REKLAMA
OKAZJA

"Nie da się zawrzeć umowy tylko trochę albo niechcący". Bezprecedensowy wyrok w sprawie cyberoszustwa

Michał Misiura2024-10-16 06:00, akt.2024-10-16 12:15redaktor Bankier.pl
publikacja
2024-10-16 06:00
aktualizacja
2024-10-16 12:15

Oszuści zaciągnęli na swoją ofiarę pożyczki na 80 tys. złotych, wykorzystując AnyDesk i socjotechniki. Bank kazał jej spłacać odsetki, ale po 3-letniej prawnej batalii sąd stanął po stronie poszkodowanej. To prawdopodobnie pierwszy prawomocny wyrok w tego rodzaju sprawie w Polsce.

"Nie da się zawrzeć umowy tylko trochę albo niechcący". Bezprecedensowy wyrok w sprawie cyberoszustwa
"Nie da się zawrzeć umowy tylko trochę albo niechcący". Bezprecedensowy wyrok w sprawie cyberoszustwa
fot. Bits And Splits / / Shutterstock

Sąd Okręgowy w Rybniku wydał wyrok na korzyść klientki banku, która padła ofiarą oszustwa. Przestępcy zaciągnęli w jej imieniu dwie pożyczki i zadłużyli kartę kredytową, a następnie wysłali pozyskane w ten sposób 80 tys. złotych przelewem walutowym za granicę. Policja umorzyła sprawę przez brak wykrycia sprawców. Bank nie uznał reklamacji poszkodowanej i nakazał jej spłacić całą kwotę.

- To prawdopodobnie pierwszy prawomocny wyrok na korzyść klienta polskiego banku, w przypadku którego oszuści zaciągnęli kredyty, korzystając z jego bankowości elektronicznej - komentuje adwokat Wojciech Kaczmarczyk, który reprezentował powódkę. - W bardzo dużym skrócie sąd uznał, że pożyczki nie zostały nigdy skutecznie zawarte z klientką banku, więc bank swoje roszczenia o spłatę może adresować co najwyżej do oszustów - podsumowuje prawnik.

- Pozytywnych wyników w sprawach o cyberoszustwa przeciwko bankom było już kilka w skali kraju, ale zwykle obejmowały one środki wyprowadzone z konta, a nie zaciągnięte przez oszustów kredyty. Wiem, że jeden podobny wyrok związany z pożyczkami został wydany w Sądzie Okręgowym w Olsztynie, ale on nie jest jeszcze prawomocny - mówi mecenas Kaczmarczyk.

Klasyczne oszustwo na fałszywe inwestycje

Pod koniec lutego 2020 roku mieszkanka Rybnika założyła konto na stronie fałszywego brokera LV Grow Markets (na czarną listę KNF trafił w marcu 2021 roku, a ostrzegał przed nim m.in. portal ForexRev). Instruowana przez “opiekuna konta” kobieta przelała oszustom 250 dolarów. Środki przepadły i zdążyła pogodzić się z ich stratą.

W czerwcu 2020 roku oszuści odezwali się jednak znowu. Udało im się przekonać ofiarę, że środki zdeponowane na jej koncie na platformie inwestycyjnej wypracowały znaczny zysk za sprawą robota inwestycyjnego i zarobiła ok. 5000 dolarów.

Był tylko jeden szkopuł. Żeby otrzymać pieniądze z londyńskiego banku, musiała zainstalować na swoim komputerze “specjalistyczne oprogramowanie”. Chodziło o AnyDesk - aplikację do zdalnego łączenia się z komputerem.

Oszuści zaoferowali kobiecie pomoc w procesie przelania pieniędzy na jej konto. Przez telefon instruowali ją o kolejnych krokach. Najpierw miała zalogować na swoim rachunku inwestycyjnym u fałszywego brokera, a później na stronie swojego banku, żeby przekonać się, czy przelew doszedł.

W pewnym momencie oszuści przejęli sterowanie jej myszką. Jak czytamy w uzasadnieniu wyroku, kobieta widziała, że na jej koncie zaczęły pojawiać się różne kwoty w polskiej i zagranicznych walutach, ale oszuści uspokajali ją, mówiąc, że przelew środków musi zweryfikować jeszcze bank z Londynu. 

Następnego dnia gdy z poczty kobiety zaczęły znikać maila wymieniane z oszustami, zorientowała się, że padła ofiarą przestępstwa. Zrozumiała też, że zaciągnięto na nią dwie pożyczki i zadłużono jej kartę kredytową - łącznie na 80 tys. złotych. Oszuści ukradli jej również 2500 złotych renty, które miała na swoim koncie.

Pokrzywdzona natychmiast zgłosiła się na policję oraz do banku, który zabezpieczył jej konto i kartę. Postępowanie karne zostało umorzone z powodu niewykrycia sprawców. Bank odrzucił możliwość wstrzymania spłat pożyczek i podtrzymał stanowisko, pomimo odwołania.

Rok od oszustwa poszkodowana zgłosiła się do prawnika. Pozew przeciwko bankowi trafił do sądu w czerwcu 2021 roku. Opierał się na tym, że bank nie zablokował podejrzanej transakcji, ani nie skontaktował się z klientką, pomimo nietypowej aktywności na jej koncie. Prawomocny wyrok na jej korzyść zapadł po ponad 3 latach trwania sprawy.

Sprostowanie: w poprzedniej wersji tekstu było napisane, że poszkodowana podała oszustom kody autoryzacyjne SMS. Jak wynika jednak z otrzymanych przez nas później informacji, w toku sprawy nie ustalono w jaki sposób przestępcy uzyskali do nich dostęp i czy nie odbyło się to np. poprzez oprogramowanie wgrane na jej telefonie.

Wina banku w sprawach o oszustwo - kiedy klient ma szansę ją wykazać?

Adwokat Wojciech Kaczmarczyk, który reprezentował klientkę banku, wskazuje, że tego rodzaju sprawy są problematyczne, ponieważ brak jest szczegółowych przepisów, a zwłaszcza wykładni prawa w zakresie tego, w jaki dokładnie sposób bank powinien dbać o środki swoich klientów. W praktyce trzeba więc opierać się na wytycznych instytucji nadzorczych oraz opiniach biegłych.

- Od strony odpowiedzialności banku takie sprawy sprowadzają się do pytania, czy te transakcje powinny zostać wychwycone przez jego system jako transakcje nietypowe, a jeśli tak to czy reakcja banku była prawidłowa - komentuje prawnik

- Nasz przypadek był klasyczny. Mamy konsumenta, który operuje środkami rzędu kilku tysięcy złotych miesięcznie i nagle w ciągu 15 minut maksymalnie się zadłuża i przesyła kilkadziesiąt tysięcy złotych za granicę. Przed tym pojawiają się jeszcze nieudane próby dalszego zadłużenia, które z racji braku zdolności kredytowej zostają już odrzucone przez bank - opisuje sprawę adw. Wojciech Kaczmarczyk.

- Pierwszą kwestią jest więc odpowiedź na pytanie, czy doszło do wychwycenia nietypowej aktywności. Druga sprawa to sposób, w jaki została ona zweryfikowana. Bank powinien w takiej sytuacji podjąć jakieś działania, mające na celu ochronę środków. W praktyce najczęstszym i najlepszym rozwiązaniem jest po prostu telefon do klienta. W naszej sprawie tego zabrakło - mówi adwokat.

- Bank oczywiście broni się, próbując wykazać, że to zachowanie osoby poszkodowanej tym przestępstwem było decydujące. W praktyce zmierza więc do wykazania, że to klient wykonał sporne transakcje. Jeśli zrobił to osobiście, nawet w wyniku przestępstwa, sprawa ma nikłe szanse na powodzenie. Gdy ktoś zadłuża się celem przelania do kogoś pieniędzy, nawet jeśli żyje w błędnym przekonaniu, że coś za to otrzyma, odpowiedzialność banku jest raczej wątpliwa - komentuje mecenas Kaczmarczyk.

Prawne komplikacje

Wymieniając trudności, które pojawiły się podczas sprawy adwokat Kaczmarczyk, wskazuje, że w chwili jej wytoczenia nie było żadnego wyroku na korzyść klienta w podobnym sporze w skali kraju. “Nie mieliśmy na czym bazować, trzeba było wytyczyć od początku własną ścieżkę” - komentuje. Druga trudność dotyczyła dokumentów, w tym wyciągów i logów z konta, którymi bank niejako zasypał sąd w odpowiedzi na pozew. Trzecim wyzwaniem okazało się uzyskanie odpowiedzi na pytania skierowane do biegłych.

- Nas w takich sporach nie interesuje dokładny mechanizm działania przestępców, tylko to czy bank prawidłowo wypełniał obowiązek ochrony środków klienta. Z drugiej strony bank stara się wykazać, że zawinił klient. Tu jest ten problem, że tych spraw było dotąd tak mało, że biegli nie do końca rozumieją sens i cel tych pytań. Są przyzwyczajeni do nurtu karnego. Na ich opinie trzeba też długo czekać, ponieważ mają dużo pracy - komentuje adwokat Kaczmarczyk.

- Mieliśmy w tej sprawie dwóch biegłych. Ostatecznie dopiero drugi udzielił odpowiedzi dokładnie na te pytania, które do niego kierowano. Najwięcej pracy zajęło doprowadzenie sprawy do punktu, w którym ktoś wytłumaczy, co się stało i kompetentnie wypowie się na temat dokumentów od banku, bo jak się okazało, logi przekazane przez bank były wybrakowane. Czego brakowało i dlaczego, tego się oczywiście nie dowiemy, natomiast biegły wychwycił niezgodności - wyjaśnia prawnik.

Jak mówi mecenas Kaczmarczyk, argumentacja ze strony banku wyglądała “dość dziwnie”. - Nie umieli się zdecydować, czy umowy kredytów zawarła z nimi klientka, czy osoby trzecie, ale za jej wiedzą i zgodą, przy czym od strony prawnej umowę zawiera się albo osobiście, albo przez pełnomocnika. Konstrukcje na zasadzie “klientka przyczyniła się do zawarcia umowy, więc jest ona ważna” są moim zdaniem błędne i na szczęście sąd również uznał, że umowa albo jest zawarta, albo nie jest zawarta. Nie ma tutaj miejsca na kompromis i nie da się zawrzeć umowy tylko trochę albo niechcący - komentuje prawnik.

Ostatecznie sąd uznał, że wyprowadzenie tak dużych środków z konta klientki, jak miało to miejsce w opisywanej sprawie, było anomalią i bank powinien zablokować zlecenie przelewu do czasu kontaktu z posiadaczem konta. “Pomimo że powódka dokonywała nietypowych operacji, bank na żadnym etapie przeprowadzanych transakcji nie zareagował w odpowiedni sposób weryfikując dodatkowo dokonane transakcje.” - czytamy w uzasadnieniu wyroku I instancji utrzymanego w mocy przez Sąd Okręgowy w Rybniku.

Sprawa z Olsztyna

W przypadku wspomnianego wcześniej wyroku z Olsztyna, który czeka na rozpatrzenie apelacji, pożyczka zaciągnięta przez oszustów dotyczyła znacznie wyższej kwoty.

“[...] na prośbę osoby, która przedstawiła się jako pracownik banku, zainstalowała na swoim telefonie aplikację „quick suport”. To umożliwiło sprawcom oszustwa zawarcie w jej imieniu umowy pożyczki, a następnie pobranie z jej konta środków pieniężnych” - czytamy w opisie sprawy. Jak wynika z zeznań poszkodowanej, gdy oszuści zadzwonili do niej, na ekranie jej telefonu wyświetlił się oficjalny numer banku. Przestępcy zastosowali tzw. spoofing.

Jeszcze tego samego dnia poszkodowana złożyła zawiadomienie na policji i reklamację do banku, która jednak nie została uwzględniona. Sąd uznał, że klientka banku padła ofiarą przestępstwa i zawarta w takich okolicznościach umowa pożyczki nie może być uznana za ważną. Oszuści zaciągnęli na klientkę banku kredyt na ponad 170 tys. zł i wyprowadzili środki, a także ukradli z jej konta prawie 30 tys. zł. Wyrok czeka na uprawomocnienie. Apelacja w tej sprawie trafiła do sądu wyższej instancji.

Źródło:
Michał Misiura
Michał Misiura
redaktor Bankier.pl

Redaktor działu Rynki w Bankier.pl. Inwestowaniem zainteresował się podczas studiów. Zaczynał pisząc o rynku forex i kryptowalutach, żeby z czasem przenieść się na giełdę. W Bankier.pl śledzi produkty dla inwestorów i opisuje wydarzenia na rynkach kapitałowych. tel: 532 803 384

Tematy
Najlepsze konta dla spółek - ranking
Najlepsze konta dla spółek - ranking

Komentarze (41)

dodaj komentarz
to_i_owo
Czyli można być mądrym inaczej i i tak bank zapłaci?
Po co w ogóle są te wszystkie hasła i kody?
Jeżeli okradziono bank a nie tą panią to powinna odpowiadać za współudział, bo bez jej czynnej pomocy złodziejom by się nie udało
Udostępniła hasła, kody, autoryzowala transakcję oraz dała możliwość korzystania że swojego komputera
zoomek
Jakkolwiek jestem przeciwko banksterom to tutaj niema winy banku skoro sama zatwierdziła kodami jednorazowymi te transakcje. Bez przesady. To nie bank tylko ona udostepniła dostęp do wykonywania transakcji.
ironp
Może, swoje pieniądze oddała, ale i tak jeżeli chodzi o pożyczkę to nie jej bank udzielił.
to_i_owo odpowiada ironp
A komu?
Z jej konta, zatwierdzona jej kodami, weszła na jej konto?
ironp
Jesteś przeciwnikiem banków, roszczeń i waluty fiat. Więc powiedzmy tak, bank nie do chował staranności jeżeli chodzi o to co dzieje się z ich pieniędzmi. To że ona straciła 30 tys. to mogli olać, ale co kto sięgnął po ich 170 tys. to powinni przypilnować.

Opcje są trzy:

Była głupia baba która trochę zawarła umowę lub
Jesteś przeciwnikiem banków, roszczeń i waluty fiat. Więc powiedzmy tak, bank nie do chował staranności jeżeli chodzi o to co dzieje się z ich pieniędzmi. To że ona straciła 30 tys. to mogli olać, ale co kto sięgnął po ich 170 tys. to powinni przypilnować.

Opcje są trzy:

Była głupia baba która trochę zawarła umowę lub nieświadomie ją zawarła - to prawo odrzuca.

Była głupia baba, która pozwoliła zawrzeć tę umowę - tu bank powinien się zabezpieczyć np. telefonem a sama baba nawet jeżeli z głupoty uczestniczyła w oszustwie to i tak nie z nią bank zawarł umowę.

Była sprytna baba która świadomie w tym wzięła udział - i tu też bank powinien się zabezpieczyć telefonem.
ironp odpowiada to_i_owo
Z tego co rozumiem przestępcy zawarli umowę. Z tego co zrozumiałem najpierw przejęli pulpit, a później to co odkrył w logach biegły pewnie logowali się nie za pomocą jej komputera co co chciał usunąć bank (inaczej by na żywo widziała jak jej myszka bierze pożyczkę).
tomitomi odpowiada ironp
Pieniądze w banku są własnością banku ! - nie ważne czy na koncie klienta czy w skarbcu . To bank odpowiada za ich ochronę , bo są ich własnością !!! to raz , dwa ; to do banku i tylko od jego staranności działań należy do prawidłowego udzielenia pożyczki .
Dziecko ,czy niepełnosprawny może się bawić kontem - weryfikacja
Pieniądze w banku są własnością banku ! - nie ważne czy na koncie klienta czy w skarbcu . To bank odpowiada za ich ochronę , bo są ich własnością !!! to raz , dwa ; to do banku i tylko od jego staranności działań należy do prawidłowego udzielenia pożyczki .
Dziecko ,czy niepełnosprawny może się bawić kontem - weryfikacja transakcji leży po stronie tylko i wyłącznie banku ! ! !

PS. niepełnosprawność umysłowa użytkownika konta , nie zwalnia banku od odpowiedzialności za jego użytkowanie !
maxykaz odpowiada ironp
Dokładnie tak. To przestepcy zawarli umowe pożyczki z bankiem. W sumie sprawa łatwa do wygrania. Komputer przejęty przez przestepców jest dowodem. Banki za łatwo udzielają pożyczek przez internet. Pownni przynajmniej do weryfikacji użyc kamerki internetowej. A da sie - tak zakłada sie konto w banku Santander - z użyciem kamerki Dokładnie tak. To przestepcy zawarli umowe pożyczki z bankiem. W sumie sprawa łatwa do wygrania. Komputer przejęty przez przestepców jest dowodem. Banki za łatwo udzielają pożyczek przez internet. Pownni przynajmniej do weryfikacji użyc kamerki internetowej. A da sie - tak zakłada sie konto w banku Santander - z użyciem kamerki internetowej. Ale jak widać pozyczki łatwo udzielają.
ironp odpowiada tomitomi
OK OK. Co do pożyczki przecież się zgadzam. Powinni zadzwonić.
po_co odpowiada tomitomi
Masz rację i zgadzam się z Tobą co do ogólnego założenia, że bank ma obowiązek pilnowania swoich pieniędzy i to bank został w tej sytuacji okradziony.

Niemniej, bank został okradziony przy współudziale tej pani. Nie brała ona udziału w całości przestępstwa więc też nie powinna ponosić całej winy niemniej, udzieliła złodziejom
Masz rację i zgadzam się z Tobą co do ogólnego założenia, że bank ma obowiązek pilnowania swoich pieniędzy i to bank został w tej sytuacji okradziony.

Niemniej, bank został okradziony przy współudziale tej pani. Nie brała ona udziału w całości przestępstwa więc też nie powinna ponosić całej winy niemniej, udzieliła złodziejom dostępu do swojego systemu, do swojej bankowości oraz przekazała kody autoryzujące.

Ta pani padła ofiarą oszustwa, ale jednocześnie dopuściła się w tym samym momencie współudziału w przestępstwie.

Z punktu widzenia stanu konta tej pani, bank powinien zwrócić jej wszystkie pieniądze bo formalnie ta pani jest wierzycielem banku i tak jak ustaliliśmy to bank został okradziony.
Jednocześnie ta pani powinna odpowiadać karnie za współudział i sąd mógłby oczyścić ją z zarzutów albo uznać za winną współudziały w tym przestępstwie.

To są dwie różne sprawy.

Powiązane: Sektor bankowy

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki