Cena państwa wzrasta. Zdaniem Instytutu Globalizacji przeciętny obywatel zapłaci 1 tys. zł podatków więcej. Statystyczny pracownik płaci 27 tys. zł podatków i składek w ciągu roku, co stanowi 53% jego wypracowanego dochodu.
W teorii 4-osobowa rodzina z dwójką pracujących i otrzymujących przeciętną pensję członków ma mniej pieniędzy do dyspozycji niż przeciętny emeryt. Średnia emerytura w Polsce to ponad 1,5 tys. zł miesięcznie na rękę. Tymczasem na jednego członka 4-osobowej rodziny przypada ok. 1,2 tys. zł netto – tak wynika z analizy dokonanej przez Instytut Globalizacji.
Od 2012 r. średnie wynagrodzenie netto wzrosło o 85 zł, natomiast koszty pracy o 147 zł, różnicę stanowi wzrost opodatkowania pracy (62 zł). Natomiast w 2013 r. przeciętnie zarabiający Polak zapłaci o 236 zł więcej z tytułu podatków pośrednich (VAT + akcyza) niż rok wcześniej. Łącznie w 2013 roku zapłaci on o 987 złotych więcej podatków niż rok temu – czytamy na stronie Instytutu Globalizacji.
Wnioski są proste: należy zmniejszyć obciążenia podatkowe w taki sposób, by pracujący Polacy mieli więcej pieniędzy do dyspozycji. W tym celu konieczne jest cięcie wydatków państwa, a zwłaszcza przywilejów emerytalnych niektórych grup zawodowych. Zdaniem przedstawicieli Instytutu Globalizacji to nie umowa o dzieło powinna być określana mianem śmieciowej, bo zatrudniony na jej podstawie i otrzymujący przeciętną krajową pracownik ma o 10 tys. zł wyższy dochód netto niż osoba zatrudniona na podstawie umowy o pracę.
Prawo kosztuje
Jednym z wielu czynników rosnących kosztów utrzymania państwa jest duża liczba nowych przepisów. Szacuje się, że ok. 90% z nich wynika z implementacji prawa unijnego do polskich warunków. Często są to przepisy szkodliwe, absurdalne lub służą celom określonych lobbystów, a nie mieszkańców Unii Europejskiej.
Do budżetu państwa w tym roku powinno wpłynąć 299 mld zł, a wydamy ponad 333 mld zł. Różnica to deficyt budżetowy wpływający na wysokość długu publicznego, który już przekroczył 1 bln zł. To ponadtrzykrotność rocznych wydatków państwa, co oznacza, że prawdopodobnie nigdy nie będziemy w stanie spłacić swoich zobowiązań. Umorzenie części obligacyjnej w OFE obniży dług publiczny, ale to wcale nie oznacza, że przestaniemy kreować nowy dług. By temu zapobiec, konieczne jest stworzenie zrównoważonego budżetu państwa, gdzie suma dochodów będzie mniejsza bądź równa wydatkom.
Kiepski budżet nie sprzyja cięciom podatków
Na to się jednak nie zanosi. Obecna sytuacja budżetowa kraju budzi wiele wątpliwości. Nowelizacja budżetowa jest wręcz konieczna, bo okazało się, że wpływy z podatków są mniejsze, niż przewidziano w ustawie. Stąd niewykluczone, że premier wymusi na szefach poszczególnych resortów poszukania nadzwyczajnych oszczędności. Równocześnie wiceminister finansów Ludwik Kotecki zapowiedział, że realizowany scenariusz będzie polegał na zwiększaniu deficytu i zmniejszaniu wydatków, co ma nas uchronić przed niekorzystnymi wahaniami koniunktury. Jeśli rzeczywiście tak się stanie, to deficyt budżetowy w 2013 roku przekroczy 50 mld zł.
To naturalnie nie tworzy klimatu do zmniejszenia obciążeń podatkowych, które zdaniem wielu analityków są główną przyczyną ubożenia społeczeństwa. Ludzie mający coraz mniej pieniędzy do dyspozycji boją się o przyszłość, a co za tym idzie – nie chcą mieć potomstwa. Wskaźnik dzietności Polek wynosi tylko 1,34 i jest to jeden z najgorszych wyników na świecie. Płacimy coraz więcej – nie tylko pieniędzmi, ale też brakiem dzieci.
Łukasz PiechowiakBankier.pl
