

Gdy w 2006 roku Orlen kupował Możejki, nikt nie miał wątpliwości, że inwestycja giełdowej firmy wpisuje się w „jagiellońską” politykę ówczesnych władz. Chodziło o to, aby należąca do Skarbu Państwa spółka stała się jednym z największych odbiorców rosyjskiej ropy, poprawiając swoją pozycję negocjacyjną i tworząc środkowoeuropejskiego giganta paliwowego.
Niezależnie od oceny tej polityki, zakup litewskiej rafinerii okazał się dla Orlenu strzałem w stopę. Już w momencie zakupu analitycy twierdzili, że cena jest stanowczo za wysoka, zwłaszcza w kontekście ogromnych potrzeb inwestycyjnych w przestarzałej rafinerii. Potem doszły nieprzewidziane „awarie”: pożar jednej z instalacji i wstrzymanie przez Rosjan dostaw ropy rurociągiem skutkowało spadkiem przychodów i wzrostem kosztów. Już na starcie rentowność inwestycji sfinansowanej potężnym kredytem znacząco spadła. Nieprzychylne było – i nadal jest – stanowisko litewskich władz, które dla Możejek oznaczało np. wyższe koszty dostaw surowca państwowymi litewskimi kolejami.
Po 2007 roku drastycznie zmieniła się też sytuacja gospodarcza. Gdy Orlen planował i przeprowadzał zakup litewskich Możejek i czeskiego Unipetrolu Europa Środkowa była regionem dynamicznego wzrostu gospodarczego. Dochody ludności szybko rosły, a dzięki zniesieniu restrykcji w imporcie używanych samochodów z krajów UE w Polsce szybko rósł popyt na paliwa. Po roku 2008 region popadł w recesje, a później w stagnację. Zużycie paliw na głównych rynkach Orlenu przestało rosnąć. Jeśli na to nałożyć unijne wymogi dotyczące redukcji spalin (czyli faktycznie zużycia paliwa), wzrost cen ropy naftowej (presja na marże rafinerii) i wysokie ceny paliw (co ogranicza popyt), to pokazuje, na jak trudnym rynku musi działać Orlen.
„Pogorszenie obecnej sytuacji oraz perspektyw poprawy parametrów makro” to obok „aktualizacji strategii” i niskiej wyceny akcji na bazie wartości księgowej główne przyczyny, dla których zarząd Orlenu zdecydował się drastycznie obniżyć wartość swoich zagranicznych aktywów. Wycena Orlen Lietuva (czyli Możejek) została obniżona z 4,7 do 0,5 mld złotych, a Unipetrolu z 0,8 do zaledwie 0,1 mld zł. W praktyce oznacza to spisanie na straty dwóch z trzech największych inwestycji Orlenu z ostatnich lat.
W sensie ekonomicznym jest to tylko zapis księgowy, który nie pociąga za sobą żadnych przepływów gotówkowych. To usankcjonowanie stanu faktycznego, który rynek od dawna wyceniał, co obrazował C/WK znacząco poniżej 1. W strategii na lata 2014-17 Orlen nie wspomina o planach sprzedaży swoich zagranicznych aktywów. Chyba że plany te są ukryte pod frazą „optymalizacja struktury i restrukturyzacja aktywów Grupy Kapitałowej”.
Strategia Orlenu zakłada wzrost nakładów inwestycyjnych w segmencie „rafineria i petrochemia”. Spółka wyda także miliardy złotych na inwestycje w wydobycie węglowodorów oraz na rozbudowę elektrociepłowni. Płocka spółka zamierza więc rozszerzać skalę działalności, zmierzając w stronę bardziej zdywersyfikowanej grupy paliwowo-energetycznej.