REKLAMA
TYLKO U NAS

"Ściema bazowa", czyli rzecz o mierzeniu inflacji

Krzysztof Kolany2017-12-13 14:15główny analityk Bankier.pl
publikacja
2017-12-13 14:15

„Są trzy rodzaje kłamstw: kłamstwa, bezczelne kłamstwa i statystyki” – mawiał Mark Twain. Do tej klasyfikacji jak ulał pasuje pojęcie „inflacji bazowej”.

"Ściema bazowa", czyli rzecz o mierzeniu inflacji
"Ściema bazowa", czyli rzecz o mierzeniu inflacji
/ YAY Foto

Najpopularniejszą miarą inflacji w Polsce jest wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych (CPI) publikowany co miesiąc przez Główny Urząd Statystyczny. GUS mierzy zmiany cen wybranych dóbr, które w określonych proporcjach tworzą tzw. koszyk inflacyjny. W listopadzie wzrost CPI wyniósł 2,5 proc. rdr, po raz pierwszy od 5 lat osiągając cel Narodowego Banku Polskiego.

W przeszłości osiągnięcie przez inflację CPI docelowego poziomu skłaniało Radę Polityki Pieniężnej do podniesienia stóp procentowych, aby wyhamować wzrost cen w gospodarce. Ale nie tym razem. Większość członków RPP nie ma ochoty na zaostrzenie polityki monetarnej i nic sobie nie robi z coraz szybszego wzrostu kosztów życia.

„Gołębim” członkom RPP w sukurs zwykle przychodzi tzw. inflacja bazowa. Czyli wskaźnik CPI z wyłączeniem żywności, paliw i energii. A więc dziwnym trafem właśnie tych kategorii, w których wzrost cen jest najszybszy. We wtorek NBP poinformował, że inflacja bazowa wyniosła zaledwie 0,9% rdr. Idę o zakład, że ta informacja zostanie użyta na potrzebę uzasadnienia bierności przez przynajmniej niektórych członków Rady Polityki Pieniężnej.

Droga do piekła jest wybrukowana dobrymi intencjami

W założeniach stojących za koncepcją inflacji bazowej nie ma nic złego. To wskaźnik mający za zadanie „oczyszczenie” wskaźnika inflacji cenowej z wpływu zewnętrznych i nierzadko nieprzewidywalnych szoków podażowych: np. spadku zbiorów płodów rolnych z powodu niekorzystnych warunków pogodowych czy ograniczenia dostaw ropy naftowej. Inflacja bazowa ma zatem „wygładzać” trend inflacyjny z przypadkowych wahnięć.

Ponadto ekonomiści tłumaczą, że obserwacja inflacji bazowej pozwala na oszacowanie siły „inflacji krajowej” napędzanej przez wzrost płac. Zatem ma być ona nie tylko bardziej wiarygodnym miernikiem inflacji, ale też ułatwiać ocenę polityki pieniężnej banku centralnego. Tolerując wysoką inflację CPI, przedstawiciele władz monetarnych (i to nie tylko w Polsce) często tłumaczą się, że nie mają wpływu na ceny surowców czy żywności i nie będą reagowali podwyżkami stóp procentowych np. na wzrost cen ropy naftowej.

Maskowanie skali inflacji

Problem w tym, że jakimś dziwnym trafem inflacja bazowa na ogół kształtuje się na niższych poziomach niż dynamika całego CPI. W XXI wieku w Polsce mieliśmy właściwie tylko jeden okres, gdy inflacja bazowa była trwale i wyraźnie wyższa od inflacji CPI. Działo się to pomiędzy marcem 2013 a wrześniem 2016 – czyli w deflacyjnym epizodzie wywołanym przez gwałtowny spadek cen ropy naftowej i równoczesną bessę na rynkach płodów rolnych. Ale generalnie w latach 2001-17 inflacja bazowa była niższa od inflacji CPI przez 67,5 proc. tego okresu.   

Nieobeznanych w arkanach statystyki gospodarczej dodatkowo drażni fakt, że to przecież wzrost cen żywności, paliw i energii jest na ogół najbardziej odczuwalny. To właśnie te dobra kupujemy najczęściej i najbardziej nas boli, gdy drożeją. O ile nie bardzo nas rusza wzrost cen kupowanej raz na 10 lat pralki czy lodówki, to już nawet niewielka podwyżka cen benzyny budzi negatywne emocje.

Zatem to właśnie to wszystko, co jest poza inflacją bazową, decyduje o sile „inflacji odczuwalnej”. Warto też mieć na uwadze, że każdy ma własną inflację. Wzrost cen w każdego uderza z inną siłą, w zależności od struktury wydatków.

Co więcej, bez żywności, paliwa i energii nie jesteśmy w stanie funkcjonować. Dla tej grupy dóbr właściwie nie istnieją substytuty. Możemy zaoszczędzić na pozostałych kategoriach (np. odzieży czy łączności) albo zrezygnować z hoteli, restauracji czy dostępu do „rekreacji i kultury”. Ale bez benzyny, chleba czy energii elektrycznej daleko nie zajedziemy. W tym kontekście inflacja bazowa rysuje się wręcz jako antywskaźnik inflacyjny.

Wśród ekonomistów nie ma zgodności co do tego, jak mierzyć inflację, ani nawet co do samej definicji tego zjawiska. Być może sytuację uprościłoby utożsamienie inflacji z dynamiką podaży pieniądza, choć i ten wskaźnik nie jest wolny od sporów metodologicznych. I wtedy Narodowy Bank Polski mógłby zrezygnować z „targetowania” cen w gospodarce na rzecz łatwiejszego celu w postaci maksymalnego tolerowanego wzrostu podaży pieniądza. Czyli czegoś, na co NBP ma silne przełożenie przy wykorzystaniu obecnych narzędzi” stóp procentowych, rezerwy obowiązkowej i (po ewentualnym połączeniu z KNF) regulacji kapitałowych dla banków.

Źródło:
Krzysztof Kolany
Krzysztof Kolany
główny analityk Bankier.pl

Absolwent Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu. Analityk rynków finansowych i gospodarki. Analizuje trendy makroekonomiczne i bada ich przełożenie na rynki finansowe. Specjalizuje się w rynkach metali szlachetnych oraz monitoruje politykę najważniejszych banków centralnych. Inwestor giełdowy z 20-letnim stażem. Jest trzykrotnym laureatem prestiżowego konkursu Narodowego Banku Polskiego dla dziennikarzy ekonomicznych. W 2016 roku otrzymał także tytuł Herosa Rynku Kapitałowego przyznawany przez Stowarzyszenie Inwestorów Indywidualnych. Telefon: 697 660 684

Tematy
Najtańsze konta firmowe z premią za korzystanie
Najtańsze konta firmowe z premią za korzystanie

Komentarze (15)

dodaj komentarz
trup_w_szafie
pieniądze coraz bardziej tracą na wartości. Kto trzyma oszczędności ten mimo, że ma więcej złotówek to i tak są one coraz mniej warte. Niestety ale w obecnym stanie lepiej hulać, wydawać i bawić się niż zagryzać zęby i oszczędzać bo ostatecznie wyjdzie się podobnie.
pjb
W zasadzie pytanie sprowadza się do stwierdzenia czy polityka banku centralnego jest niezależna i komu ma służyć. Dziś to budżet wymusza określone zachowania. Zadłużony po uszy korzysta na niskich stopach. Mamy prymat gospodarki centralnie sterowanej nad rynkową sprzyjającą postawy jednostek w zakresie zachęcania do oszczędzania W zasadzie pytanie sprowadza się do stwierdzenia czy polityka banku centralnego jest niezależna i komu ma służyć. Dziś to budżet wymusza określone zachowania. Zadłużony po uszy korzysta na niskich stopach. Mamy prymat gospodarki centralnie sterowanej nad rynkową sprzyjającą postawy jednostek w zakresie zachęcania do oszczędzania i odkładania na emeryturę. Ciekawe że nie jest to zgodne z hasłami nowego premiera, ale słowa to jedno a czyny to już zupełnie coś innego.
search
inflacja rzedu 10% rdr nadchodzi , nowe pokolenie nie wie i nie rozumie tego i mowa o tych co urodzili sie po 89 roku i troche wczesnie bo jako dzeci w smoczkach nic nie rozumieli.
pluto85md
Caly problem w tym ze ceny ropy sa nizsze r/r w PLN. A to ze na stackach drozej to juz czynniki wewnetrzne ktorych inflacja bazowa nie uwzglednia.
silvio_gesell
Inflacja to inaczej podaż pieniądza, mierzona np. agregatem pieniężnym M3. Natomiast CPI jest indeksem zmian cen arbitralnego koszyka. Lepszym indeksem zmiany cen jest deflator PKB w którym koszykiem jest cała produkcja. I on pokazuje, że po pierwsze nie było spadku cen, a po drugie, że ceny prawie nie rosną jest od 2012r.

https:
Inflacja to inaczej podaż pieniądza, mierzona np. agregatem pieniężnym M3. Natomiast CPI jest indeksem zmian cen arbitralnego koszyka. Lepszym indeksem zmiany cen jest deflator PKB w którym koszykiem jest cała produkcja. I on pokazuje, że po pierwsze nie było spadku cen, a po drugie, że ceny prawie nie rosną jest od 2012r.

https://pl.tradingeconomics.com/poland/gdp-deflator
tom979
Im już wybory nie straszne. Sądy mają w swoich rękach to co im przeszkodzi trochę sfałszować wybory. Kto ich osądzi? Z resztą ordynację już zmieniają pod siebie. Media trochę postraszą to będą mieć dobre noszenie. W sumie to już mamy prawie dyktaturę. Teraz to już tylko rewolucja może zmienić rządy. Dlatego tak pompują teraz gospodarkę.Im już wybory nie straszne. Sądy mają w swoich rękach to co im przeszkodzi trochę sfałszować wybory. Kto ich osądzi? Z resztą ordynację już zmieniają pod siebie. Media trochę postraszą to będą mieć dobre noszenie. W sumie to już mamy prawie dyktaturę. Teraz to już tylko rewolucja może zmienić rządy. Dlatego tak pompują teraz gospodarkę. Żeby mieć poparcie i ludzie nie protestowali jak wprowadzają rządy autorytarne. A jak już pełnię władzy osiągną to gospodarka runie na pysk a i tak już nikt ich nie będzie w stanie obalić.
trooper
PIS będzie robił wszystko aby do wyborów podwyżek stóp nie było. Aby wygrać wybory muszą przekonać do siebie elektorat więc pompują gospodarkę na maksa. Po wyborach zakładam wszystko runie na pysk na szyję, ale to już będzie mało istotne.
adriantargonski
też tak myślałem kiedyś, aczkolwiek potem ktoś mnie uświadomił jak bardzo można spompować gospodarkę :) po wyborach będą kolejne wzrosty, może lekka korekta, ale nie jakaś wielka katastrofa, na prawdziwy kryzys trzeba będzie poczekać, aż reszta świata się zacznie walić
erdwa
Sciema o inflacji bazowej to największe bandyctwo jakim ci ludzie karmią Polaków w tj kadencji. Nie ma towaru i usługi - oprocz ceny kredytu który ustala sama NBP- ktory nie jest dziś skorelowany z ceną paliwa. Wszystkie bowiem dobra materialne produkowane sa przy pomocy energii i wszystkie produkty powstają w drodze ludzkiej pracy Sciema o inflacji bazowej to największe bandyctwo jakim ci ludzie karmią Polaków w tj kadencji. Nie ma towaru i usługi - oprocz ceny kredytu który ustala sama NBP- ktory nie jest dziś skorelowany z ceną paliwa. Wszystkie bowiem dobra materialne produkowane sa przy pomocy energii i wszystkie produkty powstają w drodze ludzkiej pracy - napędzanej żywnością.
jak słucham o inflacji bazowej to mi się po prostu w brzuchu przewraca tak samo jak słuszę Glapińskiego który wieszczy spadającą inflację, taniejące paliwa,brak presji kosztow pracy, brak odpływu depozytów terminowych itd... Słowem kłamsto na kłamstwie albo zwykła głupota. W przypadku Glapińskiego i jedno i drugie najprawdopodobniej.
Patrzę na ceny i rachunki u mnie w mieście. Fryzjer 25% w górę, opłata za rachunek 25%. I tak ze wszystkim praktycznie. Gdzie szary człowiek ma inflację bazową? w d..pie tak samo jak te wszystkie pierdoły o których to gremium oderwane od rzeczywistosci opowiada.
jendreka
Ja dodam tylko, że państwo to instytucja ucisku a nie Mikołaj. Państwo nakłada podatki i je pobiera, a nie jak Mikołaj rozdaje prezenty np. 500+ i inne. Więc ci co się cieszą i popierają szybko się przebudza i wtedy znów PiS bedzie be. Taki elektorat.

Powiązane: Gospodarka i dane makroekonomiczne

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki