
Rajd świętego Mikołaja na GPW nie występuje tak często, jak dawniej. Czy po znakomitym listopadzie inwestorzy mogą liczyć na kolejny miesiąc wzrostów?
Choć 2020 rok może się nie kojarzyć z giełdową hossą, to jednak w listopadzie WIG20 zaliczył wzrost aż o 20,7 proc. W XXI wieku był tylko jeden miesiąc, gdy indeks zyskał więcej, miało to miejsce w 2001 roku, a więc 19 lat temu. Zresztą niewiele brakowało, aby ten rekord został pobity, jednak ostatni dzień listopada przyniósł mocną korektę banków, która nieco uszczupliła ostateczną stopę zwrotu.
Nieco pesymizmu należy jednak upatrywać w historii. Choć bywały okresy, gdzie WIG20 potrafił przez dwa miesiące pod rząd notować bardzo mocne wzrosty (lipiec-sierpień 2003), to jednak przeważnie po mocnym miesiącu na WIG20 następowała albo korekta, albo przynajmniej ostudzenie nastrojów. I o ile ślepe przekładanie historii na notowania nie ma sensu, o tyle akurat taka prawidłowość ma swoje uzasadnienie. Po każdym mocnym wzroście w końcu następuje korekta i warto o tym pamiętać.
Giełdowy rajd świętego Mikołaja
Wielu polskich inwestorów wyczekuje jednak na tak zwany rajd św. Mikołaja, który ma rzutem na taśmę poprawić stopy zwrotu z ich portfela. Ten teoretycznie dobry okres na koniec roku ma pewne wytłumaczenie, a jest nim… „efekt stycznia”. Na początku roku ma bowiem regularnie występować hossa wywołana przez uzupełniających swoje portfele inwestorów instytucjonalnych. Skoro mają oni dokonywać zakupów wraz z początkiem roku, to wiele osób nabywa akcje jeszcze w grudniu, chcąc się w ten sposób załapać na wywołane przez instytucje wzrosty.
Z drugiej strony, nierzadkie jest wyprzedawanie akcji właśnie przed końcem roku m.in. ze względów podatkowych lub pod wpływem przeglądu portfela. Jak widać, obie te teorie się ze sobą mocno gryzą, dlatego postanowiliśmy sprawdzić sami, czy rajd św. Mikołaja na GPW rzeczywiście istnieje?
Przeanalizowaliśmy w tym celu średnie stopy zwrotu w poszczególnych miesiącach dla czterech najważniejszych indeksów (WIG, WIG20, mWIG40 oraz sWIG80). We wszystkich przypadkach dane obejmują okres od momentu powstania konkretnego indeksu (lub jego poprzednika). W dwóch pierwszych indeksach pierwszym pełnym miesiącem był zatem maj 1991 roku, a w przypadku kolejnych były to stycznie 1998 oraz 1995 roku.

Historyczne stopy zwrotu pokazały, że grudzień rzeczywiście jest niezłym giełdowym miesiącem, w szczególności dla dużych spółek (WIG20 rósł w tym miesiącu o średnio 3,64 proc.). Zbliżone wyniki można było jednak odnotować również w inne miesiące. W zależności od indeksu generalnie dobre na GPW są również styczeń oraz kwiecień. Teoria o ponadprzeciętnych stopach zwrotu w grudniu jest zatem tylko częściowo prawdziwa.
Jeszcze inną prawidłowość widać na mniejszych spółkach z sWIG80. Indeks ten historycznie zwykle rósł od grudnia do kwietnia. Reszta roku w jego wykonaniu najczęściej bywała jednak słaba. Warte odnotowania są także naprawdę niezłe wyniki giełdowe uzyskiwane w lipcu, choć dla odmiany dotyczą one wyłącznie największych podmiotów z WIG20.

Grudniowe statystyki zaczęły się jednak psuć w ostatnich latach. Szczególnie fatalny był okres od 2013 do 2015 roku, kiedy to trzy grudnie z rzędu wszystkie największe indeksy na GPW spadały. Gdyby nie to, średnie wyniki ostatniego miesiąca w roku byłyby znacznie lepsze. Ostatnim wyraźnie pozytywnym wyjątkiem był tu rok 2016, choć rosły wtedy przede wszystkim największe spółki. Można zatem powiedzieć, że dawniej teoria o rajdzie św. Mikołaja rzeczywiście działała. Obecnie św. Mikołaj zdaje się jednak omijać GPW szerokim łukiem.
