"Jestem zaskoczona, jak szybko wracamy do normalności" - mówi o procesie wychodzenia z izolacji spowodowanej epidemią koronawirusa w Norwegii mieszkająca tam polska pielęgniarka. W rozmowie z Bankier.pl opowiada m.in. o warunkach pracy w kraju tak chętnie wybieranym na emigrację wśród polskich pracownic sektora medycznego.
![Norwegia, "fantastyczny kraj dla pielęgniarek". Jak walczy z wirusem? [Tam mieszkam]](https://galeria.bankier.pl/p/1/e/1617f227c711a3-945-567-60-24-1070-642.jpg)
![Norwegia, "fantastyczny kraj dla pielęgniarek". Jak walczy z wirusem? [Tam mieszkam]](https://galeria.bankier.pl/p/1/e/1617f227c711a3-945-567-60-24-1070-642.jpg)
Magdalena Świątek w Norwegii mieszka od ponad 10 lat, pracuje jako pielęgniarka na bloku operacyjnym w szpitalu uniwersyteckim w Oslo. Nie ukrywa, że podobnie jak wiele jej koleżanek po fachu, na emigrację zdecydowała się ze względów ekonomicznych.
Norwegia to nie Szwecja
Jak mówi, w czasach epidemii zdecydowanie odczuła konsekwencje swojego zawodowego wyboru. W miejscu, w którym pracuje, pracownicy są szkoleni z procedur na wypadek masowych przyjęć, ataku terrorystycznego czy użycia broni biologicznej. Mimo że nikt nie mógł przewidzieć ściśle takiego scenariusza, jaki przyniosła epidemia koronawirusa, testowanie się w ekstremalnych warunkach pomogło odnaleźć się w nowych okolicznościach. Dzisiaj w szpitalu z powrotem obowiązuje "zielony status", co oznacza, że norweska służba zdrowia, podobnie jak reszta kraju, ma wracać do normalności.
Wychodzenie z izolacji norweska premier zapowiadała w porównaniu do innych krajów wcześnie, bo już w pierwszych dniach kwietnia. W ostatnich tygodniach otwarto przedszkola, do szkół podstawowych wrócili też najmłodsi uczniowie, na nowo uruchomiła się część biznesu - w Norwegii można już chodzić do fryzjera czy kosmetyczki. Wreszcie - obywatele mogą legalnie udać się na odpoczynek w swoich letnich domkach, znanych jako "hytte". To za ich przyczyną znaleźli się na językach, gdy epidemia przybierała na sile w połowie marca (więcej na ten temat).
Zachęcam do obejrzenia kolejnego odcinka specjalnego w ramach projektu "Tam mieszkam". Chociaż niektóre media stawiają Norwegię i Szwecję w jednym szeregu, gdy mowa o sposobach walki z koronawirusem, bohaterka tego odcinka rozprawia się z tym mitem.
Wybrane fragmenty z tego odcinka:
-
"Mieszkający w Szwecji brat podpowiedział mi: jako pielęgniarka powinnaś absolutnie uczyć się norweskiego i tam wyjechać. Tam wyjeżdżają do pracy wszystkie pielęgniarki - Szwedki, Dunki. I miał rację."
-
"Akcji szycia maseczek dla lekarzy na szczęście tu nie było (...) Absolutnie nie zanosi się też na obowiązek noszenia maseczek podczas pobytu na zewnątrz (...) Jeżeli ja jako osoba, która nigdy nie miała do czynienia z noszeniem maseczek, rękawiczek czy czepka, używam ich nieprawidłowo, to tak naprawdę sama jestem w stanie zrobić sobie krzywdę (...) Moim zdaniem narzucić ludziom używanie masek, a tym bardziej wielorazowych czy materiałowych jest kontrowersyjne."
-
"W moim odczuciu Norwegia odeszła już bardzo daleko od pierwotnych obostrzeń i bardzo szybko te pozytywne efekty wprowadzonych zmian można było zaobserwować, ja jestem naprawdę pozytywnie zaskoczona."
-
"My, lekarze i pielęgniarki w Norwegii, na bieżąco jesteśmy informowani, co robić, gdyby wystąpił kryzys, zabrakło prądu, wysiadł internet, padły maszyny, mamy na to procedury."
Jakie kraje powinniśmy odwiedzić w kolejnych odcinkach? Czekamy na Państwa propozycje w komentarzach.