Wydawać by się mogło, że telenowela z Samsungiem Galaxy Note 7 w roli głównej dobiegła końca po tym, jak koncern podał oficjalną przyczynę samozapłonu baterii. Niewykluczone jednak, że to jeszcze nie koniec żywota niesławnych smartfonów. Jak donoszą koreańskie media, koncern zastanawia się nad przywróceniem odzyskanych w ramach programu wymiany modeli do sprzedaży.


Według ostatnich informacji portalu hankyung.com, ponowna sprzedaż Galaxy Note 7 miałaby rozpocząć się już w czerwcu tego roku. Na rynek trafiłyby egzemplarze ze zmodyfikowaną obudową i wyposażone w akumulatory o mniejszej pojemności, co miałoby rozwiązać problem ich przegrzewania się. Odświeżone Note 7 nie byłyby jednak dostępne na całym świecie. Producent planuje bowiem sprzedawać je w Wietnamie i Indiach.
Samsung w ramach programu wymiany Galaxy Note 7 odzyskał 98 proc. wypuszczonych na rynek egzemplarzy. 200 tys. z nich koncern wykorzystał do zbadania przyczyny wybuchania baterii. Oznacza to, że producent dysponuje 2,5 mln smartfonów z niebezpiecznej serii.
Wcześniejsze plany producenta zakładały, że zamiast naprawiać wadliwe i zagrażające użytkownikowi telefony, zostaną one wszystkie zniszczone. Najwyraźniej Samsung uznał, że do trzech razy sztuka i nie zraził się faktem, że wcześniej musiał wycofywać Galaxy Note 7 ze sklepowych półek dwukrotnie w ciągu dwóch miesięcy. Druga, „ulepszona” partia akumulatorów, także groziła bowiem samozapłonem. Tym razem problem ten ma zostać rozwiązany przez wprowadzenie baterii o pojemności między 3000 a 3250 mAh (dla porównania – akumulatory w oryginalnej wersji dysponowały 3500 mAh).
Pod koniec stycznia Samsung poinformował, że to baterie, a nie inne wady konstrukcyjne czy oprogramowanie było przyczyną przegrzewania się i zapalania smartfonów serii Galaxy Note 7. – W wyniku przeprowadzonych badań stwierdzono, że incydenty związane z modelem Note7 były spowodowane czynnikami powstałymi w dwóch różnych typach bateriach. W baterii A występowała deformacja w prawej górnej części konstrukcji wewnętrznej (typu Jelly-Roll). W baterii B występowała tendencja do nadtapiania miedzi w elektrodzie ujemnej w okolicy wyprowadzania elektrody dodatniej – mówił Olaf Krynicki, rzecznik prasowy polskiego oddziału Samsunga.
AŚ