Przecież działa tu efekt ojcostwa, reguła konsekwencji oraz pułapka kosztów utopionych i bardzo trudno wycofać się z rozkręconych na całego projektów.

Trudno też zdecydować, kto takiego ostatecznego cięcia może dokonać najskuteczniej i najmądrzej. Bo z jednej strony do tego celu wydają się być najlepiej przygotowani pracownicy zaangażowani bezpośrednio w dane przedsięwzięcie. Znają je najlepiej, najgłębiej siedzą w merytoryce. Ale też im właśnie jest najtrudniej odciąć się od osobistego zaangażowania w dany temat.
Czasem pomagają dość karkołomne rozwiązania. Oto farmaceutyczny koncern Merck (MSD) oferuje pracownikom tzw. kill fees czyli premie za zamykanie projektów. Jak donosi BusinessWeek, sam Peter Kim - szef Merck Research Laboratories, przyznaje prawa nabycia akcji „naukowcom, którzy wycofują się z projektów skazanych na niepowodzenie”. Może to wydawać się szokujące, ale pracownikom naprawdę trudno jest odstąpić od projektów, w które zainwestowali mnóstwo serca, pasji i czasu.
Kto i jak ma w takim razie podejmować decyzję o odsiewie pomysłów i projektów? Ważne jest, by zastosowane filtry były zróżnicowane, by osoby dokonujące oceny reprezentowały różne funkcje, podejścia, dyscypliny i doświadczenie.
Jeśli przyjmiemy, że weryfikacja pomysłów powinna odbyć się poza firmą, być może najsensowniejszym mechanizmem odsiewu będzie sam rynek.
/Wymiatacze.pl
Zobacz też:
» Po kolei i małymi krokami
» Początek bojów o pieniądze
» O konfliktach w projekcie (także unijnym)
» Po kolei i małymi krokami
» Początek bojów o pieniądze
» O konfliktach w projekcie (także unijnym)