Z danych przekazanych przez Głównego Inspektora Pracy wynika, że wysoka temperatura praktycznie nie bywa przyczyną wypadków przy pracy, rzadko jest też powodem skarg. Czy istnieje więc potrzeba, żeby wprowadzać specjalne przepisy w tym zakresie? – pisze w czwartek „Dziennik Gazeta Prawna”.


Dziennik podaje, że w 2023 r. było sześć takich przypadków, w 2024 r. i 2025 r. - żadnego. W trzech z tych odnotowanych sytuacji u poszkodowanych stwierdzono udar cieplny. Upał w pracy rzadko bywa też powodem skarg składanych przez pracowników do PIP. W latach 2023–25 (do chwili obecnej) do inspekcji wpłynęło łącznie 277 skarg związanych ze zbyt wysoką temperaturą w miejscu pracy, a „wiele z nich okazało się niezasadnych”.
„DGP” przypomina, że w obecnym kształcie projektowane przepisy przewidują, że „praca może być wykonywana w pomieszczeniach do temperatury 35 st. C, chyba że względy technologiczne na to nie pozwalają, i do temperatury 32 st. C przy pracach fizycznych na otwartej przestrzeni, jeśli towarzyszy jej określony wydatek energetyczny”.
Rozmówcy dziennika uważają za zasadne wprowadzenie uregulowań dotyczących pracy w wysokich temperaturach, ale „kluczowe jest to, w jaki sposób nowe regulacje będą sformułowane i wprowadzone”. Zwracają uwagę na ich czas i koszty.
Joanna Jasiewicz, adwokat, of counsel w Gide Loyrette Nouel, jest zdania, że „nowe przepisy mogą być martwe”. Wyjaśnia, że „wymagane inwestycje, a czasem nawet ograniczenia przestrzenne w danym zakładzie pracy, zwłaszcza u małych i średnich pracodawców, mogą uniemożliwić przestrzeganie proponowanych przepisów”.
- Wskazane byłoby pogłębienie dyskusji na temat propozycji zmian i ich urealnienie – dodaje.
Członek zarządu głównego Stowarzyszenia Ochrony Pracy, koordynator ds. bhp w SEKA S.A. Marek Maszewski uważa, że „należy postulować rozwiązania ponadlokalne – na szczeblu unijnym – ze względu na warunki konkurencji międzynarodowej między pracodawcami”. (PAP)
pak/ lm/