Po dynamicznej zwyżce dolarowe notowania srebra wreszcie wybiły marcowe maksimum i znalazły się na najwyższym poziomie od września 2011 roku. Biały metal ze sporym opóźnieniem podążył za złotem, które historyczne szczyty śrubuje od przeszło roku.


W piątek przed południem uncja trojańska srebra na rynku terminowym była wyceniana na 36,36 dolarów, czyli o 1,5% wyżej niż dzień wcześniej. W czwartek srebro podrożało o 3,3% i w ten sposób przełamało wieloletnie maksimum z końcówki marca.
Na gruncie analizy technicznej taki ruch otwiera drogę ku 40 USD lub nawet 50 USD za uncję. Ten ostatni poziom na rynku srebra jawi się jako pancerna bariera, na której zatrzymywały się spekulacyjne manie w roku 1980 i 2011.
Warto przy tym przypomnieć historię złota, którego notowania w latach 2020-24 utrzymywały się w długim i męczącym trendzie bocznym, by przez kolejne półtora roku pójść w górę o przeszło 60%.
- Od pewnego czasu spodziewaliśmy się, że srebro domknie lukę względem złota. Biały metal ma mocne fundamenty, wliczając w to deficyt podaży i prężny popyt przemysłowy – powiedział agencji Reutersa Nitesh Shah, strateg rynków surowcowych z WisdomTree.
Spekulacje o wznowieniu hossy na rynku srebra krążyły po rynku już od pewnego czasu. Zwracano uwagę, że biały metal jest relatywnie bardzo tani względem swego „królewskiego” kuzyna. W kwietniu parytet złoto/srebro osiągnął drugi najwyższy poziom w historii – wyższy był tylko w szczycie covidowej paniki wiosną 2020 roku. Teraz uncja złota wyceniana jest na ok. 94 uncji srebra – czyli wciąż o połowę powyżej mediany z poprzednich 50 lat.
Przez poprzednie sto lat srebro przeistoczyło się z metalu monetarnego w surowiec przemysłowy, mający kluczowe zastosowanie m.in. w elektronice czy fotowoltaice. I to właśnie postępującym ożywieniem w globalnym sektorze wytwórczym analitycy tłumaczą ostatnią zwyżkę notowań srebra. To jeszcze nie jest ten moment, w którym do gry masowo włączyliby się inwestorzy – czy to za pośrednictwem kontraktów terminowych czy ETF-ów.
Do tego dochodzi obserwowane od marca osłabienie dolara, które czyni metale szlachetne tańszymi dla inwestorów spoza USA. Od początku roku srebro (licząc w USD) podrożało o 24% przy zwyżce cen złota o przeszło 28%. Biały metal ma więc co nadrabiać zarówno w średnim, długim jak i bardzo długim terminie.