To już trzecia z rzędu podwyżka stóp procentowych w Turcji. I tym razem znacznie mocniejsza od oczekiwań rynku. Jednakże w dalszym ciągu cena pieniądza w banku centralnym jest znacząco niższa od inflacji za ostatnie 12 miesięcy.


Referencyjna stopa procentowa Banku Centralnego Republiki Tureckiej (TCMB) została w czwartek podniesiona aż o 750 punków bazowych, z 17,50 % do 25,00%. To spore zaskoczenie, ponieważ rynkowy konsensus zakładał podwyżkę „tylko” o 250 pb., do poziomu 20%.


- Komitet zdecydował się kontynuować proces zacieśniania polityki monetarnej w celu ustalenia dezinflacyjnego kursu tak szybko, jak to tylko możliwe – czytamy w sierpniowym komunikacie tureckiego banku centralnego. Przypomnijmy tylko, że cel inflacyjny TCMB wynosi 5% i po raz ostatni był zrealizowany 12 lat temu (i to też tylko przez kilka miesięcy).
Rynek spodziewał się, że na sierpniowym posiedzeniu władz TCMB zapadnie decyzja o kontynuacji „monetarnego resetu” zapoczątkowanego miesiąc temu. Tym razem rynkowy konsensus był ostrożniejszy i zakładał podwyżkę w wymiarze 250 pb., czyli do 20%. Czyli w takim samym jak w lipcu, gdy Turcy podnieśli oprocentowanie kredytu z 15% do 17,5%.
W czerwcu nowe kierownictwo banku centralnego Turcji zdecydowało się na zerwanie z „erdoganomiką” i drastycznie podniosło stopy procentowe. Stopa referencyjna poszła wtedy w górę z 8,50 % do 15,00%, co jednak było sporym rozczarowaniem. Ekonomiści zakładali wtedy podwyżkę do przynajmniej 20-25%. Górny próg tych prognoz został osiągnięty dopiero dziś.
W rezultacie stopa procentowa w banku centralnym Turcji znalazła się na najwyższym poziomie od czerwca 2019 roku, ale wciąż pozostaje wyraźnie niższa od oficjalnie raportowanej inflacji CPI, którą za lipiec tureccy statystycy oszacowali na 47,8% w skali roku (wobec 38,2% w czerwcu). Według prognoz samego TCMB do końca roku inflacja CPI w Turcji zbliży się do 60%.
Odwrót od „erdoganomiki”
Przez wcześniejsze dwa lata TCMB prowadził skrajnie „niekonwencjonalną” politykę pieniężną, obniżając stopy procentowe pomimo szalejącej w kraju dwucyfrowej inflacji cenowej. Gdy jesienią 2021 roku doszło do pierwszych cięć stóp, inflacja CPI wynosiła ok. 20%. Rok później sięgnęła 85%, a Turcy cały czas obniżali koszty kredytu. Do ostatniej obniżki doszło w lutym po tragicznym trzęsieniu ziemi.
Nie jest żadną tajemnicą, że za ową „niekonwencjonalną” polityką pieniężną stał prezydent Recep Tayyip Erdogan, od 20 lat sprawujący niepodzielną władzę nad drugim najludniejszym krajem Bliskiego Wschodu. W świecie finansów Erdogan zasłynął ze swych niecodziennych poglądów ekonomicznych stojących w jaskrawej sprzeczności z podstawami makroekonomii.
Zdaniem tureckiego „sułtana” to wysokie stopy procentowe powodują wysoką inflację. Ekonomiści zgodnie twierdzą, że jest dokładnie na odwrót: to wysokie (realnie) stopy procentowe skutkują obniżeniem inflacji i wolniejszym tempem wzrostu cen w gospodarce. Jednak Erdogan uparcie forsował swoje stanowisko, doprowadzając tym do rozpaczy (i często utraty stanowiska) kolejnych szefów tureckiego banku centralnego.
Ofiarą „erdoganomiki” padła turecka waluta. Tylko od początku tego roku lira straciła do dolara ponad 31%. Przez poprzednie trzy lata skala dewaluacji liry względem USD wyniosła prawie 73%, a przez poprzednie 10 lat jej wartość zmalała o niemal 93%.
Jednakże w czwartek lira pozytywnie zareagował na nadspodziewanie mocną podwyżkę stóp procentowych w banku centralnym. Kurs USD/TRY momentalnie spadł o ponad 2%, schodząc do poziomu 26,60 lir za jednego dolara.