Środa, 8 czerwca, była sto piątym dniem inwazji Rosji na Ukrainę.


» Relację z wtorku, 7 czerwca, zapisaliśmy tutaj.
Od początku inwazji na Ukrainę wojsko rosyjskie straciło już około 31,5 tys. żołnierzy, w tym około 140 w ciągu ostatniej doby - ogłosił w środę Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy.
Minionej doby Rosja straciła też śmigłowiec, 3 czołgi, 13 pojazdów opancerzonych, 9 systemów artylerii, 6 wieloprowadnicowych wyrzutni rakiet i 6 dronów – zaznaczono w zestawieniu zamieszczonym na Facebooku (https://tinyurl.com/5n6jme59).
Łączne straty Rosji od 24 lutego do 8 czerwca wynoszą według ukraińskiego sztabu: 1393 czołgi, 3429 pojazdów opancerzonych, 212 samolotów, 178 helikopterów, 703 systemy artylerii, 213 wieloprowadnicowych wyrzutni rakiet, 96 systemów przeciwlotniczych, 2406 pojazdów i cystern, 13 jednostek pływających i 559 dronów.
Mieszkańcy Krymu walczący w rosyjskiej armii skazani na 13 lat więzienia
Dwóch obywateli Ukrainy pochodzących z okupowanego przez Rosję Krymu, którzy w 2014 roku zdradzili ojczyznę, a w lutym zaatakowali ją w szeregach rosyjskiej armii, zostało skazanych na 13 lat pozbawienia wolności wraz z konfiskatą majątku - poinformowała w środę na Telegramie ukraińska Prokuratura Generalna.
Obaj mężczyźni podpisali w 2020 roku kontrakty na służbę w siłach wroga.
Pod koniec lutego bieżącego roku mieli odpowiadać za zapewnienie rosyjskiej obrony powietrznej w pobliżu Kachowskiej Elektrowni Wodnej w obwodzie chersońskim na południu Ukrainy. Na początku marca wzięli udział w walkach pod Basztanką w obwodzie mikołajowskim i zostali tam wzięci do ukraińskiej niewoli - czytamy w komunikacie prokuratury (https://t.me/pgo_gov_ua/4400).
Wcześniej w środę sąd w Kijowie skazał na osiem lat więzienia obywatela Ukrainy, który nakierowywał rosyjski ostrzał rakietowy podczas ataków na obiekty energetyczne oraz wodociągowe.
31 maja Służba Bezpieczeństwa Ukrainy poinformowała, że od 24 lutego, czyli początku inwazji, zdemaskowano już na Ukrainie ponad 360 rosyjskich agentów i ponad 5 tysięcy kolaborantów.
Gubernator: siły ukraińskie kontrolują tylko obrzeża Siewierodoniecka
Wojska ukraińskie kontrolują tylko obrzeża Siewierodoniecka - poinformował szef obwodu ługańskiego Serhij Hajdaj w opublikowanym w środę wywiadzie dla portalu RBK-Ukraina.
Gubernator ocenił sytuację w Siewierodoniecku, na wschodzie Ukrainy, jako bardzo trudną. Dodał, że dla sił rosyjskich zajęcie miasta jest sprawą zasadniczą, "bo już skłamali, że je w pełni kontrolują, a tak naprawdę w mieście trwają walki". "Dlatego rzucają tam wszystkie rezerwy i uderzają ze wszystkiego, co mają" - przekazał Hajdaj.
"Kilka dni temu (ukraińscy) specnazowcy rzeczywiście weszli i oczyścili prawie połowę miasta. Kiedy Rosjanie sobie to uświadomili, to po prostu zaczęli zrównywać je z ziemią uderzeniami z powietrza i artylerią. Siedzenie w jakimś bloku i czekanie aż wszystko całkowicie zniszczą nie ma sensu" - powiedział gubernator.
"Dlatego nasi teraz znowu kontrolują tylko obrzeża miasta. Ale walki jeszcze trwają, nasi bronią Siewierodoniecka, nie można mówić, że Rosjanie w pełni kontrolują miasto. I mam nadzieję, że do tego nie dojdzie w najbliższym czasie" - oznajmił Hajdaj.
Władze: odbyła się kolejna wymiana ciał żołnierzy z Rosją
Odbyła się kolejna wymiana ciał żołnierzy między Ukrainą i Rosją - poinformowało w środę ukraińskie ministerstwo ds. reintegracji tymczasowo okupowanych terytoriów. Wymianę przeprowadzono w formacie 50 na 50. Wśród 50 poległych ukraińskich żołnierzy było 37 obrońców zakładów Azowstal w Mariupolu - przekazał resort.
Wymianę przeprowadzono na linii frontu w obwodzie zaporoskim na południowym wschodzie kraju.
Zaznaczono, że prace nad odzyskaniem ciał poległych trwają.
Pierwsza wymiana ciał między stronami odbyła się 2 czerwca w formacie 160 na 160.
Siewierodonieck najgorętszym punktem na froncie
Leżący w obwodzie ługańskim Siewierodonieck jest najgorętszym punktem na linii frontu - oznajmił w środę rzecznik ministerstwa obrony Ukrainy Ołeksandr Motuzianyk. Jak dodał, Rosja znacznie zwiększyła tam liczebność swoich sił.
"Według stanu na dziś miasto Siewierodonieck jest najgorętszym punktem na całej linii frontu. Ponieważ wróg nie żałuje ani sił, ani sprzętu, ani ludzi - rzuca kolejne i kolejne jednostki, znacznie zwiększył tam liczebność swojego składu osobowego i próbuje w całości wziąć Siewierodonieck pod swoją kontrolę" - powiedział rzecznik, cytowany przez agencję Interfax-Ukraina.
Zaznaczył, że w ostatnich tygodniach na ulicach miasta trwają aktywne działania bojowe. Ocenił, że sytuacja jest bardzo dynamiczna i niektóre części miasta mogą przechodzić z rąk do rąk.
"Miasto się trzyma. Siły Zbrojne Ukrainy w pewnych miejscach z sukcesem prowadzą kontratak, kiedy widzimy", że są ku temu warunki - dodał.
Siły przeciwnika niszczą miasto z użyciem artylerii i prowadzi naloty - poinformował Motuzianyk.
Według niego rosyjska armia "wszelkimi sposobami, bez względu na straty" próbuje zająć Siewierodonieck i następnie będzie próbowała okrążyć Lisiczańsk. Wojsko rosyjskie próbuje przeciąć szlak logistyczny Bachmut-Lisiczańsk - mówił rzecznik.
Prokurator: Zidentyfikowano dziewięciu żołnierzy Rosji, którzy trzymali 300 osób w piwnicy
Ukraińscy śledczy zidentyfikowali dziewięciu rosyjskich żołnierzy, którzy w marcu przetrzymywali ponad 300 osób w piwnicy we wsi Jahidne w obwodzie czernihowskim na północy Ukrainy - poinformowała w środę prokurator generalna Ukrainy Iryna Wenediktowa.
"Zidentyfikowano już dziewięciu rosyjskich katów, którzy zorganizowali piwnicę śmierci w miejscowości Jahidne w obwodzie czernihowskim" - napisała prokurator na Facebooku (https://tinyurl.com/bdexyk3n).
Przekazała, że do tych zdarzeń doszło w marcu. "Okupanci wygonili mieszańców Jahidnego ze schronów. Ludzi zmuszano, by rozbierali się na dworze na mrozie - szukano patriotycznych tatuaży i wojskowej bielizny. W ich domach podczas tzw. przeszukań rosyjscy wojskowi zabierali pralki, telewizory, mikrofalówki, czajniki elektryczne" - kontynuowała Wenediktowa. Mieszkańcom zabrano telefony komórkowe. Zagrożono, że jeśli znajdą u kogoś schowaną komórkę, co piąty mężczyzna zostanie zabity.
"Wojskowi zagonili ponad 300 ludzi do ciasnej piwnicy wiejskiej szkoły. W placówce zorganizowano rosyjski sztab, więc cywile stali się ich żywą tarczą - gwarancją braku ataku" - czytamy.
Prokurator generalna poinformowała, że najmłodsza osoba zabrana do piwnicy miała 1,5 miesiąca, a najstarsza 93 lata. W piwnicy było 77 dzieci.
Wenediktowa zaznaczyła, że ludzi "przetrzymywano w nieludzkich warunkach: ciasnota, zaduch, całkowita ciemność, głód i pragnienie, pełny brak warunków higienicznych". W związku z tym w piwnicy od 9 do 28 marca zmarło 10 cywilów. W miejscowości w tym czasie rosyjscy wojskowi zabili kolejnych 17 osób.
Listę zmarłych więzieni prowadzili na ścianie w piwnicy.
Wojskowi nie pozwalali prowadzić pochówku mniej niż pięciu osób. Za złamanie zakazu otwierano ogień do cywilów, a ludzie chowali się w wykopanych grobach - napisała Wenediktowa.
Dziewięciu wojskowych rosyjskich, których tożsamość zidentyfikowała strona ukraińska, zostało poinformowanych o możliwości popełnienia przestępstwa - złamania prawa wojennego i zabójstwa.
Armia: Rosjanie rozmieścili na Wyspie Węży okręty desantowe
Żołnierze rosyjscy umacniają swoje pozycje na Wyspie Węży, rozmieścili tam systemy obrony przeciwlotniczej i duże okręty desantowe - powiedziała w środę rzeczniczka ukraińskiego dowództwa operacyjnego Południe Natalia Humeniuk.
W sobotę ukraińska armia informowała o przebywaniu na Morzu Czarnym czterech okrętów rosyjskiej Floty Czarnomorskiej i jednego okrętu podwodnego, wyposażonych w 36 rakiety manewrujące.
Rzecznik ministerstwa obrony Ukrainy Ołeksandr Motuzianyk ostrzegł w poniedziałek, że groźba uderzeń rakietowych z Morza Czarnego na Ukrainę pozostaje realna. Dodał, że w północno-zachodniej części Krymu trwa rozmieszczanie dwóch batalionów systemu przeciwlotniczego S-300.
Tego samego dnia rzecznik odeskiej administracji wojskowej Serhij Bratczuk poinformował o przegrupowywaniu się na Morzu Czarnym rosyjskich okrętów i stale utrzymującym się zagrożeniu desantem na Odessę.
Enerhoatom: rosyjscy okupanci uprowadzili 11 pracowników Zaporoskiej Elektrowni Atomowej
W minionym tygodniu rosyjscy okupanci uprowadzili i wywieźli w nieznanym kierunku niemal 20 mieszkańców miasta Enerhodar na południu Ukrainy, w tym 11 pracowników Zaporoskiej Elektrowni Atomowej - zaalarmował w środę na Telegramie państwowy ukraiński koncern Enerhoatom.
Miejsce przebywania porwanych osób nie zostało jak dotąd ustalone - napisano w komunikacie firmy, która jest operatorem wszystkich czterech elektrowni jądrowych na Ukrainie.
31 maja szef Enerhoatomu Petro Kotin poinformował, że na terenie Zaporoskiej Elektrowni Atomowej znajduje się prawie 500 rosyjskich żołnierzy, ciężki sprzęt (transportery opancerzone, czołgi, pojazdy Ural), materiały wybuchowe i "wszystko to, co nie powinno znaleźć się w tego typu obiekcie". Niemniej, ukraiński koncern nadal kontroluje elektrownię pod względem jej eksploatacji i obsługi technicznej.
Rosyjskie wojska zajęły Zaporoską Elektrownię Atomową w nocy z 3 na 4 marca. Pod koniec maja najeźdźcy wdarli się do mieszkania jednego z pracowników obiektu Serhija Szweca i go postrzelili.
Ostrzał obwodu mikołajowskiego – są zabici i ranni
Siły rosyjskie ostrzelały w ciągu minionej doby 5 miejscowości obwodu mikołajowskiego; są zabici i ranni, jak również liczne zniszczenia – poinformowała w środę szefowa władz obwodowych Hanna Zamaziejewa na Telegramie.
„Ostrzeliwane było miasto Basztanka, a także wsie Kałuha, Zełeny Haj, Zasilla i Murachiwka. Uszkodzono jeden budynek wielomieszkaniowy i sześć prywatnych, stadion i inne obiekty infrastruktury cywilnej” – podała, dodając, że 13 osób zostało rannych.
Jak poinformowała, w nocy z wtorku na środę ponownie ostrzeliwano również Mikołajów.
Prokurator generalna Ukrainy: Skierowaliśmy do sądu osiem kolejnych spraw o zbrodnie wojenne
Ukraińska prokuratura skierowała do sądu osiem kolejnych spraw o zbrodnie wojenne dokonane przez Rosjan od rozpoczęcia inwazji na Ukrainę; dotychczas wydano wyroki na trzech rosyjskich żołnierzy - powiedziała w środę w ukraińskiej telewizji prokurator generalna Iryna Wenediktowa.
Prokurator poinformowała, że na Ukrainie wszczęto już ponad 16 tys. śledztw w sprawie możliwych zbrodni wojennych podczas rosyjskiej inwazji.
"Każdego dnia obserwujemy wzrost liczby dochodzeń" - poinformowała Wenediktowa.
"Mówimy o ludziach, którzy nie przybyli (na Ukrainę) po prostu jako wojskowi... ale przybyli również, aby gwałcić, zabijać cywilów, plądrować, poniżać itd." - skomentowała. (
Rosja zwróciła ciała 210 poległych obrońców Mariupola
Rosja przekazała Ukrainie ciała 210 żołnierzy poległych w obronie zajętego obecnie przez wojska rosyjskie Mariupola na południowym wschodzie Ukrainy, głównie w zakładach Azowstalu – podała w środę stacja Sky News, cytując władze ukraińskie.
Nie jest jasne, ile ciał poległych żołnierzy wciąż znajduje się pod gruzami fabryki, gdzie Ukraińcy bronili się przez prawie trzy miesiące przed zmasowanymi atakami z powietrza, morza i lądu. Ostatecznie poddali się w maju.
Mariupol jest obecnie pod kontrolą wojsk rosyjskich, które w ubiegłym tygodniu zaczęły wydawać Ukrainie ciała poległych. W sobotę ukraińscy urzędnicy informowali o wymianie ciał 320 żołnierzy – każda ze stron otrzymała wtedy 160 ciał.
Prawdopodobnie około 2,5 tys. żołnierzy z Azowstalu jest obecnie przetrzymywanych w obozach jenieckich w Rosji lub na terytorium samozwańczej, kontrolowanej przez Moskwę tzw. Donieckiej Republiki Ludowej.
Mariupol został prawie całkowicie zniszczony przez rosyjskie wojska, a liczbę ofiar wśród mieszkańców miasta ocenia się na co najmniej 22 tysiące.
Rozpoczął się proces przeciwko dwóm Brytyjczykom służącym w ukraińskiej armii, grozi im kara śmierci
Rozpoczął się proces przeciwko dwóm Brytyjczykom, którzy służyli w ukraińskiej armii, walcząc w obronie Mariupola i zostali schwytani przez siły rosyjskie; 28-letni Aiden Aslin i 48-letni Shaun Pinner są sądzeni w samozwańczej Donieckiej Republice Ludowej (DRL) na wschodzie Ukrainy, grozi im kara śmierci - informuje w środę Sky News.
Mężczyźni twierdzą, że służyli w regularnych jednostkach wojskowych w Mariupolu, więc powinni być chronieni jako jeńcy wojenni przez Konwencję Genewską. Aslin i Pinner od kilku lat mieszkali na Ukrainie.
Przywódca Donieckiej Republiki Ludowej Denys Puszylin oskarżył mężczyzn o "potworne" zbrodnie, takie jak próby przejęcia władzy i zbrodnie przeciwko grupom ludzi. Powiedział, że ich proces rozpocznie się w sądzie najwyższym DRL. Pod koniec maja Wiktor Gawriłow, urzędnik prokuratury generalnej samozwańczej DRL, poinformował, że dochodzenie karne "zostało zakończone" i - biorąc pod uwagę, że trwa wojna - oskarżeni mogą zostać skazani na karę śmierci.
Dwaj Brytyjczycy oraz Ibrahim Saadun, jeniec z Maroka, zostali pokazani w sądzie na miejscu zarezerwowanym dla oskarżonych w nagraniu wideo opublikowanym we wtorek w rosyjskich kanałach w mediach społecznościowych - podaje dziennik "Guardian".
Rodzina Aslina przekazała we wtorek, że współpracuje z ukraińskim rządem i brytyjskim ministerstwem spraw zagranicznych w celu uwolnienia 28-latka. Mężczyzna wstąpił do ukraińskich sił zbrojnych jako żołnierz piechoty morskiej w 2018 r. i złożył wniosek o obywatelstwo. Jego narzeczoną jest Ukrainka.
Pinner został sfilmowany w kwietniu, mówiąc, że został schwytany podczas obrony Mariupola. Jego rodzina podkreślała wówczas, że "nie był ochotnikiem ani najemnikiem, ale oficjalnie służył w armii ukraińskiej". Mężczyzna powiedział Sky News kilka miesięcy wcześniej, że po dziewięciu latach służby w armii brytyjskiej odbywa czwartą misję na Ukrainie. Mieszka w kraju od 2018 roku i ma żonę Ukrainkę.
Wicepremier Wielkiej Brytanii Dominic Raab powiedział w poniedziałek, że brytyjski rząd oczekuje respektowania praw konfliktu zbrojnego, dodał, że władze brytyjskie złożą potrzebne oświadczenia w sądzie w DRL w imieniu Aslina.
Jeśli autentyczność filmów z sali sądowej zostanie potwierdzona, mężczyźni będą pierwszymi ukraińskimi żołnierzami, których osądziły siły prorosyjskie, co zdaniem obserwatorów może stanowić część z serii pokazowych procesów, mających uzasadnić inwazję Rosji na Ukrainę - komentuje "Guardian".
Inny Brytyjczyk, Andrew Hill, został schwytany w obwodzie mikołajowskim pod koniec kwietnia. Jego sytuacja jest niejasna, sam sugerował, że walczył w szeregach Legionu Międzynarodowego, jednostki utworzonej przez władze ukraińskie dla obcokrajowców, chcących wesprzeć walkę z Rosjanami.
Gubernator obwodu ługańskiego: możemy wycofać się na inne pozycje w Siewierodoniecku, ale miasta nie poddamy
Ukraińskie wojsko może zostać zmuszone do wycofania się na umocnione pozycje w otoczonych wschodnich dzielnicach Siewierodoniecka, lecz nie podda miasta - powiedział w środę Serhij Hajdaj, gubernator obwodu ługańskiego, cytowany przez agencję Reutera.
"W środę toczyły się tam zacięte walki" - powiedział Hajdaj w telewizji.
"Spodziewamy się, że Rosjanie nasilą bombardowanie Siewierodoniecka i przeprowadzą na miasto wielką ofensywę, ponieważ skupiają tam wszystkie swoje wysiłki" - dodał gubernator.
We wtorek władze Siewierodoniecka poinformowały, że rosyjskie wojska nie kontrolują Siewierodoniecka, ale z całych sił próbują zająć miasto. W Siewierodoniecku, który przed agresją Rosji liczył ponad 100 tys. mieszkańców, wciąż przebywa około 10-11 tys. cywilów.
Władze: 60 proc. obwodu zaporoskiego jest okupowane; okupanci porywają mężczyzn
60 proc. obszaru obwodu zaporoskiego na południu Ukrainy jest obecnie okupowane przez siły rosyjskie; żołnierze rosyjscy szabrują, porywają mężczyzn i kradną samochody – poinformowała w środę agencja Unian, powołując się na władze obwodu zaporoskiego.
Według władz żołnierze rosyjscy uprowadzili trzech mężczyzn z miasta Melitopol i Tokmak oraz ze wsi Kopani w rejonie połohiwskim, a także ukradli w kilku miejscowościach rejonu połohiwskiego i we wsi Dniprowka w obwodzie wasylowskim 6 samochodów osobowych i 3 ciężarówki.
Wcześniej informowano, że żołnierze rosyjscy kradną także zapasy zboża gospodarzom, np. z Kamionki Dnieprzańskiej wywieźli 300 ton zboża.
Sztab Generalny: rosyjscy żołnierze z elitarnych jednostek są odsyłani do Rosji, bo odmawiają walki
Żołnierze elitarnych jednostek wojsk powietrzno-desantowych są odsyłani do Rosji, ponieważ odmawiają dalszego uczestnictwa w walkach - poinformował w środę Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy.
„Żołnierze są zdemoralizowani. Według naszych informacji w oddziałach wchodzących w skład 106. oraz 76. dywizji powietrzno-desantowych żołnierze, którzy odmawiają dalszego uczestnictwa w działaniach wojennych są odsyłani z obwodu Ługańskiego do Rosji" – poinformowano w środowym porannym komunikacie.
76. Czernichowska Gwardyjska Dywizja Desantowo-Szturmowa to związek taktyczny Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej, wchodzący w skład jednego z dwóch samodzielnych rodzajów wojsk Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej (drugi to Wojska Rakietowe Przeznaczenia Strategicznego). Uchodzi za jedną z najbardziej elitarnych w siłach zbrojnych FR. Była wykorzystana w dwóch wojnach czeczeńskich oraz w wojnie z Gruzją w sierpniu 2008 roku. W marcu 2014 żołnierze jednostki uczestniczyli w aneksji Krymu. Stacjonuje w Pskowie.
Natomiast 106. Tulska Gwardyjska Dywizja Powietrznodesantowa stacjonuje w Tule.
Sztab generalny: siły ukraińskie powstrzymują szturm na Siewierodonieck
Siły ukraińskie z powodzeniem powstrzymują rosyjski szturm na Siewierodonieck w obwodzie ługańskim – poinformował Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy w środę na Facebooku.
Sztab podkreśla, że walki trwają. W okolicach Toszkiwki natarcie przeciwnika nie przyniosło skutków. Siły rosyjskie próbowały też przesunąć się w kierunku Ustyniwki, ale zostały odparte przez ukraińskich obrońców.
Na kierunku bachmuckim wojska rosyjskie zwiększyły intensywność użycia lotnictwa. Ostrzeliwano ukraińskie pozycje z moździerzy, artylerii lufowej i wyrzutni rakietowych m.in. w rejonie miejscowości Pokrowske, Berestowe i Wrubiwka. Ze śmigłowców Ka-52 zaatakowano okolice miejscowości Pokrowske, Widrodżennia i Jakowliwka.
Na kierunkach awdijiwskim, nowopawliwskim i zaporoskim wojsko rosyjskie prowadziło intensywny ostrzał m.in. okolic Marjinki, Awdijiwki, Wuhledaru i Komyszuwachy, aby nie dopuścić do przerzucenia rezerw ukraińskich na inne kierunki. Wróg przeprowadził atak lotniczy na Nju-Jork i rakietowy na Kurachowe.
Według ukraińskiego sztabu rosyjscy żołnierze wojsk desantowych, którzy odmówili udziału w działaniach bojowych, są wysyłani z obwodu ługańskiego z powrotem do Rosji.
Z danych sztabu wynika, że siły rosyjskie straciły dotąd w wojnie w Ukrainie około 31 360 żołnierzy.
CNN: co najmniej dwa szpitale zniszczone ostrzałami na wschodzie kraju
Co najmniej dwa szpitale zostały zniszczone w wyniku ostrzałów w centrum Siewierodoniecka i mieście Rubiżne w obwodzie ługańskim na wschodzie Ukrainy – wynika z nowych zdjęć satelitarnych firmy Maxar Technologies, opisywanych w środę przez stację CNN.
Znaczna część Siewierodoniecka została zniszczona w zaciętych walkach pomiędzy siłami ukraińskimi a rosyjskimi. Ukraińcy utrzymali pozycje obronne i jak dotąd uniemożliwiają Rosjanom zajęcie miasta – podała amerykańska stacja.
Pod ostrzałami znalazły się nawet szpitale. W centrum Siewierodoniecka zniszczonych został szereg budynków na terenie szpitala, mimo dużego, wyraźnego czerwonego krzyża widocznego na dachu – podkreśliła CNN, opisując zdjęcia satelitarne wykonane w poniedziałek.
Zniszczony został również szpital w leżącym nieopodal Siewierodoniecka mieście Rubiżne, a także otaczające go budynki, w tym firma farmaceutyczna – podała CNN.
Instytut Badań nad Wojną: siły rosyjskie wycofują się z pozycji w obwodzie zaporoskim
Siły rosyjskie zaczęły wycofywać się z pozycji w obwodzie zaporoskim na południu Ukrainy – poinformował amerykański Instytut Badań nad Wojną (ISW) w najnowszym raporcie.
Według ISW może to wynikać z dwóch przyczyn: aby przemieścić osłabione jednostki na tyły, albo aby wzmocnić rosyjską obronę na północnym zachodzie obwodu chersońskiego. Instytut podkreśla, że na razie nie jest w stanie potwierdzić miejsca pobytu wycofywanych oddziałów.
Wcześniej szef władz obwodu zaporoskiego Ołeksandr Staruch podał, że rosyjscy okupanci wycofują wojska z rejonu melitopolskiego i częściowo wasylowskiego około 45 km na południe od Zaporoża, być może w ramach rotacji. Według Starucha wojska te przemieszczają się w kierunku Chersonia.
Według ISW rosyjskie wojska od końca maja koncentrowały w Wasylówce i Melitopolu siły osobowe oraz czołgi T-62. „Siły rosyjskie mogą skierować te wojska do obrony zajętych pozycji w obwodzie chersońskim przed ukraińskimi kontratakami. Brały też one udział w starciach w trzech przyfrontowych miejscowościach, ale 7 czerwca nie rozpoczęły natarcia w obwodzie zaporoskim” – napisano w raporcie.
ISW pisze również, że cenzura i przymusowa mobilizacja zwiększają napięcie w Rosji. Według Instytutu Kreml grozi rodzinom członków załogi zatopionego krążownika Moskwa odebraniem finansowej rekompensaty, jeśli będą publicznie mówić o tym zatopieniu. „Kreml polecił prawnikom i psychologom przekonać rodziny załogi zatopionego krążownika Moskwa, by powstrzymały się przed podawaniem jakiejkolwiek informacji o śmierci swoich bliskich, by powstrzymać wzrost społecznego napięcia w Rosji” – czytamy.
Media: Ukraińcy w Rosji trafiają do "obozów przejściowych", m.in. na Syberii
Część Ukraińców zmuszonych do wyjazdu do Rosji trafia do tzw. obozów przejściowych. Ci, którzy mają taką możliwość, uciekają np. do państw bałtyckich albo okrężną drogą wracają na Ukrainę - pisze serwis Hromadske.
Już przed rozpoczęciem pełnowymiarowej wojny przeciwko Ukrainie rosyjskie władze zaczęły "ewakuację" do Rosji mieszkańców części obwodu donieckiego i ługańskiego w Donbasie, niebędących pod kontrolą władz w Kijowie. Po 24 lutego skala tego zjawiska wzrosła - zaczęto wywozić mieszkańców okupowanych miast i wsi, np. Mariupola. Prowadząc ostrzały miejscowości i tzw. zielonych korytarzy ewakuacyjnych de facto zmuszano mieszkańców do wyjazdu do Rosji - podkreśla Hromadske.
Część osób po znalezieniu się na terytorium Rosji trafia do tzw. punktów przejściowych. Ukraińscy obrońcy praw człowieka szacują, że w Rosji jest najpewniej ok. 500 takich miejsc.
"Nie znamy dokładnej liczby tych punktów. Najpierw mówiono o 700, później o 490. Ostatnio widziałam w rosyjskich mediach liczbę 9,5 tys. Ale nie można w to wierzyć. To za duża liczba (...). Są na całym terytorium Federacji Rosyjskiej i na anektowanym Krymie" - mówi Alona Łuniowa z Centrum Praw Człowieka ZMINA.
Była rzeczniczka praw człowieka Ludmyła Denisowa zaznacza natomiast, że nowe punkty pojawiają się prawie codziennie, bo deportacje Ukraińców trwają.
Hromadske pisze, że punkty te można podzielić na dwa typy. Pierwszy z nich to obozy przeznaczone do krótkiego pobytu - zazwyczaj są zlokalizowane w pobliżu granicy z Ukrainą - np. w Taganrogu. Najczęściej trafiają tam osoby, które przeszły "filtrację" i które rosyjskie władze planują wysłać dalej - do punktów, w jakich będą mieszkać i pracować. Ten drugi rodzaj punktów znajduje się np. w miastach Astrachań, Tuła, Rostów nad Donem, Penza. Serwis podaje, powołując się na doniesienia brytyjskich mediów, że obozy dla Ukraińców są na Sachalinie, Dalekim Wschodzie, Syberii, Kole Podbiegunowym, Wyspach Kurylskich. Często takie punkty organizowane są w szkołach, na salach gimnastycznych.
"W naszym punkcie przejściowym było do 250 osób - mężczyzn i kobiet. Można powiedzieć, że mi się poszczęściło - mieszkałem w pokoju o powierzchni 3 m kw z dwoma mężczyznami. Ale były osoby, które spały na korytarzach na parterze (...). Dawali do jedzenia makaron z kotletem, zupę ze śmietaną (...)" - opowiada 25-letni Jarosław, który uciekł z Mariupola na Łotwę. Zanim jednak znalazł się w tym kraju, przeszedł tzw. filtrację, przesłuchania, był na Krymie, w Petersburgu i Estonii.
Również na Łotwie mieszka obecnie Wita z leżącej w obwodzie charkowskim wioski Ruski Tyszky, która była do 10 maja pod rosyjską okupacją. Pod koniec kwietnia do domu kobiety przyszli wojskowi i powiedzieli, że ma pół godziny na opuszczenie budynku.
"Wysiedlali nas, zabrali nam ukraińskie karty bankowe. (...) Wszystkie pieniądze zabrali. I nawet papierosy" - opowiada kobieta. Ze względu na trwające na linii frontu ostrzały Wita wraz z bliskimi zdecydowała się na wyjazd w stronę Rosji. Tam w lombardzie zastawili wszystko, co mieli przy sobie. Kupili benzynę i pojechali dalej. Do granicy z Łotwą rodzina jechała przez dwa i pół dnia. Spali na parkingach.
25 kwietnia kobieta przekroczyła granicę rosyjską. "Rosyjscy celnicy sprawdzali nawet ulubione filmiki na YouTub'ie. Więc jak kiedyś obejrzałeś nagranie z Zełenskim i polubiłeś je, to za to też mogą cię zatrzymać" - opowiada.
Łuniowa zaznacza, że nie posiada informacji o tym, by Ukraińcy byli siłą przetrzymywani w tzw. punktach przejściowych. Podkreśla przy tym, że ludziom trudno jest wydostać się np. z tych obozów, które są zlokalizowane daleko od miast, bo trzeba mieć na to pieniądze. Wydostawać się z Rosji Ukraińcom pomagają wolontariusze.
Kilkoro mieszkańców Mariupola powiedziało serwisowi Hromadske, że pobytu w tzw. punkcie przejściowym można uniknąć. "Wysadzili nas pod centrum dla tymczasowo przesiedlonych w Taganrogu. Dalej nie było żadnej kontroli - albo wchodzisz do środka albo robisz co chcesz" - mówi mieszkaniec Mariupola, który został zmuszony do opuszczenia miasta. Przez tzw. Doniecką Republikę Ludową (DRL) i Rosję dotarł z powrotem na Ukrainę.
Z kolei 19-letnia Nadia, siłą deportowana z piwnicy szpitala w Mariupolu na teren tzw. DRL, po filtracji pojechała do znajomych w Rosji, a następnie do bliskich w Rumunii.
Rosjanie zorganizowali też tzw. obozy filtracyjne, w których sprawdzają, czy dana osoba np. ma związki z ukraińskimi organami ścigania, zmuszają Ukraińców do współpracy i gromadzą informacje w sprawie popierania przez nich Ukrainy. Najwięcej osób trafia do takich miejsc na tymczasowo okupowanym przez Rosję terytorium ukraińskim. Punkty te znajdują się np. w takich miejscach jak: Ołeniwka, Bezimenne, Manhusz, Donieck czy Nowoazowsk. Rosjanie zorganizowali też obozy filtracyjne przy granicy z Estonią. Tam trafia część Ukraińców, którzy chcą wydostać się z Rosji drogą prowadzącą przez ten bałtycki kraj.
Denisowa informowała pod koniec maja, że po tzw. działaniach filtracyjnych Rosjanie tworzą grupy, które "najpierw deportują do Taganrogu, a później do depresyjnych regionów Rosji".
Według niej osoby, które nie przechodzą tzw. filtracji są uznawane przez siły rosyjskie za "niebezpieczne dla rosyjskiego reżimu". Są oni aresztowani, a następnie odsyłani do dawnej kolonii karnej w miejscowości Ołeniwka w obwodzie donieckim albo wywożeni do więzienia - tzw. Izolacji - w kontrolowanym przez separatystów Doniecku - relacjonowała. Na miejscu są poddawani wielogodzinnym przesłuchaniom, torturom, grozi się im śmiercią i zmusza do współpracy - przekazała rzeczniczka.
Nie wiadomo, ile osób zostało wywiezionych przez Rosjan ani ilu Ukraińców zmuszonych było do wyjazdu z Ukrainy przez Rosję. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski mówił o 500 tysiącach Ukraińców deportowanych do oddalonych regionów rosyjskich.
Policja: w Buczy podczas rosyjskiej okupacji zginęło 461 osób
W podkijowskiej Buczy podczas rosyjskiej okupacji zginęło 461 osób - poinformowało MSW Ukrainy, cytując komendanta głównego policji Ihora Kłymenkę.
Kłymenko i ambasador USA na Ukrainie Bridget Brink odwiedzili we wtorek miejsca masowego pochówku zabitych mieszkańców i katownię w Buczy - czytamy w komunikacie MSW.
Голова Нацполіції та Надзвичайний і Повноважний Посол США в Україні відвідали місця масового захоронення вбитих...
Posted by МВС України on Tuesday, June 7, 2022
Jak dodano, już ustalono tożsamość części rosyjskich wojskowych, którzy znęcali się nad mieszkańcami Buczy i okolicznych miejscowości i zabijali ich. Kilku z nich poinformowano o możliwości popełnienia przestępstwa. Ustalana jest tożsamość innych wojskowych.
"Łącznie w miejscu tego pochówku było 116 ciał. Większość to mężczyźni. Część ofiar miała rany po kuli, urazy po wybuchu miny, były też spalone ciała. Łącznie w rejonie (powiecie) Buczy zginęło 1137 osób, bezpośrednio w mieście Bucza - 461" - poinformował Kłymenko.
Wśród ofiar w masowym grobie znaleziono zabitego policjanta, który zajmował się ewakuacją mieszkańców z Buczy.