Po spadku o blisko 9% kurs akcji General Electric znalazł się na najniższym poziomie od marca 2009 roku - czyli od początku hossy na Wall Street. Tak rynek zareagował na publikację rozczarowujących wyników kwartalnych i praktycznej eliminacji dywidendy.


Z powodu potężnych odpisów aktualizujących (-23 mld USD!) GE w trzecim kwartale zanotował 22,8 mld dolarów straty netto, co jest jednym z najgorszych rezultatów w historii amerykańskiego biznesu. To także pierwsza publikacja raportu kwartalnego GE pod wodzą nowego prezesa, który na początku października zastąpił Johna Flannery'ego. Aczkolwiek to tylko najbardziej spektakularny fragment pasma klęsk, jakie w ostatnich latach poniosła jedna z ikon amerykańskiej gospodarki.
Po latach malejących przychodów, topniejących zysków i nieskutecznych programów restrukturyzacyjnych kryzys dotknął samego jądra biznesu General Electric. Segment energetyczny odnotował w poprzednim kwartale spadek przychodów o 33% (do 5,74 mld USD) i stratę operacyjną. Całkowite przychody przemysłowego giganta obniżyły się o 4% rdr, do 29,57 mld USD.


Pomijając księgowe odpisy aktualizacyjne GE pokazało 14 centów zysku na akcję za trzeci kwartał, co oznacza spadek o 33% rdr. Wall Street liczyło na 20 centów. Rozczarowały także przychody, które były o 350 mln USD niższe od rynkowego konsensusu. Spółka przyznała też, że nie zrealizuje tegorocznej prognozy zysku i przepływów pieniężnych
Aby chronić kapitały, zarząd GE zdecydował się na desperacki krok, obniżając i tak już redukowaną w poprzednich latach kwartalną dywidendę z 12 centów do zaledwie 1 centa (słownie: jednego centa) na akcję. To cios w finansową reputację firmy, która zyskiem dzieli się nieprzerwanie od ponad stu lat! Poprzednia redukcja dywidendy (z 24 do 12 centów na akcję) miała miejsce rok temu. Była to wtedy druga redukcja dywidendy w historii GE. Ta obecna jest więc trzecia.


Reakcja rynku była więc drastyczna. Akcje GE zakończyły wtorkową sesję spadkiem o 8,78%, do zaledwie 10,18 USD. Ostatni raz walory GE tak tanie były w marcu 2009 roku. Przez poprzednie 12 miesięcy kurs General Electric spadł o niemal 50%. Kronikarze dodają, że akcje GE kosztują obecnie tyle samo co w roku... 1995.
General Electric nie jest zwykłą firmą. To symbol gospodarczej i technologicznej hegemonii Stanów Zjednoczonych, która po przeszło stu latach zdaje się dobiegać końca. W czerwcu akcje GE po 111 latach wypadły z elitarnego indeksu Dow Jonesa, zrzeszającego 30 największych giełdowych spółek w USA.
"Degradacja General Electric to niewątpliwie znak czasu. Firma powstała w roku 1892 poprzez połączenie Edison Electric Light założonego przez samego Thomasa Edisona oraz Thomson-Houston Company zarządzanego przez Charlesa A. Coffina. Akcje GE znalazły się w pierwszym składzie indeksu średniej przemysłowej Dow Jonesa w 1896 roku. I pozostawały w jego składzie nieprzerwanie od roku 1907 (wcześniej GE dwukrotnie wypadło z DJIA)" - pisaliśmy na Bankier.pl cztery miesiące temu.
GE nie podniosło się od wybuchu kryzysu finansowego w 2007 roku. Pomimo restrukturyzacji nawet podstawowy biznes spółki zaczyna zawodzić. Straty, odpisy, nietrafione przejęcia i niezrealizowane cele, a teraz dodatkowo faktyczna eliminacja dywidendy. Akcje GE, które kiedyś "musiał" posiadać w portfelu każdy amerykański inwestor, dziś stały się inwestycją dla naprawdę odważnych graczy.
"GE ma najwięcej akcjonariuszy ze wszystkich notowanych na giełdzie firm amerykańskich. Dla milionów akcjonariuszy, w tym dla emerytów, wypłacane kwartalnie dywidendy GE są istotnym dodatkiem do pensji bądź emerytury" - pisała na początku października Polska Agencja Prasowa.