Prezydent Donald Trump po roku od zaprzysiężenia po raz pierwszy zdecydował się na zastosowanie poważnych środków protekcjonistycznych. USA nałożyły wysokie cła na panele słoneczne i pralki sprowadzane z zagranicy.


"Od dziś nowa wizja będzie rządzić naszym krajem. Od dzisiaj będzie to: "America First". Każda decyzja – o podatkach, o handlu, o imigrantach, o polityce zagranicznej będzie miała na celu dobrobyt amerykańskich pracowników i rodziny. Musimy chronić się przed działaniami innych krajów, które wytwarzają nasze produkty, kradną nasze firmy i niszczą nasze miejsca pracy" – mówił w swoim pierwszym przemówieniu w roli prezydenta Donald Trump. Po ponad roku od tego wystąpienia do narzędzi realizacji swojej wizji Trump po raz pierwszy włączył stanowcze cła ograniczające import i wyraźnie premiujące firmy produkujące w USA.
W pierwszym roku obowiązywania nowych regulacji Stany Zjednoczone nałożą cła w wysokości 20 proc. na pierwsze 1,2 mln pralek i 50 proc. cła na kolejne sprowadzone z zagranicy urządzenia. W kolejnych dwóch latach będę obniżane o odpowiednio 2 p. proc. i 5 p. proc.
W przypadku paneli słonecznych cła wyniosą 30 proc. w pierwszym roku, a w kolejnych trzech będą zmniejszane o 5 p. proc. co 12 miesięcy. Regulacje pozwalają na import bez taryfy do 2,5 gigawatów niezmontowanych ogniw słonecznych rocznie. W ubiegłym roku w USA zainstalowano panele o mocy ok. 15 GW.
Waszyngton nałożył nowe cła w odpowiedzi na postulaty amerykańskich producentów skarżących się na nieuczciwą konkurencję ze strony firm azjatyckich, które korzystają ze wsparcia tamtejszych władz i sprzedają urządzenia w USA po zaniżonych cenach.
Nowe regulacje uderzają przede wszystkim w producentów z Korei Południowej i Chin. "Ta taryfa to podatek od każdego konsumenta, który chce kupić pralkę. Wszyscy będą płacić więcej, mając mniej możliwości wyboru" - napisał Samsung w oświadczeniu, a koreański minister handlu zapowiedział złożenie protestu do Światowej Organizacji Handlu.
"Posunięcia Amerykanów pogorszą globalny klimat handlowy. Chiny mają nadzieję, że Waszyngton będzie powściągliwy w ograniczeniach handlu" - to z kolei komentarz z Pekinu. "Strona amerykańska po raz kolejny nadużyła środków zaradczych związanych z handlem" - głosi oświadczenie ministerstwa handlu. "Chiny wyrażają swoje niezadowolenie z tego powodu".
Co znamienne, Amerykanie poinformowali o zastosowaniu środków protekcjonistycznych w przeddzień Forum Ekonomicznego w Davos, w którym weźmie udział prezydent Trump. Tym razem zabraknie za to przywódcy Chin Xi Jinpinga. Zeszłoroczne przemówienie, w którym Xi podkreślał znaczenie wolnego handlu i pozytywną rolę globalizacji, zostało ciepło przyjęte przez polityków i media, mimo że Państwo Środka poważnie ogranicza jednak pole manewru zagranicznym przedsiębiorcom chcącym robić interesy za Murem.
Maciej Kalwasiński