Po ostatnich w tym sezonie zawodach Pucharu Świata w skokach narciarskich chciałoby się rzec "Umarł król, niech żyje król".
Wczorajszy konkurs w Planicy był istotny nie tylko dla polskich kibiców. Pożegnanie ze skocznią Adama Małysza, jednego z najwybitniejszych zawodników w historii tego sportu przyciągnęło pod "Letalnicę" tłumy, a o dobrą oprawę widowiska zadbała sama natura- pogoda była słoneczna, choć wiatr dawał się we znaki. Od początku konkursu pod znakiem zapytania stanęło przeprowadzenie obu konkursowych serii. Tenże wiatr sprawił też, że ostatni w tym sezonie konkurs na mamuciej skoczni miał charakter mocno loteryjny.
Pierwszym Polakiem, który pojawił się na startowej belce był Stefan Hula. Skoczył zaledwie 134 metry i wydawało się, że o ewentualnej drugiej serii może zapomnieć. Jednakże kolejni bardziej utytułowani rywale mieli również spore problemy, by dolecieć na odległość przynajmniej 190 metrów, dopiero Robert Kranjec udowodnił, że w tych warunkach da się polecieć daleko. Skoczył aż 224,5 metra i była to najdłuższa odległość dnia. Po jego skoku belkę startową obniżono, a kolejni zawodnicy starali się wpasować w chwilę, w której warunki będą bardziej sprzyjające. O to, aby konkurs zakończył się po pierwszej serii polscy kibice zaczęli się modlić po skoku Kamila Stocha. Sympatyczny zakopiańczyk nie miał zbyt dobrych warunków podczas swojej próby, ale skoczył na odległość 215,5 metra, co po uwzględnieniu dodatkowych punktów za niższą belkę oraz za wiatr dało mu prowadzenie w konkursie. I Stoch tego prowadzenia nie oddał już do końca. Drugim bardzo emocjonującym momentem był - nie tylko dla Polaków, podejrzewam - ostatni skok Adama Małysza. Mistrz pokazał klasę po raz kolejny, lądując w pięknym stylu na 216 metrze, co przełożyło się na trzecie miejsce w klasyfikacji. Po Małyszu skakał Andreas Kofler, jego bezpośredni rywal do zajęcia trzeciego miejsca w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Kofler skoczył gorzej, tylko 163 metry i Małysz mógł się już cieszyć z podium klasyfikacji generalnej. Na górze pozostali jeszcze Simon Amman oraz Thomas Morgenstern. Ammann skoczył 183 metry, co dało mu 16 miejsce we wczorajszych zawodach, zaś Morgenstern pofrunął na 201 metr, co pozwoliło mu zająć siódme miejsce w konkursie. Kompletnie nie udały się wczorajsze skoki takim zawodnikom jak Matti Hautameki (119 metrów) czy Jacobsen (128 metrów).
Kilka minut po oddaniu skoku przez ostatniego w stawce Morgensterna poinformowano oficjalnie, że druga seria nie zostanie rozegrana, zatem wyniki pierwszej serii są ostatecznymi. Polacy mogli się więc cieszyć z podwójnego podium- na najwyższym stopniu stanął wczoraj Kamil Stoch, a trzecie miejsce w konkursie zdobył Adam Małysz. Symbolika wydarzenia przypominała inne zawody sprzed lat, kiedy to oficjalnie ze sportem żegnał się Jens Weisslog, a pierwsze miejsce w konkursie zajmował młody, obiecujący zawodnik Adam Małysz...
Symboliki we wczorajszych zawodach było więcej. Trzecie miejsce Małysza na 'Letalnicy', trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej oraz trzecie miejsce naszej drużyny w Pucharze Narodów. Część rywali przed rozpoczęciem konkursu poprosiła Małysza o autograf na plastronie i skakała z podpisem mistrza. Simon Amman oraz Tom Hilde zafundowali sobie symboliczne 'małyszowe' wąsy.
Dla nieobecnego Hannu Lepistoe przygotowano specjalny strój, w którym miał startować Małysza podczas jego ostatnich zawodów. Niestety, z uwagi na problemy ze zdrowiem fiński szkoleniowiec nie dotarł do Planicy, ale specjalnie na jego cześć Adam Małysz sporządził markerem napis na jednej z nart "dziękuję, Hannu" (w języku fińskim). Druga narta opatrzona była osobistym wyznaniem "kocham Izę" (i dopisaną przed dekoracją 'i Karolinkę'), na cześć żony i córki. Narty też były specjalne, przygotowane przez producenta wyjątkowo na te zawody, z firmowym napisem 'Thank You' oraz 'Good bye Adam'. Małyszowi w tym ostatnim starcie machnęli chorągiewką - przyczepioną do ciupagi- Robert Mateja oraz drugi z asystentów Lepistoe, obaj ubrani w góralskie stroje. W góralskich strojach na dekorację powędrowali również Stoch z Małyszem. Podczas dekoracji po wczorajszym konkursie Stoch ukłonił się głęboko przed Adamem Małyszem i spontanicznie odtańczył góralski taniec. Pięknym gestem pożegnał Małysza Ammann- 'Harry Potter', z którym nasz Orzeł przegrywał olimpijskie złoto przyklęknął przed stojącym na podium Małyszem.
Generalnie były to zawody, które kibice będą wspominać długo. Nie ze względu na dramaturgię rozgrywek, bo tej z uwagi na loteryjność wiatru zabrakło, ale z powodu Adama Małysza oraz drobnych, sympatycznych gestów jakimi żegnali go zawodnicy. W ostatnich latach obserwowaliśmy rozstania ze sportem wielu wielkich skoczków, ale po wczorajszych zawodach można było odnieść wrażenie, że Małysz cieszył się specjalną sympatią rywali.
26 marca w Zakopanem rozegrane zostaną zawody "Skoki do celu", które będą oficjalnym pożegnaniem Adama Małysza z zawodowym skakaniem.





























































