Polskie drogi są jednymi z najniebezpieczniejszych w Europie - wynika z raportu Najwyższej Izby Kontroli za 2020 r. Choć mniejszy ruch w pandemii obniżył liczbę wypadków, to były one bardziej tragiczne niż w poprzednich latach. Bezpieczeństwo na polskich drogach ma poprawić kij, a nie marchewka, czyli rządowy projekt podwyższenia stawek mandatów.


Dla zmotoryzowanych
1. Gorzej tylko w Rumunii
Jak wynika z najnowszego raportu Najwyższej Izby Kontroli, Polska zajmuje jedno z ostatnich miejsc w Unii Europejskiej pod względem bezpieczeństwa. W 2020 r. na polskich drogach zginęło 65 osób w przeliczeniu na każdy 1 mln mieszkańców. Tym samym nasz kraj znalazł się wśród najniebezpieczniejszych pod tym względem państw UE razem z Łotwą, Bułgarią i Rumunią, gdzie zanotowano wyższy niż w Polsce odsetek ofiar śmiertelnych wypadków drogowych (85 os. na 1 mln mieszkańców).
Dla porównania, średnia dla całej UE w 2020 r. wyniosła 42 ofiary śmiertelne na 1 mln mieszkańców, tym samym współczynnik zanotowany w Polsce był o ponad 50 proc. wyższy. Ponad trzykrotnie mniej ofiar śmiertelnych w przeliczeniu na 1 mln mieszkańców zanotowano natomiast w Szwecji – kraju z najbezpieczniejszymi drogami w UE, a spośród państw należących do EFTA równie niski współczynnik osiągnęła Norwegia.
Blado na tle innych państw należących do UE wypadamy także pod względem liczby fotoradarów i odcinkowych pomiarów prędkości. Według stanu na 31.12.2020 r. w Polsce działało 485 odcinkowych pomiarów prędkości, czyli 1,6 na 1 tys. kilometrów kwadratowych powierzchni. Dla porównania w Niemczech współczynnik wyniósł 10, a w Belgii 37.
2. Mniej wypadków przez pandemię, ale bardziej tragiczne
Pomiędzy 2010 a 2020 r. na polskich drogach rocznie ginęło średnio ponad 3,2 tys. osób, czyli średnio osiem osób każdego dnia. W samym tylko 2019 r. ponad 37 tys. osób zostało rannych, a straty spowodowane wypadkami szacowane są na ponad 56 mld zł rocznie.
W 2020 r. nastąpił spadek liczby wypadków o ponad 22 proc. w relacji rocznej. Zginęło w nich 2491 osób (-14,4 proc. r/r), a 26 436 osób zostało rannych (-25,4 proc. r/r).
To tylko jedna strona medalu, bowiem, zgodnie z opinią Najwyższej Izby Kontroli, główną przyczyną napawających optymizmem spadków była pandemia koronawirusa i ograniczenia w przemieszczaniu się, które spowodowały, że ruch na drogach w 2020 r. był znacząco niższy niż w poprzednich latach, a nie systemowa poprawa stanu bezpieczeństwa na drogach.
Pomimo spadku liczby wypadków, rannych i ofiar śmiertelnych niepokój może wzbudzać wzrost innego współczynnika. W 2020 r. na 100 wypadków ginęło średnio 10,6 osób. W 2019 r. współczynnik był o ponad 10 proc. niższy i wyniósł 9,6.
Względem ostatnich lat wzrosła także liczba rannych na 100 wypadków. W tym przypadku współczynnik wyniósł 37,4 i był najwyższy w ciągu ostatnich sześciu lat oraz o 6,5 proc. wyższy niż w 2019 r. Tendencja wzrostowa widoczna jest od 2018 r.
3. Co dziesiąty wypadek po alkoholu
W 2020 r. użytkownicy dróg (kierujący pojazdami, pasażerowie i piesi) będący pod wpływem alkoholu uczestniczyli w co dziesiątym spośród 23 540 wypadków drogowych drogowym. Śmierć w tego typu zdarzeniach poniosło 327 osób (13,1 proc. ogółu zabitych na drogach), a 2723 osoby odniosły obrażenia (10,3 proc. ogółu rannych).
Pod tym względem najbardziej tragiczne w skutkach były weekendy. Osoby będące pod wpływem alkoholu lub po jego spożyciu najczęściej uczestniczyły w wypadkach drogowych w weekendy: soboty (20,3 proc.) oraz niedziele (19,5 proc.).
Wypadki z udziałem osób będących pod wpływem alkoholu miały miejsce najczęściej po południu i w godzinach wieczornych – pomiędzy 16:00 a 22:00. W tym czasie miało miejsce niemal co drugie tego typu zdarzenie (47,4 proc. spośród wszystkich wypadków z udziałem osób będących pod wpływem alkoholu lub po jego spożyciu).
4. Mniej pijanych kierowców
Cieszyć może jednak systematyczny spadek liczby wypadków z udziałem pijanych kierowców. W 2020 r. miało miejsce 2540 tego typu zdarzeń – o 6,5 proc. mniej niż w 2019 r., choć wpływ na ten stan również mógł mieć ograniczony pandemią koronawirusa ruch drogowy.
W ciągu ostatniej dekady liczba wypadków z udziałem pijanych kierowców spadła jednak o blisko 50 proc., w 2011 r. bowiem zanotowano aż 4972 tego typu zdarzenia drogowe.
Niestety, nadal na wysokim poziomie utrzymuje się liczba osób skazanych przez sądy pierwszej instancji za prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwości lub pod wpływem środków odurzających, które były wcześniej prawomocnie skazane za takie przestępstwa. W 2020 r. taka sytuacja miała miejsce w przypadku 6184 kierujących.
5. Drogi krajowe najbardziej niebezpieczne
Liczba wypadków oraz ofiar zależna jest od rodzaju drogi, przy czym z jednej strony wpływ na ten stan ma jakość poszczególnych dróg, z drugiej jednak ich liczba i łączna długość. Najmniej wypadków (291) zanotowano w 2020 r. na autostradach, najwięcej na drogach gminnych i powiatowych (13 454).
W przeliczeniu na kilometry drogi powiatowe i gminne były jednak najbezpieczniejsze. W przeliczeniu na 1 km współczynnik liczby wypadków wyniósł bowiem 0,036 proc., współczynnik rannych 0,039 proc., a zabitych 0,003 proc. Na autostradach było to odpowiednio 0,17 proc., 0,23 proc. oraz 0,03 proc.
Analizując dane w ten sposób, najbardziej niebezpieczne były drogi krajowe, gdzie zanotowano 4628 wypadków, w których zginęły 663 osoby, a 5447 zostało rannych. Współczynnik liczby wypadków w przeliczeniu na 1 km drogi wyniósł tym samym 0,3, współczynnik liczby rannych 0,36, a ofiar śmiertelnych 0,04.
6. Pogarsza się stan dróg
Na liczbę wypadków wpływ ma m.in. stan dróg, który w relacji do 2018 i 2019 r. pogorszył się. W 2020 r. w stanie dobrym było 60,2 proc. polskich dróg. Stan niezadowalający stwierdzono w przypadku 24 proc. dróg, a w stanie złym było 13,3 proc. dróg zarządzanych przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad oraz poszczególnych koncesjonariuszy polskich autostrad.
To odwrócenie trendu, bowiem w latach 2016-2019 miała
miejsce poprawa stanu technicznego polskich dróg. W 2019 r. w stanie dobrym
było 63 na 100 km dróg zarządzanych przez GDDKiA oraz polskich autostrad.
Jak wynika z wyliczeń GDDKiA, na natychmiastowe remonty potrzeba było aż 4,8 mld zł – przy czym GDDKiA planowała wydać na nie około 500 mln zł.
7. Policjanci się szkolą, ale zbyt wolno
W latach 2015-2020 do służby na drogach publicznych skierowanych zostało blisko 90 proc. policjantów służących w komórkach ruchu drogowego.
Polepszeniu uległ poziom ich specjalistycznego przeszkolenia dotyczącego bezpieczeństwa ruchu drogowego wśród funkcjonariuszy policji. Ukończyło je dwóch na trzech policjantów pracujących w drogówce.
Funkcjonariusze brali też udział w innych kursach specjalistycznych, np. w zakresie kierowania motocyklem szosowym, obsługi ręcznych mierników prędkości oraz wykonywania czynności na miejscu zdarzenia drogowego.
Do służby na drogach kierowano jednak również policjantów bez odpowiedniego przeszkolenia. Część z nich nie była właściwie przygotowana, w szczególności do oceny, czy kierujący znajduje się pod wpływem innych substancji działających podobnie jak alkohol. Braki wynikały m.in. z niedoskonałości szkolenia oraz z ograniczonej liczby miejsc na specjalistycznych szkoleniach. W ocenie NIK taka sytuacja ma bezpośredni wpływ na ograniczenie możliwości i jakości wykonywania niektórych zadań nałożonych na komórki ruchu drogowego, a wymagających od policjanta specjalistycznej wiedzy i uprawnień.
Do oceny poziomu stężenia alkoholu w wydychanym powietrzu wykorzystywano z kolei także urządzenia, które nie zostały poddane obowiązkowemu wzorcowaniu lub kalibracji. W aż dziewięciu z dziesięciu skontrolowanych komend były nieprawidłowości dotyczące niezapewnienia wymaganej kalibracji ponad połowy posiadanych urządzeń.
Podobnie jak w latach poprzednich zastrzeżenia NIK dotyczyły również diagnozy zagrożeń związanych z bezpieczeństwem na drogach, m.in. typowania miejsc wyjątkowo niebezpiecznych.
8. Wyższe mandaty mają powstrzymać piratów
Główną przyczyną wypadków na polskich drogach jest jednak niedostosowanie prędkości do warunków na drodze, a w szczególności nadmierna prędkość.
Jak czytamy w raporcie NIK, proces zmiany prawa w tym zakresie jest zbyt długotrwały.
– Cały szereg procedowanych zmian nie doczekał się realizacji. Dotyczy to np. zapowiadanych zmian w zakresie maksymalnej kwoty grzywny, którą można nałożyć w postępowaniu mandatowym, jak również zmian przepisów zaproponowanych przez NIK już w 2014 r., a odnoszących się do trybu nakładania mandatu za przekroczenie prędkości ujawnionych przez system automatycznego nadzoru nad ruchem drogowym i karania cudzoziemców spoza UE dopuszczających się naruszeń przepisów – czytamy w raporcie.
W ocenie NIK zupełnie inaczej wyglądał proces ustanawiania zmian dotyczących tzw. korytarzy życia lub uregulowania statusu hulajnóg elektrycznych. W obu przypadkach zmiany zdążyły już wejść w życie.
Zapowiedź podwyższenia mandatów za wykroczenia drogowe pojawiła się jednak w połowie lipca. Jak wynika z rządowych planów, przekroczenie dopuszczalnej prędkości o ponad 30 km/h ma skutkować minimalnym mandatem w wysokości 1,5 tys. zł, a jeśli sprawca popełni takie wykroczenie ponownie w ciągu dwóch lat, kolejna grzywna będzie nie niższa niż 3 tys. zł.
Projekt przewiduje zmianę w Kodeksie wykroczeń, zakładającą w przypadku wykroczeń drogowych podwyższenie maksymalnej wysokości grzywny z 5 tys. zł do 30 tys. zł. Zwiększona zostanie ponadto wysokość grzywny, którą nałożyć można w postępowaniu mandatowym - do 3,5 tys. zł, a w przypadku zbiegu wykroczeń - do 4,5 tys. zł. Jeśli kierowca opłaci mandat podczas kontroli, to wtedy jego wysokość zostanie pomniejszona o 10 proc.