W Polsce z prostytucji utrzymuje się około 20 tys. kobiet, a z ich usług korzysta rocznie blisko 2 mln mężczyzn. Rynek płatnej miłości wyceniany jest na 4 mld zł. W Polsce prostytucja nie jest zakazana. To bardzo łakomy, nieopodatkowany kąsek. Owiany tajemnicą i stanowi tą niechlubną gałąź gospodarki, która będzie wliczana do PKB.
Źródło: Thinkstock
Ile to kosztuje?
Miasto |
Średnia cena za godzinę seksu |
Wrocław |
200 zł |
Warszawa |
250 zł |
Poznań |
180 zł |
Kraków |
200 zł |
Gdańsk |
200 zł |
Łódź |
180 zł |
Szczecin |
180 zł |
Lublin |
160 zł |
Białystok |
150 zł |
Rzeszów |
170 zł |
Katowice |
150 zł |
Zielona Góra |
150 zł |
Toruń |
150 zł |
Bydgoszcz |
150 zł |
Olsztyn |
130 zł |
Kielce |
140 zł |
Średnio |
ok. 170 zł |
Z analizy ogłoszeń umieszczanych w internecie wynika, że średnia cena za „godzinę miłości” oscyluje w granicach 200 zł, a konkretnie jest to 171 zł. W większych miastach płatna miłość jest droższa. Cennik usług idealnie obrazuje zamożność niektórych regionów kraju – na wschodniej ścianie godzina z prostytutką jest o ok. 30% tańsza niż np. we Wrocławiu lub Krakowie.
Panie zamieszczają zdjęcia z zakrytymi twarzami, ale prezentują na nich inne wdzięki. W ogłoszeniu opisują dokładnie zakres usług – w zależności od wymagań klienta standardowa cena może się zwiększyć.
Najdroższe miasta to Warszawa, Wrocław, Kraków i Gdańsk. W tym ostatnim duże znaczenie odgrywa sezonowość – w okresie urlopów cena za seks wzrasta, bo i popyt jest większy z uwagi na dużą liczbę turystów. Najtańszy jest Olsztyn, Kielce i Zielona Góra – miasta wyraźnie mniejsze od dużych metropolii, które dodatkowo cechują się wysoką stopą bezrobocia.
Ile godzin kupisz za średnią pensję?
Przeciętna pensja w Polsce w 2013 roku wyniosła 3650 zł brutto, czyli 2609 zł netto. Za to można kupić tylko 15 godzin płatnego seksu w miesiącu. Pod tym względem wypadamy naprawdę kiepsko. Gorzej mają tylko Rumuni i Bułgarzy. Przeciętny Niemiec może pozwolić sobie na ok. 30 godzin „płatnej miłości” w swoim kraju. Francuz - na około 28, a Hiszpan – 24. Wyliczenia bazują na średnich zarobkach netto oraz na analizie średnich ofert najpopularniejszych stron ogłoszeniowych w danym państwie. Polak mógłby wykupić co najwyżej 13 godzin u niemieckiej prostytutki – i to niestety nie najlepszej renomy.
- W literaturze funkcjonuje zabawna anegdota, że cena usług seksualnych paradoksalnie silnie skorelowana jest z ceną męskich dobrych butów. Stąd powiedzenie, że jeśli chcesz wiedzieć, ile kosztuje prostytutka w danym kraju, idź do obuwniczego. Z ekonomicznych ciekawostek można dodać, że buty to jeden z nielicznych towarów, który z roku na rok tanieje – stwierdza Łukasz Piechowiak, główny ekonomista Bankier.pl.
- Takie wyliczenia to zbytnie uproszczenie. Człowiek musi za coś żyć. Opłacić rachunki, kupić jedzenie, ubrać się. Jeżeli weźmiemy dochód rozporządzalny na osobę i odejmiemy od niego wartość minimum socjalnego, to wyjdzie nam, że przeciętnego mężczyznę w Polsce stać najwyżej na 1 godzinę płatnej miłości. To kiepski wskaźnik, ale lepszy niż średnia. Z resztą modalne wynagrodzenie dla mężczyzn to tylko 1750 zł netto i nawet, jeśli są singlami, to przy tych wartościach stać ich będzie tylko na kilka godzin usług. Potem koniec rozrywki na miesiąc – ironizuje Łukasz Piechowiak, główny ekonomista Bankier.pl.
Prostytucja uznawana jest za najstarszy zawód świata. Praktycznie od zawsze był potępiany, ale nigdy nie udało się stworzyć takich mechanizmów prawnych, które wyeliminowałyby ten proceder z życia społecznego.
W Polsce żyje ok. 7 mln osób określanych mianem singli. Blisko 4 mln stanowią mężczyźni. To oni są klientami pań świadczących usługi seksualne za pieniądze. Kto płaci za seks? - Głównie pracujący mężczyźni w wieku 30-50 lat. Samotni rozwodnicy, często postrzegani jako ludzie sukcesu. Jednak zdarzają się też żonaci panowie, którzy znudzeni są swoimi partnerkami – czytamy na jednym z forów internetowych, na których znajdują się ogłoszenia kobiet oferujących płatny seks.
Córka pracuje w międzynarodowej prawniczej korporacji
Prostytucja jest praktycznie wszędzie – oferty można znaleźć w każdym miejscu. W internecie, za wycieraczką samochodu lub po prostu w gazecie. O okoliczne domy rozpusty można zapytać też taksówkarzy lub pracowników dyskotek – często mają oni procent z dochodu za wskazanie spragnionemu klientowi, gdzie może zaspokoić swoje żądze.
Prostytutki dorzucą się do PKB
Świat poszedł do przodu – tradycyjne domy rozpusty z kilkunastoma kobietami stanowią rzadkość. Są na celowniku władz, przez co ich działalność jest stosunkowo ryzykowna. Nierzadko policja przymyka oko na tego typu miejsca. Z jednej strony dlatego, że łatwo je skontrolować. Ponadto tajemnicą poliszynela jest, że „przymknięcie oka” słono kosztuje. Kobiety oraz coraz częściej mężczyźni decydują się na umieszczanie ogłoszeń w internecie.
Usługi świadczą w prywatnych lub wynajętych mieszkaniach. Do kontaktów z klientami używają „służbowych telefonów”. Wszystko po to, by ukryć swoją profesję przed rodziną i znajomymi, którzy zwykle są przekonani, że „córka pracuje w międzynarodowej prawniczej korporacji”.