Walka z kryzysem, którą od kilku lat toczy niemal cały świat, ma kilka pomniejszych frontów. Jednym z nich jest wojna z gotówką, którą rządy wielu państw starają się wyprzeć z życia gospodarczego. Czy dojdzie do tego, że monety i banknoty oglądać będziemy tylko w muzeach i albumach numizmatyków?
Shutterstock
Ostatnim krajem, który wziął na celownik płatności gotówkowe jest Francja. Premier Jean-Marc Ayrault zapowiedział wprowadzenie limitu transakcji w wysokości 1000 euro. Regulacja ta ma "uszczelnić" system ściągania podatków i pomóc krajowi utrzymać w ryzach deficyt budżetowy.
»Polacy kochają gotówkę [INFOGRAFIKA] |
Limit 1000 euro dotyczyć będzie tylko Francuzów, lecz mniejszą swobodą cieszyć będą się także rezydenci podatkowi innych krajów. W ramach tzw. "wyjątku Depardieu" osoby płacące podatki za granicą będą mogły płacić gotówką do sumy 10 000 euro.
Gotowanie żaby po włosku
Obniżając limit płatności gotówkowych, Francja idzie w ślady innych państw strefy euro. W Hiszpanii od ubiegłego roku obowiązuje limit w wysokości 2500 euro, w Grecji jest to 1500 euro, a we Włoszech również tylko 1000 euro.
Walka z gotówką nigdzie nie jest prowadzona w sposób nagły i drastyczny. Ograniczenia nakładane są stopniowo. Władze Włoch w ciągu zaledwie 3 lat zmniejszyły limit płatności gotówkowych ponad dwunastokrotnie.
Limity transakcji gotówkowych we Włoszech. Źródło: ANSA
Szczęściem w nieszczęściu dla Włochów może być to, że minister finansów Vittorio Grilli pierwotnie chciał wprowadzić limit w wysokości 500 lub nawet 300 euro. Na mniej drastyczne obniżenie limitu nie zdecydowano się tylko z jednego powodu - możliwych ostrych protestów ze strony przedsiębiorców i konsumentów.
![]() | »Magia 99 groszy |
Rozłożenie w czasie kolejnych ograniczeń w płatnościach fizycznie istniejącym pieniądzem ma sprawiać, że zmiany będą mniej bolesna dla obywateli. Zgodnie ze starą anegdotą, jeżeli wrzuci się żabę od razu do wrzącej wody, to natychmiast z niej wyskoczy. Jeśli natomiast zacznie się powoli podgrzewać wodę, to płaz nawet "nie zauważy", kiedy się ugotuje.
Wojna z gotówką trwa także w innych częściach świata. W Meksyku limity płatności gotówkowych obowiązują przy zakupie nieruchomości, samochodów i biżuterii. Nigeryjczycy natomiast zostali obłożeni podatkiem od zbyt wysokich wypłat z bankomatu.
Szwedzki nowy wspaniały świat
Pionierem wdrażania planu "społeczeństwa bezgotówkowego" jest Szwecja. Kraj, który w 1661 r. jako pierwszy w Europie wprowadził banknoty, dziś chce z nich całkowicie zrezygnować. Już teraz fizycznie istniejące pieniądze stanowią zaledwie 3 procent szwedzkiej gospodarki, podczas gdy średnia dla strefy euro jest trzykrotnie wyższa. Bez gotówki obyć można się nie tylko w sklepie, na stacji benzynowej czy miejskim autobusie, ale również w kościele.
Gotówka znika także ze szwedzkich banków. W grudniu ubiegłego roku dziennik "Svenska Dagbladet" poinformował, że w 530 z 780 placówek największych banków nie można już wpłacić ani wypłacić gotówki.
Wycofywanie z obiegu fizycznie istniejącego pieniądza prowadzone jest najczęściej pod szczytnymi hasłami "wprowadzania ułatwień dla obywateli", "ograniczenia emisji spalin przy transporcie banknotów" czy "utrudnienia życia złodziejom". O tym, że dzięki utrzymywaniu większej ilości środków na kontach, banki mogą rozszerzać akcję kredytową, raczej się nie mówi. Równie rzadko poruszana jest kwestia większej kontroli życia gospodarczego przez organy państwa - w obliczu braku gotówki, praca na czarno czy działanie w szarej strefie byłyby poważnie utrudnione.
Z gotówką walczyć chcą jednak nie tylko politycy i bankowcy. "Nie widzę powodu, dla którego mielibyśmy nadal drukować banknoty" - powiedział w ubiegłym roku agencji AP były członek zespołu ABBA Bjoern Ulvaeus. Jak przyznaje sam współtwórca przeboju "Money, Money. Money" , jego poglądy ukształtowały się po tym, jak jego synowi ukradziono portfel pełen gotówki.
Kolejny "barbarzyński relikt"?
W płatnościach bezgotówkowych nie ma nic złego, dopóki nie są na nas wymuszane. Niestety, rządy na całym świecie mają wielowiekową tradycję ograniczania wolności obywateli w zakresie wyboru rodzaju formy rozliczania się. Jeżeli panujące tendencje utrzymają się, to gotówka może podzielić los złota i srebra. Kruszce określane niegdyś przez piewców postępu mianem "barbarzyńskich reliktów" niemal całkowicie zniknęły z życia gospodarczego, co otworzyło drogę do masowej kreacji pieniądza i zadłużania się rządów na potęgę.
Niewykluczone, że wśród poprzednich pokoleń propozycja natychmiastowego zastąpienia złotych i srebrnych monet (lub innych form pieniądza towarowego) banknotami wywoływałaby kontrowersje podobne do tych, które wśród współczesnych społeczeństw budzą postulaty skończenia z gotówką raz na zawsze. Proces odejścia od kruszców odbywał się jednak stopniowo, dzięki czemu nigdzie na świecie wyparcie ich z obiegu nie doprowadziło do protestów społecznych na masową skalę.
Przejście od papierowej gotówki do pieniądza elektronicznego będzie jeszcze prostsze. W przeciwieństwie do metali szlachetnych, obie współczesne formy pieniądza nie są wytworem decyzji kupujących i sprzedających, lecz opierają się wyłącznie na obowiązującym prawie i zaufaniu do państwa. Wystarczy, że pewnego dnia rządy ogłoszą, że kawałki papieru zadrukowane wizerunkami królów, prezydentów i artystów przestają mieć wartość, a prawymi środkami płatniczymi są tylko aktywa zgromadzone na kontach bankowych.
Jeżeli do tego dojdzie, to banki i fiskus będą w jeszcze większym stopniu kontrolować życie gospodarcze. Jednocześnie być może dopiero wtedy przekroczona zostanie "masa krytyczna" i wyborcy zaczną domagać się od polityków powrotu do twardej waluty o realnej i odpornej na manipulację wartości.
Michał Żuławiński