Kim są prostytutki?
Niektóre kobiety wykorzystują urlopy w normalnej pracy po to, by zarobić na sprzedaży swojego ciała. Wynajmują mieszkania w popularnych miejscowościach i w dwa tygodnie potrafią zarobić nawet kilkanaście tysięcy złotych. Okres świąt i Walentynki to czas intensywnej pracy prostytutek. - Ruch w branży potrafi być dwa razy większy, a telefony się urywają – pisze Klaudia na jednym z popularnych forów internetowych. Część kobiet decyduje się na płatne wakacje – mężczyzna płaci za wszystko w zamian żądając miłego towarzystwa i seksu – dodaje forumowiczka.
Ostatnio głośno było o zjawisku sponsoringu. Z niektórych analiz wynika, że nawet 30% studentek posiada sponsora. Seks za utrzymanie – drogie prezenty, mieszkanie, samochody, wakacje. Dane te wydają się mocno zawyżone – raczej podawane są po to, by zwrócić uwagę na skalę zjawiska i przemian, które zachodzą w życiu społeczno-kulturowym. Otwartym pozostaje pytanie, czy rzeczywiście dochodzi do przemian, czy po prostu technologia poszła do przodu i niektóre rzeczy są bardziej widoczne i łatwiejsze w dostępie, przez co mniej bulwersują opinię, a tak naprawdę towarzyszyły nam od zawsze?
Wydaje się, że prostytucja bierze się z biedy. Zatem jak wyjaśnić, że w najbogatszym kraju Europy, czyli w Niemczech, w teorii usługi seksualne świadczy aż 400 tysięcy kobiet. Część z nich pochodzi z Europy Wschodniej. Niektóre stały się ofiarami handlu żywym towarem. To główny argument przeciw legalizacji prostytucji. Handel żywym towarem to drugi najbardziej dochodowy czarny biznes po narkotykach.
Koniec iluzji statystycznej
I niestety na przekór zdrowemu rozsądkowi czarny biznes będzie wliczany do PKB. Od 1 września 2014 roku dane dotyczące polskiego PKB będą publikowane w kraju i przekazywane do Unii Europejskiej w tzw. standardzie ESA 2010 (zastąpi ESA 1995).
ESA to Europejski System Rachunków Narodowych i Regionalnych, który służy do analizy sytuacji gospodarczej i pomiaru wyników w krajach o gospodarce rynkowej. Zgodnie z nowymi standardami prostytucja, przemyt i handel narkotykami będzie wliczany do PKB danego kraju. Co interesujące, państwa mogą wybrać jedną dziedzinę, w której się specjalizują. W Polsce akurat jest to handel towarami podrobionymi. Z szacunków wynika, że w ten sposób PKB Polski statystycznie wzrośnie o ok. 7-8 mld zł, czyli 0,5% PKB.
Decyzja Rady Unii Europejskiej i Parlamentu Europejskiego wywołuje wiele kontrowersji. Wliczanie do PKB kraju dochodów z działalności przestępczej to jak przyznanie się do akceptacji tego zjawiska.
- Zaraz znajdzie się argument, że musimy przymykać oko na handel ludźmi, bo dzięki ciężkiej pracy bandytów gospodarka zyskuje 1 mld zł rocznie - przekonuje Łukasz Piechowiak. - Z resztą nie wiadomo, czy przypadkiem koszty handlu narkotykami, czyli leczenie i przeciwdziałanie narkotykom, walka z przestępczością, przemytem itp. nie kosztuje nas więcej, niż przynosi rzekomych statystycznych korzyści. Wszystko zależy od przyjętej metodologii - Unia przyjmuje, że przestępczość przynosi gospodarce korzyści. W mojej opinii, gdybyśmy chcieli zrobić to na poważnie i rzeczywiście włączyć szarą strefę do PKB, to wliczając wszystkie koszty, raczej wpływałoby to na jego niekorzyść - dodaje Piechowiak.
Bankier.pl



















































