Grudniowa sprzedaż detaliczna okazała się już tylko minimalnie wyższa niż przed rokiem, co było rezultatem wyraźnie słabszym od oczekiwań większości ekonomistów. Konsumenci zwiększali wydatki jedynie na dobra podstawowe.


Sprzedaż detaliczna w cenach bieżących (czyli nominalnie) w grudniu 2022 r. była o 15,5 proc. wyższa niż w rok wcześniej – poinformował Główny Urząd Statystyczny. Ekonomiści liczyli na wzrost o 17,8% rdr. Jest więc to wynik wyraźnie słabszy od rynkowego konsensusu. W okresie styczeń – grudzień 2022 sprzedaż w ujęciu nominalnym zwiększyła się o 19,9% rdr.
Jednakże ze względu na galopującą inflację faktyczny obraz sprzedaży obserwujemy w cenach stałych. Tak liczona sprzedaż detaliczna była już tylko o 0,2% wyższa niż w grudniu 2021 roku – informuje GUS. Rynkowy konsensus zakładał, że grudniowe obroty sklepów były realnie o 1,4% wyższe niż rok wcześniej po wzroście o zaledwie 1,6% rdr odnotowanym w listopadzie. W okresie styczeń – grudzień 2022 sprzedaż w ujęciu realnym zwiększyła się o 5,0% rdr.


Grudniowa roczna dynamika sprzedaży detalicznej w cenach stałych była najniższa od lutego 2021 roku, czyli od zakończenia polityki lockdownów w Polsce.
Mniej więcej od połowy 2022 roku roczna dynamika sprzedaży detalicznej liczonej w cenach stałych spadła w okolice zera, mimo że w ujęciu nominalnym notowano wzrosty w okolicach 20%. Były one jednak w większości zasługą rosnących cen, a nie sprzedawanych wolumenów. Dodajmy też, że te ostatnie od marca były (i nadal są) rezultatem popytu realizowanego przez (lub na rzecz) uchodźców z Ukrainy. Po 24 lutego do Polski przyjechało ok. 2 milionów Ukraińców. Część z nich później opuściła nasz kraj, ale nadal oznacza to prawdopodobnie ok. milion dodatkowych konsumentów.
Sprzedaż detaliczna w XII nadal hamowała. Wzrost realny był marginalny (+0,2% r/r). Na plusie są tylko podstawowe kategorie, wspierane przez wydatki uchodźców – żywność, odzież i obuwie, kosmetyki i farmaceutyki. Krajowy konsument generuje spadek realnej sprzedaży rzędu 4% r/r. pic.twitter.com/60wYNp7na9
— PKO Research (@PKO_Research) January 23, 2023
Z zaprezentowanych danych wynika, że deflator sprzedaży detalicznej (czyli miara wzrostu cen) przyjął wartość 15,27% i był niższy od 16,53% z listopada oraz 17,48% odnotowanych w październiku. We wrześniu wskaźnik ten wyniósł 17,1% w skali roku, w sierpniu 16,6%, a w lipcu 16,1%. Przy tym deflator sprzedaży detalicznej obejmuje węższy zakres dóbr od bardziej popularnej inflacji CPI, która w listopadzie sięgnęła 17,5%.
Niska realna dynamika sprzedaży detalicznej nie jest wielkim zaskoczeniem. W zasadzie od maja mamy do czynienia z realnym spadkiem wynagrodzeń w sektorze przedsiębiorstw, który pogłębia się z miesiąca na miesiąc. Wynika to z faktu, że płace – choć wciąż szybko rosną – to jednak nie są już w stanie dogonić galopującej inflacji CPI. Stąd też siła nabywcza polskich konsumentów maleje w niemal rekordowo szybkim tempie.
Licząc w cenach stałych niższa niż rok temu była sprzedaż samochodów i motocykli (o 2,8%), paliw (o 7,8%) oraz przede wszystkim mebli, rtv i agd (aż o 10,4%). Sprzedaż prasy, książek oraz pozostała sprzedaż w wyspecjalizowanych sklepach zmalała o 8% rdr, a w kategorii „pozostałe” o 2,9% rdr. Wzrost odnotowano jedynie w przypadku żywności i wyrobów tytoniowych (o 1,9% rdr) oraz farmaceutyków i kosmetyków (o 7,6%), a także odzieży i obuwia (o 7,2%). Widać więc, że popyt koncentrował się na dobrach podstawowych, a konsumenci redukowali wydatki na dobra wyższego rzędu.