W przyszłym miesiącu kończy się kadencja dotychczasowego szefa banku centralnego Indii D. Subbarao. Jego miejsce ma zająć człowiek, który już w 2005 roku ostrzegał przed wybuchem kryzysu - Raghuram Rajan.

Źródło: thetaXstock
Były główny ekonomista MFW obejmie fotel prezesa Banku Rezerwy Indii (RBI) w szczególnie trudnym dla indyjskiej gospodarki momencie - wzrost PKB zwalnia, a inflacja przyspiesza. Poszerza się również deficyt na rachunku obrotów bieżących i dziura budżetowa. Indyjska waluta - rupia - znacząco się osłabiła, odkąd Fed zapowiedział w maju rychłe ograniczenie pakietu stymulacyjnego. Gwałtowne zmiany kursu waluty nie sprzyjają stabilności ekonomicznej kraju.
Rajan stwierdził, że nie ma magicznej różdżki, dzięki której natychmiast znikną wszystkie problemy. Będzie jednak współpracował z rządem, żeby przezwyciężyć narastające trudności i jest pewien, że uda się z nimi uporać.
Jego wybór na stanowisko szefa banku centralnego został entuzjastycznie przyjęty w Indiach i na świecie. Współpracownik Rajana z Uniwersytetu w Chicago Douglas W. Diamond powiedział, że Hindus będzie miał duży wpływ na inne banki centralne, a inni bankierzy będą uważnie słuchać, co ma do powiedzenia. W sondażu Reutersa 13 z 15 badanych stwierdziło, że Rajan jest najlepszym kandydatem na to stanowisko.
W 2003 roku Rajan został najmłodszym w historii głównym ekonomistą MFW i pierwszym niepochodzącym z Zachodu. Gdy dwa lata później ostrzegał, że nieodpowiednio regulowany system finansowy może doprowadzić do wybuchu kryzysu, był powszechnie krytykowany. Jeden z jego ówczesnych głównych oponentów Lawrence Summers jest obecnie czołowym kandydatem na objęcie fotela szefa amerykańskiej Rezerwy Finansowej. Czas pokazał, że to Hindus miał rację. Tym razem Rajan będzie miał większe szanse, żeby ewentualny kryzys powstrzymać.
Maciej Kalwasiński,Redaktor Bankier.pl