Wczoraj informowaliśmy o zwolnieniach w Google — pracę straci ok. 12 tys. osób. Ale jak wyglądały kulisy tych (wydawałoby się) trudnych decyzji? Okazuje się, że Google nie bawi się w sentymenty, a decyzje personalne komunikuje często w brutalny sposób.


Informacja o zwolnieniu z pracy zazwyczaj nie jest przyjemnością. Tym bardziej, jeśli firmie poświęciło się wiele lat swojej kariery. Google jednak nie bawi się w sentymenty, a o zwolnieniu często informował jedynie mailem. Przykładem może być Jeremy Joslin, programista, który w Google'u przepracował 20 lat...
"Trudno mi uwierzyć, że po 20 latach pracy w Google nieoczekiwanie dowiaduję się o moim ostatnim dniu poprzez e-mail. To jak policzek. Chciałbym móc pożegnać się ze wszystkimi twarzą w twarz" – napisał Joslin na Twitterze.
It's hard for me to believe that after 20 years at #Google I unexpectedly find out about my last day via an email. What a slap in the face. I wish I could have said goodbye to everyone face to face.
— Jeremy Joslin (@jcj) January 20, 2023
#layoffs
Zwolnienia w Google nie tylko przez e-mail
Na metody zwolnienia skarżyli się także inni byli już pracownicy Google? Część "dowiedziała" się o zwolnieniu, kiedy to straciła dostęp do urządzeń służbowych i sieci korporacyjnej. Inni nie mogli dostać się do biur, bo przestały działać ich karty dostępu — informuje amerykański Business Insider.
Nagły charakter zwolnień i ich forma spotkała się z dużą krytyką byłych i obecnych pracowników giganta z Cupertino. Podczas poniedziałkowego spotkania padło pytanie: dlaczego tak wielu menedżerów nie wiedziało nic na temat redukcji etatów.
"W idealnym świecie uprzedzilibyśmy menedżerów, ale w Google mamy ich ponad 30 000" – miała odpowiedzieć Fiona Cicconi, dyrektor ds. kadr w Google.
Big techy zwalniają na potęge
Widmo recesji skłania coraz więcej podmiotów do redukcji zatrudnienia. Praktycznie nie ma tygodnia, kiedy nie informowano by o kolejnym podmiocie decydującym się na taki krok. W ubiegłym tygodniu o planach ogromnych zwolnień poinformował Microsoft. W tym tygodniu zaś o planach redukcji zatrudnienia poinformowało także Spotify.
Wcześniej Amazon poinformował o redukcji aż 18 tys. etatów, choć wcześniej zapowiadał cięcie 10 tys. miejsc pracy — co i tak byłoby największą falą zwolnień w historii firmy. Nie "ociąga się" również właściciel Facebooka. Z końcem ubiegłego roku Meta poinformowała o planowanym zwolnieniu 13 proc. pracowników z powodu spadających dochodów firmy i szerszych problemów w branży technologicznej. Duże zwolnienia przeprowadzono także w Twitterze.