Cormay poinformował, że przewodniczący rady nadzorczej spółki Konrad Łapiński sprzedał spore pakiety akcji firmy. Wcześniej spółka mocno drożała po informacjach, że może rozpocząć dystrybucję testów na koronawirusa.


Na sesjach 4 i 5 marca Konrad Łapiński sprzedał 867 tys. akcji PZ Cormay. Zgodnie ze stanem wykazanym w ostatnim raporcie okresowym spółki, w posiadaniu Łapińskiego było właśnie 867 tys. akcji, wyprzedał on zatem cały kontrolowany bezpośrednio pakiet. Kolejne 500 tys. wyprzedała związana z Łapińskim spółka TTLI. To w sumie 1,37 mln akcji, czyli pakiet odpowiadający ponad 1 proc. kapitału Cormay'a.
Sprzedaż osoby, która ma dostęp do informacji poufnych - a taką jest przewodniczący rady nadzorczej - zawsze budzi niepokój inwestorów. W przypadku Cormay'a dodatkową kontrowersją jest fakt, że sprzedaż poprzedziły wywołane przez zapowiedzi zarządu wzrosty. Jeszcze 26 lutego za akcje Cormay'a płacono poniżej 1 zł, Łapiński sprzedawał zaś średnio za ponad 1,5 zł. 26 lutego sprzedany przez Łapińskiego i spółkę pakiet wart był 1,34 mln zł, obecnie uzyskać udało się jednak aż 2,14 mln zł.
"Koronawirusowe" wzrosty
Co wydarzyło się w międzyczasie, że wartość pakietu w niewiele ponad tydzień skoczyła aż o 0,8 mld zł, czyli 60 proc.? 27 lutego zarząd PZ Cormay poinformował, że chce dystrybuować koronawirusowe testy w Polsce. - Sama spółka przyznaje, że nie wie, czy koronawirusowe odczynniki wpłyną znacząco na jej wyniki. Warto podkreślić, że mowa o odczynniku, który wykorzystywany jest przy koronawirusowych testach i nie jest technologią stworzoną przez spółkę, za produkcję odpowiada bowiem SNIBE. Wątpliwości nie mają jednak inwestorzy, kurs Cormay'a po publikacji komunikatu bowiem wystrzelił. Po publikacji komunikatu notowania spółki rosły o blisko 40 proc. - pisaliśmy wówczas. Akcje drożały przez moment nawet o 90 proc. względem ceny sprzed komunikatu.
Warto dodać, że ostatnie tygodnie na GPW są dość specyficzne. "Koronawirusowe" spółki cieszą się w ostatnich tygodniach sporą popularnością i każda informacja, że firma może zarobić na epidemii, sprawia, że do akcji spółki zaczyna płynąć spekulacyjny kapitał od inwestorów. Niewiele w tym racjonalnego inwestowania, tak się jednak dzieje i ruch na akcjach po zapowiedziach zarządu Cormay'a się w to wpisywał.
Jak w tym kontekście należy odbierać ruch Łapińskiego. Oczywiście od razu pojawia się wątpliwość, czy nie doszło do wykorzystania informacji poufnej, albo nie puszczono wcześniejszego komunikatu ze złą intencją. To jednak jedynie domysły i na dziś nie ma informacji o żadnych nieprawidłowościach ani przy sprzedaży, ani przy komunikacie Cormaya.
Warto jednak jeszcze raz podkreślić, że szef rady nadzorczej miał pełne prawo sprzedać akcje i za sam fakt ich sprzedaży w żadnym stopniu nie można go obciążać. Wątpliwości jednak są i będą, "timing" był bowiem fatalny. Pozostaje także pewien niesmak, że najważniejsza osoba w radzie nadzorczej spółki, która ma w imieniu akcjonariuszy nadzorować zarząd, sama wykorzystała "górkę" do sprzedaży.
Adam Torchała























































