W IV kwartale ubiegłego roku Niemcy zanotowały minimalnie dodatnie tempo wzrostu PKB w porównaniu do poprzedniego kwartału, co oznacza, że nasz zachodni sąsiad rzutem na taśmę uniknął technicznej recesji.


Druga połowa ubiegłego roku przebiegała po zachodniej stronie Odry pod znakiem wyraźnego pogorszenia koniunktury gospodarczej. W III kwartale niemiecka gospodarka skurczyła się o 0,2 proc., a w następnych miesiącach tamtejszy urząd statystyczny publikował kolejne niepokojące komunikaty, dotyczące m.in. kondycji przemysłu - recesja w tym sektorze zwiastowała recesję w całej gospodarce niemieckiej. Pewne uspokojenie przyniosły dane o tempie wzrostu PKB w całym ubiegłym roku, które światło dzienne ujrzały przed miesiącem. W 2018 r. niemiecka gospodarka powiększyła się co prawda zaledwie o 1,5 proc. - najmniej od 2013 r. - ale na podstawie tych wyliczeń analitycy oszacowali sytuację w mniej odległej przeszłości, czyli ostatnim kwartale. Wówczas stwierdzili, że prawdopodobnie aktywność gospodarcza w tym okresie "nieznacznie wzrosła".
Przypuszczenia te oficjalnie potwierdziły się dziś. Destatis podał, że realne tempo wzrostu gospodarczego Niemiec w IV kwartale wyniosło 0 proc. kdk i 0,6 proc. rdr.
Niemieccy statystycy podkreślili, że do uniknięcia technicznej recesji przyczynił się przede wszystkim popyt wewnętrzny - konsumpcja prywatna i publiczna, a także inwestycje. Pozytywnego wkładu nie dał za to handel zagraniczny, uważany za silnik napędzający niemiecką gospodarkę od lat.
Niemcy są największym partnerem handlowym Polski. Za naszą zachodnią granicę trafia 28,2 proc. eksportu (prawie 265 mld zł w 2018 r.), a pochodzi stamtąd 22,4 proc. importu (ponad 215 mld zł).
Maciej Kalwasiński
























































