REKLAMA
RELACJA Z FORUM FINANSÓW

S&P500 zatrzymany na 4 000 punktów

2022-11-14 22:06
publikacja
2022-11-14 22:06

Poniedziałkowa sesja przyniosła zatrzymanie wzrostów zainicjowanych październikowym odczytem inflacji CPI w USA. Dla S&P500 pierwszą barierą okazał się poziom 4 000 punktów.

S&P500 zatrzymany na 4 000 punktów
S&P500 zatrzymany na 4 000 punktów
fot. Michael Nagle / / Xinhua News Agency / Forum

Przez ostatnie dni i tygodnie na Wall Street obserwowaliśmy bardzo dynamiczne odbicie. Wszystko zaczęło się podczas niesamowitej sesji z 13 października, gdy S&P500 najpierw ustanowił nowe dno bessy (ok. 3500 pkt.), by następnie zamknąć się 5,1% powyżej sesyjnego minimum. Druga fala wzrostów zaczęła się w zeszły czwartek, gdy  S&P500 urósł aż o 5,3%.

W obu przypadkach były to sesje, przed którymi opublikowano statystyki amerykańskiej inflacji CPI. O ile odczyt wrześniowy był gorszy od oczekiwań, to już dane za październik zaskoczyły pozytywnie. Łącznie reakcja rynku po obu raportach przełożyła się na wzrost indeksu S&P500 o 14%. W ciągu ledwie miesiąca S&P500 pokonał drogę z 3500 do 4000 pkt., która także w drugą stronę (czyli z 4000 do 3500 pkt.) zajęła równo miesiąc.

W poniedziałek to „inflacyjne odreagowanie” zostało zatrzymane w pobliżu okrągłego poziomu 4000 pkt. Losy sesji rozstrzygnęły się w ostatniej godzinie handlu, podczas której S&P500 ruszył szybko w dół, finalnie tracąc 0,89% i na zamknięciu osiągając wartość 3 957,25 pkt. Nasdaq zaliczył spadek o 1,12% i finiszował z wynikiem 11 196,22 pkt. Dow Jones obniżył się o 0,63% i zakończył dzień na poziomie 33 536,70 pkt.

Początkowo pretekstów dla dalszych wzrostów dostarczały nieco mniej „jastrzębie” wypowiedzi przedstawicieli Rezerwy Federalnej. Zarówno wiceprezes Lael Brainard jak i gubernator Christopher Waller mówili, że Fed może rozważyć mniejszą podwyżkę stóp w grudniu (czytaj: 50 pb., a nie 75 pb., jak na poprzednich czterech posiedzeniach), ale w żaden sposób nie zmienia to restrykcyjnego kursu w polityce monetarnej nakierowanego na zdławienie niewidzianej od 40 lat inflacji cenowej.

Być może nastroje na Wall Street zostały schłodzone przez doniesienia z Indonezji, gdzie prezydent USA Joe Biden i przewodniczący ChRL Xi Jinping starli się w słownej potyczce na temat Tajwanu. Był to jednak raczej pretekst do realizacji zysków, a nie jakiś istotny powód do zmiany sentymentu.

Ten może się jednak za jakiś czas zepsuć za sprawą wieści z korporacyjnej Ameryki, która zdaje się przygotowywać na nadchodzącą recesję. Medialne plotki o zwolnieniu 10 000 pracowników potwierdził Amazon, a redukcję zatrudnienia planuje też Disney. To kolejne z  Big Techów (po Twitterze i Mecie), które w swoich planach uwzględniają grupowe zwolnienia. To także sygnał, że nad amerykańskim rynkiem pracy i całą gospodarką zaczynają się zbierać czarne chmury.

To istotne także w tym kontekście, że hossy na Wall Street w przeszłości rzadki kiedy zaczynały się na szczycie inflacji. Zwykle po tak silnym epizodzie inflacyjnym jak obecny następowała recesja i dopiero na jej dnie kończyła się giełdowa bessa. Pamiętajmy też, że tylko w tym roku nadziej na „gołębi zwrot” w wykonaniu Fedu już kilkukrotnie zawiodły inwestorów.

KK

Źródło:
Orange Nieruchomości
Orange Nieruchomości
Advertisement

Komentarze (0)

dodaj komentarz

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki