REKLAMA
ZOOM NA SPÓŁKI

Trump pewnym nominatem GOP, ale czy ma szanse pokonać Hillary Clinton?

2016-05-05 07:10
publikacja
2016-05-05 07:10

Po wysokim zwycięstwie w prawyborach w stanie Indiana we wtorek i wycofaniu się z wyścigu senatora z Teksasu Teda Cruza miliarder Donald Trump ma już praktycznie zapewnioną nominację prezydencką Partii Republikańskiej (GOP) w tegorocznych wyborach.

fot. Joe Skipper / / Reuters

Sensacyjne zwycięstwo Trumpa stawia jednak w trudnym położeniu jego partię. Sondaże nie dają mu na razie szans na wygraną w listopadowych wyborach z prawdopodobną kandydatką Partii Demokratycznej Hillary Clinton. A jego program i retoryka w kampanii tak drastycznie odbiegają od konserwatywnego programu GOP i przyjętych zwyczajów, że komentatorzy w USA piszą nawet o końcu stronnictwa Republikanów.

W Indianie Trump zdobył 53 procent głosów, gdy Cruz tylko 37 procent. Senator ogłosił, że zawiesza kampanię, co de facto oznacza rezygnację. Po wtorkowych prawyborach Trump ma już 1055 delegatów na partyjną konwencję przedwyborczą w Cleveland, która formalnie nominuje republikańskiego kandydata na prezydenta. Cruz zdobył ich dotąd tylko 564, co arytmetycznie eliminuje go z konkurencji, ponieważ do nominacji potrzeba minimum 1237 delegatów (50 procent plus 1). Gubernator Ohio John Kasich, który zdobył tylko 154 delegatów, więc jego udział miał znaczenie symboliczne, w środę ogłosił, że wycofuje się z wyścigu o republikańską nominację.

Trump zasłynął najpierw kontrowersyjnymi wypowiedziami - jak stwierdzenie, że z Meksyku imigrują do USA głównie gwałciciele i handlarze narkotyków. Pochwalał stosowanie tortur w walce z terrorystami, złożył zapowiedź niewpuszczania do USA muzułmanów i wyraził poparcie dla karania kobiet za aborcję. Zraził tym do siebie takie grupy elektoratu jak kobiety i Latynosi, których większość zapowiada, że na pewno nie będzie na niego głosować.

Ameryka przede wszystkim

W sprawach międzynarodowych Trump głosi poglądy zbliżone do amerykańskich izolacjonistów w okresie międzywojennym, którzy sprzeciwiali się udziałowi USA w koalicji antyhitlerowskiej. Jak oni szermuje hasłem America First (Ameryka przede wszystkim), kwestionuje sens zachodnich sojuszy militarnych z NATO na czele i zapowiada radykalną rewizję układów o wolnym handlu w kierunku wzniesienia barier protekcjonistycznych.

Krytyka tych układów, zwłaszcza NAFTA z Kanadą i Meksykiem, i wymiany handlowej z Chinami, gdzie USA wciąż notują znaczny deficyt, a także zapowiedź budowy ogrodzenia na granicy z Meksykiem, które ma zahamować nielegalną imigrację z Ameryki Łacińskiej, zjednuje Trumpowi poparcie wyborców najbardziej poszkodowanych przez nową postindustrialną i zglobalizowaną gospodarkę. Są to na ogół mniej wykształceni biali mężczyźni, którzy stracili pracę w tradycyjnym przemyśle, przenoszącym fabryki do biedniejszych krajów. Trump obiecuje im poprawę bytu przez odwrócenie tego procesu i powrót miejsc pracy do USA. Do innych trafia twarda retoryka miliardera, który nie bacząc na polityczną poprawność, otwarcie mówi o walce z radykalnym islamem i obiecuje przywrócić Ameryce wielkość.

Język i styl kampanii Trumpa spotkały się z potępieniem niemal całego republikańskiego establishmentu. Popierający partię komentatorzy podkreślają, że obrażając tak liczne grupy wyborców, miliarder kompromituje Republikanów. Prawicowi publicyści zwracają uwagę, że jego populistyczny program ekonomiczny - atak na wolny handel i postulat zachowania w niezmienionym kształcie głównych funduszy federalnego ubezpieczenia emerytalnego i zdrowotnego (Social Security i Medicare) - kłóci się z podstawowymi zasadami wyznawanego przez GOP fiskalnego konserwatyzmu. Inni krytykują podważanie celowości udziału USA w sojuszach wojskowych, podkreślając, że oznaczałoby to zmianę całej dotychczasowej polityki zagranicznej, opartej na współpracy międzynarodowej.

Trump podzielił Partię Republikańską

Elity GOP długo usiłowały zablokować nominację Trumpa, gorączkowo szukając dla niego alternatywy. Zdecydowana większość Republikanów odmówiła mu poparcia, a wielu zapowiedziało, że jeśli zostanie kandydatem na prezydenta, nie będą na niego głosować. Niektórzy zagrozili nawet, że zagłosują na Hillary Clinton. Ze znanych polityków miliardera poparli tylko: senator z Alabamy Jeff Sessions, była kandydatka na wiceprezydenta Sarah Palin, były przewodniczący Izby Reprezentantów Newt Gingrich i dwaj byli rywale Trumpa do nominacji - neurochirurg Ben Carson i gubernator New Jersey Chris Christie.

W tej sytuacji Trumpowi będzie niezwykle trudno zjednoczyć Partię Republikańską przed wyborami, co jest zwykle kluczowe dla zwycięstwa - kandydaci stronnictw podzielonych lub skłóconych na ogół w USA przegrywają. Miliarder oświadczył, że zjednoczy GOP, zwracając uwagę, że w swej kampanii poszerzył w wielu stanach tradycyjny elektorat partii o wyborców biedniejszych i Republikanów bardziej liberalnych ze stanów wschodniego wybrzeża.

Przewodniczący Krajowego Komitetu Partii Republikańskiej Reince Priebus powiedział we wtorek, że Trump jest już przypuszczalnym nominatem, dając do zrozumienia, że kierownictwo GOP powinno zewrzeć szeregi wokół zwycięzcy. W najbliższych tygodniach można oczekiwać, że kolejni politycy republikańscy wskoczą na jego wózek.

Sondaże: Clinton pokona Trumpa z dużą przewagą

Jednak na razie dominują przewidywania, że w konfrontacji z Hillary Clinton Trump skazany jest na porażkę. Według sondaży, gdyby wybory odbyły się dziś, była senator i sekretarz stanu wygrałaby z dwucyfrową przewagą. Trump ma szczególnie liczny negatywny elektorat w grupie kobiet (ponad 70 procent nie chce na niego głosować) i mniejszości rasowo-etnicznych. Co więcej, sondaże dają Clinton przewagę w większości stanów wahających się (swing states), a w niektórych stanach tradycyjnie republikańskich, jak Wirginia, Karolina Północna i Arizona, Trump ma mniejsze poparcie niż kandydat prezydencki Republikanów z 2012 roku Mitt Romney.

Według ekspertów przyczyną takiego układu sił jest konfrontacyjny styl Trumpa, który zraża do niego umiarkowanych wyborców z politycznego centrum. Inni zwracają uwagę na stosunkowo dobrą sytuację ekonomiczną USA - gospodarka wyszła z kryzysu i bezrobocie oscyluje wokół 5 procent. Przyczynia się to do niezłych notowań prezydenta Baracka Obamy, co ułatwia Hillary Clinton prowadzenie kampanii wyborczej pod hasłem kontynuacji status quo.

Niektórzy ostrzegają jednak, że sytuacja jest płynna i nastroje wyborców mogą się zmienić np. pod wpływem pogorszenia gospodarki lub podwyżki cen benzyny (kluczowego artykułu w USA), co zwiększy szanse Trumpa, odwołującego się do frustracji wyborców. Zwracają też uwagę, że Hillary Clinton również nie jest politykiem popularnym - według sondaży większość Amerykanów jej nie lubi, nie ufa jej i uważa ją za osobę nieuczciwą.

Sanders nie rezygnuje

Jak zauważył czołowy polityczny komentator Howard Fineman, Partia Demokratyczna też jest podzielona. Rywal byłej pierwszej damy do nominacji, senator Bernie Sanders, mimo że praktycznie nie ma już szans, zapowiada udział w prawyborach do samego końca, czyli do konwencji partyjnej w Filadelfii w lipcu.

Sanders reprezentuje lewe skrzydło Demokratów i ma wielu entuzjastów wśród młodych, wykształconych Amerykanów, do których trafia jego przesłanie zmniejszenia nierówności dochodów w USA i ukrócenia władzy wielkiego biznesu, zwłaszcza Wall Street. Zdaniem ekspertów osłabia to spójność partii - i szanse wyborcze Hillary.

Tomasz Zalewski (PAP)

tzal/ ksaj/ mc/

Źródło:PAP
Tematy
Orange Nieruchomości
Orange Nieruchomości
Advertisement

Komentarze (10)

dodaj komentarz
~Bolo
Muszę przyznać, że Trump jest charyzmatyczny i dobrze zna się na ludziach. To są cechy dobrego przywódcy, on nawet jak gada bzdury to wie po co to robi. A Clinton kojarzy mi się z wycackaną lalką, która postawiona na półce ładnie wygląda, a poza tym do niczego innego nie służy i nie potrafi samodzielnie myśleć. Uważam, że prezydentura Muszę przyznać, że Trump jest charyzmatyczny i dobrze zna się na ludziach. To są cechy dobrego przywódcy, on nawet jak gada bzdury to wie po co to robi. A Clinton kojarzy mi się z wycackaną lalką, która postawiona na półce ładnie wygląda, a poza tym do niczego innego nie służy i nie potrafi samodzielnie myśleć. Uważam, że prezydentura Trumpa byłaby bardzo ciekawa. Byłoby o czym pisać.
~JurnyDziadek
Dobra robota Sasha!
~Ewiak
Dlaczego Trump zwycięża i zwycięży? Przypomnę tu fragment starożytnej wizji: "I powróci [król północy] do ziemi swej z dobrami ruchomymi wielkimi [1945. Ten szczegół wskazywał, że Hitler zaatakuje także ZSRR i będzie walczył aż do gorzkiego końca. Na początku nic nie wskazywało na takie zakończenie wojny], a serce jego przeciw Dlaczego Trump zwycięża i zwycięży? Przypomnę tu fragment starożytnej wizji: "I powróci [król północy] do ziemi swej z dobrami ruchomymi wielkimi [1945. Ten szczegół wskazywał, że Hitler zaatakuje także ZSRR i będzie walczył aż do gorzkiego końca. Na początku nic nie wskazywało na takie zakończenie wojny], a serce jego przeciw przymierzu świętemu [wrogość wobec chrześcijan], i będzie działał [oznacza to aktywność na arenie międzynarodowej], i zawróci do ziemi swej [1991-1993. Rozpad ZSRR i Układu Warszawskiego, wojska rosyjskie powróciły do kraju]. W czasie wyznaczonym powróci z powrotem" (Daniela 11:28,29a). Powrót Rosji w tym kontekście oznacza także rozpad UE i NATO. Wtedy wiele krajów z dawnego bloku wschodniego opuści amerykańską strefę wpływów i powróci pod skrzydła Rosji. Do tego też potrzebni są odpowiedni ludzie na szachownicy politycznej, z jednej strony Putin, z drugiej "amerykański Gorbaczow".

W roku 1882 Wielka Brytania rozciągnęła wpływy na Egipt i przejęła rolę "króla południa". Mniej więcej w tym samym czasie Rosja zajęła pozycję "króla północy", rozciągając wpływy na terytoria, które wcześniej należały do Seleukosa I (Daniela 11:27).

Wszystkie szczegóły tej wizji wypełniają się od czasów starożytnej Persji w porządku chronologicznym. Dwóch ostatnich szczegółów tego fragmentu inni komentatorzy nawet nie próbowali wyjaśniać, gdyż zupełnie nie pasowały do ich interpretacji. To nie jest sofistyka. O powrocie Rosji mówię od roku 1998, gdy nic z tego nawet nie kiełkowało.
~JurnyDziadek
Clinton jest gwarantem kontynuacji polityki Obamy, a Trump to dla Amerykanow chec zmiany. Pytanie o to, czy Amerykanie sa niezadowoleni i chca zmiany. Nie wiem jakie sa natroje w USA, ale patrzac na bezrobocie, gielde i wzrost PKB (choc nie jest taki duzy jak kiedys) w USA to nie wyglada na to zeby Amerykanie mieli na co narzekac Clinton jest gwarantem kontynuacji polityki Obamy, a Trump to dla Amerykanow chec zmiany. Pytanie o to, czy Amerykanie sa niezadowoleni i chca zmiany. Nie wiem jakie sa natroje w USA, ale patrzac na bezrobocie, gielde i wzrost PKB (choc nie jest taki duzy jak kiedys) w USA to nie wyglada na to zeby Amerykanie mieli na co narzekac az tak bardzo.
~Wody
Artykuł strasznie tendencyjny. Pewnie przepisany z PAPu lub jakiegoś lewackiego, zachodniego brukowca.
~aqrty
A gdzie tu masz tendencyjność? Przecież to jest właściwie streszczenie obecnej kampanii W USA. Tego co w niej wygłasza Trump i co nie podoba się władzą Partii Republikańskiej, gdyż powoduje, że według obecnych sondaży Clinton w nim wygra, mimo że jej też większość Amerykanów nie lubi.
~mbbm
Taa... A JKM zostałby burmistrzem Leicester :)
~nie
Trump nie gorszy niż Bandyta Bush junior , winny śmierci setek tysięcy Irakijczyków !!!!
~aaaaaa
Bredzisz przedmówco
Trump jest dla Amerykanów lepszym wyborem niż sztuczna i egzaltowana Clinton. Mówi prawdę ale i tak przegra...
~Alex odpowiada ~aaaaaa
A Ty błyszczysz intelektem. Przedmówca napisał "Trump nie gorszy".

Powiązane: Wybory w USA

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki