Pokojowa demonstracja, zorganizowana w piątek w Atenach w związku z drugą rocznicą największej w historii kraju katastrofy kolejowej, przerodziła się w zamieszki. W akcji przed parlamentem wzięło udział, według policji, ok. 300 tys. osób. Rannych zostało pięć osób.


Dziennikarka sportowa Rula powiedziała PAP na demonstracji, że piątkowa manifestacja to oznaka frustracji. „Minęły dwa lata i rząd nadal nie daje odpowiedzi. Kto ma wiedzieć, co tam się stało, jeśli nie rząd, na który głosuje tyle ludzi? Ja na nich nie głosowałam” - dodała. Tragedię z 2023 r. nazwała „państwowym morderstwem, a nie wypadkiem”. „Wiedzieli, że nic nie jest w dobrym stanie, w tym kraju wszystko jest zaniedbane” - oceniła.
Przedstawiciele rady rodziców jednej z ateńskich szkół podstawowych powiedzieli PAP, że w proteście udział wzięli uczniowie, rodzice i nauczyciele z tej placówki. „Jesteśmy tu, bo to była tragedia. Jesteśmy źli. To było morderstwo” - dodali.
Mass Protests Erupt in Greece and Beyond Demanding Justice for Tempi Tragedy https://t.co/7cb9Tr2d5x pic.twitter.com/lEbRxJMMtw
— Greek City Times (@greekcitytimes) February 28, 2025
Nastoletni Nikiforos w rozmowie z PAP wyraził nadzieję, że „ten dzień coś zmieni”. „W tym wypadku zginęli ludzie w naszym wieku” - podkreślił chłopak, który przyszedł na akcję z kolegami ze szkoły.
Inna uczestniczka demonstracji Antygona zaznaczyła, że ludzie wyszli na ulice, bo „chcą sprawiedliwości”. „Nadal boję się wsiąść do pociągu. Przez te dwa lata nic się nie zmieniło, nie poprawiono bezpieczeństwa, można zginąć” - powiedziała PAP.
„Chcemy, żeby władze przyznały się do błędu, żeby powiedziały, co tak naprawdę się wydarzyło” - dodała.
„Nie mam tlenu”, „Nie mogę oddychać” - skandowali zebrani, wśród których było wielu studentów i uczniów.
Demonstracja w Atenach przebiegała pokojowo, lecz pod koniec akcji grupa osób z zakrytymi twarzami zaatakowała koktajlami Mołotowa i kamieniami oddział policji rozstawiony przed parlamentem. Policjanci zastosowali gaz łzawiący i usunęli napastników z placu przed parlamentem, ale zamieszki przeniosły się na okoliczne ulice. Gdy napastnicy rzucili koktajlami Mołotowa, kilkanaście osób zemdlało ze stresu.
Koktajlami Mołtowa zakapturzone osoby zaatakowały też policję w Salonikach. W Atenach ranny został fotoreporter.
Agencja prasowa AMNA podała, że poszkodowanych zostało pięć osób oraz że 20 osobom udzielono pomocy na miejscu. Według danych policji jeszcze przed manifestacją funkcjonariusze zatrzymali 43 osoby, a 41 aresztowali.
Jak oceniła w rozmowie z PAP dr Stella Ladi z Panteion University, demonstracje to wyraz solidarności z rodzinami ofiar, ale też sygnał społecznego niezadowolenia i zmęczenia. Zwróciła uwagę, że sytuację wykorzystują radykalne siły polityczne.
W drugą rocznicę katastrofy w kilkuset miastach i miejscowościach w Grecji i za granicą zorganizowano demonstracje solidarności z rodzinami ofiar tragedii. Ludzie są niezadowoleni z działań państwa w związku z katastrofą. Związki zawodowe wezwały do dobowego generalnego strajku pracowników sektora prywatnego i publicznego.
BREAKING: Thousands attend a protest in Syntagma Square, outside the Greek parliament in Athens, marking the second anniversary of Greece’s worst rail disaster.
— Sky News (@SkyNews) February 28, 2025
57 people were killed in the collision in February 2023.
📺 Sky 501, Virgin 602, Freeview 233 and YouTube pic.twitter.com/HM0PtYJYDx
Premier Kyriakos Micotakis zaapelował w środę, by nie wykorzystywać żałoby w związku z rocznicą katastrofy do dzielenia społeczeństwa. Ostrzegł, że „niektórzy chcą przekształcić zbiorową żałobę w okazję do dalszych podziałów i wykorzystać ból ofiar do własnych politycznych celów”. „Ci, którzy postrzegają piątek jako punkt zwrotny dla siłowego przewrotu, spotkają się z naszym sprzeciwem” - zapowiedział szef rządu i zaapelował o jedność.
Opozycja w czwartek zapowiedziała złożenie wniosku o wotum nieufności dla rządu. Wcześniej tego dnia opublikowano raport, z którego wynika, że błędy systemowe i przeoczenia doprowadziły dwa lata temu do największej w historii kraju katastrofy kolejowej. Zginęło w niej 57 osób.
Postępowanie sądowe w sprawie tragedii ma zakończyć się w tym roku.
Manifestacje też na wyspach, na Santorini największa demonstracja w historii
Również mieszkańcy greckich wysp wyszli w piątek na protesty w związku z drugą rocznicą katastrofy kolejowej, w której zginęło 57 osób. Na wyspach Siros i Santorini były to największe demonstracje w historii - ocenił publiczny nadawca ERT.
Na Siros tysiące mieszkańców zebrało się przed ratuszem. Manifestacja zakończyła się pokojowym marszem.
Na Santorini, mimo zwiększonej aktywności sejsmicznej, rejestrowanej w ostatnich tygodniach w regionie, w demonstracji wzięło udział około 2,5 tys. osób.
Na wyspie Samos zorganizowano dwa masowe zgromadzenia. W Heraklionie na Krecie doszło do niewielkich starć z policją.
Ateny po zamieszkach. Ponad 120 osób zatrzymanych, sytuacja stabilizuje się
Ponad 120 osób zatrzymano podczas zamieszek, które wybuchły w piątek w Atenach po pokojowym masowym proteście w związku z drugą rocznicą katastrofy kolejowej - poinformowała policja. Sytuacja w centrum miasta stabilizuje się.
Rzeczniczka policji Konstantina Dimoglidu powiedziała publicznemu nadawcy ERT, że osoby, które zaatakowały policję „nie działały początkowo jako zorganizowana grupa, lecz przemieszczały się wśród uczestników demonstracji”. Po zasłonięciu swoich twarzy w sposób skoordynowany zaatakowano policjantów - przekazała rzeczniczka.
Powiadomiła, że podczas starć zatrzymano ponad 120 osób, 27 z nich aresztowano. Zatrzymania trwają.
Według serwisu Protothema w Salonikach, gdzie też wybuchły zamieszki po tym, gdy zamaskowana grupa rzuciła w stronę policji koktajle Mołotowa, zatrzymano 25 osób.
Przywracany jest ruch na części dróg w centrum Aten i sytuacja stabilizuje się. Służby miejskie sprzątają teren po zamieszkach.
Według danych policji w demonstracji w Atenach uczestniczyło 300 tys. ludzi.
Rząd Grecji potępia zamieszki
Niektóre siły próbowały poprzez przemoc zniszczyć powagę obchodzonej w piątek rocznicy katastrofy kolejowej sprzed dwóch lat, w której zginęło 57 osób - oświadczył rzecznik rządu Grecji Pawlos Marinakis, komentując masowe protesty, które w Atenach przerodziły się w zamieszki.
Rodziny ofiar tragedii z 2023 r. i społeczeństwo w ogóle domagają się trzech rzeczy: prawdy, sprawiedliwości i tego, by nigdy więcej nie doszło to takiej katastrofy - powiedział Marinakis. Zaznaczył, że wypadek był wynikiem błędu ludzkiego i błędów systemowych.
Ostrzegł, że żadna partia polityczna nie powinna wykorzystywać emocji społeczeństwa w swoich „małych politycznych celach”.
Rzecznik rządu Kyriakosa Micotakisa ocenił, że policja zareagowała spokojnie i pokojowo, by zapewnić bezpieczeństwo protestujących, zwłaszcza gdy „pewne frakcje próbowały zniszczyć powagę tego dnia poprzez przemoc”.
Na piątkowe masowe demonstracje i zamieszki reagują też inne greckie siły polityczne.
Opozycyjna partia PASOK oświadczyła, że „brutalne incydenty ze strony zamaskowanych mężczyzn, którzy zaatakowali też obywateli, nie przyćmią wspaniałych wieców w całym kraju i żądania prawdy i sprawiedliwości”. Zarzucono rządowi, że „nie zdołał ochronić setek tysięcy protestujących”. Lewicowa Syriza wezwała rząd do złożenia dymisji.
Lider skrajnie prawicowego Greckiego Rozwiązania Kyriakos Welopulos, cytowany przez serwis eKathimerini, oświadczył: „bez względu na to, jak wiele masek kanibale z deep state mają na sobie, i jak wielu prowokatorów Micotakis rekrutuje, by utrzymać się u władzy, w umysłach Greków to już koniec (jego władzy)”.
W piątek w kilkuset miastach i mniejszych miejscowościach w Grecji i za granicą odbywały się demonstracje solidarności z rodzinami ofiar tragedii kolejowej w Tempi sprzed dwóch lat, w której zginęło 57 osób. Ludzie są niezadowoleni z działań państwa w związku z tą największą katastrofą kolejową w historii kraju.
Z Aten Natalia Dziurdzińska (PAP)