Olbrzymią niespodziankę przyniosła publikacja danych z amerykańskiego rynku pracy – chociaż stopa bezrobocia za oceanem spadła, to powodów do radości absolutnie nie ma. Rynki finansowe zareagowały burzliwie.


Tylko 38 tysięcy miejsc pracy w sektorze pozarolniczym przybyło w maju w amerykańskiej gospodarce. To wynik skrajnie odbiegający od oczekiwań ekonomistów – konsensus zakładał 161 tysięcy. Dodatkowo BLS skorygowało wynik za poprzedni miesiąc z 160 tys. do 123 tys., a za marzec z 208 tys. do 186 tys.
Jednocześnie amerykańscy statystycy podali, że stopa bezrobocia spadła z 5% do 4,7%. Ekonomiści spodziewali się tymczasem 4,9%. Warto pamiętać, że pozycja ta nie uwzględnia osób, które nie poszukiwały pracy lub pracowały w niepełnym wymiarze godzin, choć chciałyby pracować więcej. Szerszy agregat bezrobocia, uwzględniające te grupy, pokazał 9,7%.
Spadek stopy bezrobocia spowodowany był największej mierze przez odpływ pracowników wliczanych do zasobu siły roboczej. Grono to zmniejszyło się o 664 000 osób.
Odczyt „payrollsów” na poziomie 38 tysięcy jest najniższy od września 2010 r. Z kolei stopa bezrobocia na poziomie 4,7% to rezultat najniższy od listopada 2007 r.
Jak donoszą amerykańskie media, wpływ na słabe dane o liczbie nowych miejsc pracy w sektorze pozarolniczym miał strajk pracowników firmy Verizon. Pracownicy ci nie otrzymywali płacy, w związku z czym nie wliczano ich do statystyki zatrudnienia. Jednak nawet wynik z ich uwzględnieniem, również byłby wyjątkowo słaby i najgroszy od ponad 2,5 roku.
Co na to Fed?
Odbiegające od oczekiwań dane z gospodarki każą sądzić, że Rezerwa Federalna dłużej wstrzyma się z podnoszeniem stóp procentowych. Obliczane na podstawie rynkowych kontraktów prawdopodobieństwo takiego ruchu ze strony Fed w czerwcu spadło z 21% do 6% - informuje CNBC. Przewidywania dotyczące lipca spadły z 58% do 42%.
Najbliższe decyzyjne posiedzenie Federalnego Komitetu ds. Otwartego Rynku odbędzie się 14 i 15 czerwca. Drugiego dnia, poza samą decyzją, inwestorzy poznają także prognozy ekonomiczne członków FOMC oraz będą wsłuchiwać się w wypowiedzi przewodniczącej Janet Yellen.
Rynek reaguje
Publikacja danych z USA wywołała natychmiastową i bardzo wyraźną reakcję na rynkach. Tuż przed ogłoszeniem kluczowych informacji za euro płacono 1,115 USD. Kilka minut wystarczyło, aby kurs poszybował powyżej 1,125 USD.


Ruch na głównej parze walutowej świata odbija się także na złotym. Za dolara płacimy 3,8933 zł wobec 3,93 przed publikacją danych. Euro natomiast kosztuje 4,38 zł, choć jeszcze dziś przed południem było o ponad grosz droższe.