Zwyżka indeksu wynikała głównie ze wzrostu notowań jego głównego składnika - ropy naftowej. Kontrakty na ropę WTI podrożały bowiem o 0,57% do poziomu 93,47 USD za baryłkę. Część zwyżki wynikała z nieco większego optymizmu panującego na rynkach po południu, w związku z oczekiwaniami przegłosowania niezbędnych reform w Grecji. Ponadto, stronie popytowej sprzyjają prognozy dotyczące zmiany zapasów ropy w USA - szacuje się, że w minionym tygodniu po raz kolejny one spadły (tym razem, według szacunków analizowanych przez agencję Bloomberg analityków, o ok. 1,63 mln baryłek). Stronę kupującą mogły zaktywizować także prognozy opublikowane wczoraj przez Mirae Asset Seurities - spółka ta podniosła prognozy średnich cen ropy typu Brent w latach 2011, 2012 i 2013 o 15% do poziomu 115 USD za baryłkę. Uzasadnieniem tej rewizji jest przedłużający się spadek produkcji ropy naftowej w Libii. Faktem jest, że produkcja ropy w tym północnoafrykańskim kraju spadła w wyniku zamieszek
politycznych aż o 90 procent - jednak warto pamiętać, że lukę tę stara się zapewnić Arabia Saudyjska, a także inne kraje zrzeszone w OPEC, które zresztą notorycznie przekraczają ustanowione przez siebie limity produkcji.
Wczoraj na wartości zyskiwały także metale szlachetne (minusowym wyjątkiem była jedynie platyna), które opierają się spadkom - choć wzrosty ich cen nie są imponujące. Złoto zyskało wczoraj na wartości symboliczne 0,05%, docierając na koniec dnia do poziomu 1540,20 USD za uncję. Na rynku coraz częściej pojawiają się jednak głosy o możliwości kolejnej korekty spadkowej cen złota w najbliższym czasie. Nie przeszkadza to jednak inwestorom w formułowaniu długoterminowych prognoz. Dla przykładu, Tim Guiness, CIO firmy Guinness Atkinson Funds, przewiduje, że do 2025 r. cena złota może wzrosnąć do 7500 USD za uncję. Ma temu sprzyjać spadek zaufania do papierowego pieniądza, który ma się objawiać m.in. w dążeniach banków centralnych do przechowywania swoich rezerw właśnie w żółtym kruszcu. Guiness podkreśla, że jeszcze w 1950 r. złoto stanowiło około 90% rezerw banków centralnych - dziś jest to zaledwie 10% (a odsetek ten był już nawet na poziomie 2%). Jeśli więc banki centralne
zechcą zmienić strukturę swoich aktywów rezerwowych na korzyść złota, mogą one wspierać wzrost cen tego metalu przez długi czas.
Dziś rano osłabiający się dolar sprzyja wzrostom cen towarów. Około godziny 10.20 rosną ceny surowców energetycznych (ropa naftowa, gaz ziemny), metali przemysłowych (miedź) oraz metali szlachetnych.
Ropa: Naruszone wczoraj przez ceny ropy wsparcie w okolicach 92,55 USD za baryłkę wytrzymało presję niedźwiedzi. Dziś cena surowca kieruje się na północ - odzwierciedlają to wskaźniki Stochastic czy RSI, których linie zawróciły na północ, a także linie ADX i DI-, które - zawracając na południe - sugerują osłabienie podaży. Należy jednak pamiętać, że na prezentujących dłuższe trendy średnich ruchomych oraz MACD, sygnały sprzedaży nie zostały zanegowane.
Miedź: Także na wykresie miedzi strona popytowa nie daje za wygraną. Wczoraj wytrzymało ważne wsparcie w okolicach 4,08 USD za funt metalu. Jednak bardzo blisko obecnych poziomów usytuowana jest bariera dla byków w postaci linii 14-sesyjnej średniej ruchomej. MACD jest bliski wygenerowania sygnału sprzedaży.
Złoto: Notowania złota nadal poruszają się powyżej linii średnioterminowego trendu wzrostowego. Wskaźniki potwierdzają wzrostową tendencję (linie niemal wszystkich z nich poruszają się do góry). Obecnie jednak notowania złota dotarły do oporu, jakim są okolice lokalnego szczytu z początku czerwca br.
Srebro: Na wykresie srebra sytuacja techniczna pozostaje praktycznie niezmienna. Notowania kruszcu nadal pozostają w wąskiej konsolidacji. Ich wzrost ograniczają przede wszystkim linie obu średnich ruchomych, które obecnie służą jako poziom oporu.
Dorota Sierakowska
Analityk DM BOŚ
Źródło:
