Nazywam sie Viacheslav (Wiaczesław) i pochodzę z Ukrainy, z miasta Charków. Tam się urodziłem i wychowałem. Zaliczam siebie do rosyjskojęzycznych Ukraińców, lecz język ukraiński znam bardzo dobrze i mogę się nim posługiwać bez żadnego problemu. Od zawsze wspierałem proeuropejskie zamiary Ukrainy oraz współpracę z Unią Europejską. Obecnie pracuję w jednej z korporacji IT we Wrocławiu jako project manager.

Źródło: Thinkstock
System się cofał, musiałem wyjechać
Podczas wyborów w roku 2004 byłem kilkakrotnie zmuszany przez władze uczelni do agitacji dla partii Janukowycza. Okazywałem ewidentny sprzeciw, lecz jednocześnie bałem się stracić status studenta, musiałem się więc poddać. Po pomarańczowej rewolucji wszyscy myśleliśmy, że Ukraina się zmieni, że pójdzie we właściwym kierunku - tak się jednak nie stało. Administracja prezydenta Juszczenki nie była w stanie oprzeć się naciskom Janukowycza. Ukraina nie rozwijała się - a wręcz przeciwnie - system zaczął cofać się do czasów komunizmu, zaczęła się recesja, nikt nie wiedział, co trzeba robić.

W wrześniu 2007 roku postanowiłem zmienić tryb studiów na zaoczne i wyjechałem do Polski. Wówczas nie wiedziałem jeszcze, że w związku z tym zostanę nagle skreślony z listy studentów, bez podania konkretnych powodów. Wielokrotnie zwracałem się do ukraińskiej uczelni z prośbą o przywrócenie statusu studenta, jednak za każdym razem otrzymywałem odmowę. Będąc wtedy jeszcze w Polsce, podjąłem decyzję o tym, aby dokończyć szkołę właśnie tutaj. Na Ukrainie i tak nie miałem na to szans. W 2008 roku dzięki prezydentowi Wrocławia zostałem przyjęty na studia na Uniwersytecie Ekonomicznym. Pod koniec studiów znalazłem pracę w jednej z dużych firm z branży IT, gdzie pracuję do tej pory.
W Polsce nie mogą mnie już tknąć
Gdy ostatecznie przeprowadziłem się na studia do Polski, mogłem zacząć swobodnie oddychać, ponieważ tu władza ukraińska nie mogła mnie już tknąć. Zaczęły się jednak problemy z formalnym udokumentowaniem mojego pobytu w Polsce. W dodatku przez silną inflację na Ukrainie nie mogłem liczyć na wsparcie finansowe ze strony rodziców. Musiałem więc zacząć pracować - do końca nie ważne za ile - ważne, aby starczyło na utrzymanie. Byłem kelnerem, budowlańcem, sprzedawcą, rozdawałem ulotki. Mimo tych problemów zawsze miałem jednak dobre relacje z Polakami i czułem się tu jak u siebie. Bardzo pomogły mi też władze uczelni, które ufundowały mi zamieszkanie w jednym z akademików uczelni na cały czas studiów.
»Tam mieszkam: Ukraina |
Jedni ciągną do UE, inni do Rosji
A jak jest obecnie na Ukrainie? Jest ona podzielona: jedni chcą większej integracji z Unią Europejską (część zachodnia), drudzy ciągną w stronę relacji z Rosją (część wschodnia). Jednak nawet w części wschodniej, skąd pochodzę, jest bardzo dużo ludzi z europejskimi poglądami. Niestety odgórne lobby władz lokalnych nie sprzyja rozwojowi takich poglądów. Po drugie wiele przedsiębiorstw ukraińskich z Charkowa jest połączonych z Rosją więzami rodzinnymi, organizacyjnymi oraz ekonomicznymi - co też ma swój wpływ na ogólną opinie społeczeństwa.
Dla mnie Ukraina jest jedna
Moja rodzina jeździ często do znajomych na zachód Ukrainy, a znajomi z zachodu do nas. Polityczne podziały nigdy nie odgrywały roli w relacji moich lub moich bliskich. Dla mnie Ukraina jest jedna.
Mimo że tęsknie za bliskimi, to jednak nie zamierzam nigdy na stałe wrócić na Ukrainę, bo to negatywnie wpłynęłoby na rozwój nie tylko mojej kariery, ale także na mój osobisty. Oczywiście zawsze będę tam przyjeżdżał i odwiedzał bliskich i rodzinę. Choć w moim rodzinnym kraju spotkało mnie wiele problemów, to mogę powiedzieć, że Ukraina nauczyła mnie żyć. Tam się urodziłem i wychowałem, tam poczułem, co to znaczy prawdziwe życie.
Viacheslav