25 lat temu na GPW odbyła się pierwsza sesja giełdowa. Na warszawskim parkiecie notowanych było wówczas pięć spółek. Jak dalej potoczyła się ich historia?
16 kwietnia 1991 roku odbyła się pierwsza sesja na warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych. - W samo południe, w byłym gmachu Komitetu Centralnego, na pożyczonym komputerze notowano akcje 5 polskich spółek - opowiadała podczas inauguracji obchodów 25-lecia prof. Małgorzata Zaleska, prezes Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie.
Do końca 1991 roku liczba spółek wzrosła do 9. Kapitalizacja giełdy osiągnęła wówczas 161 mln zł. Dla porównania obecnie na warszawskim parkiecie notowanych jest przeszło sto razy więcej spółek. Kapitalizację rzędu 161 mln zł mają spółki zaliczane do grona małych. Przykładowo na 165 mln zł wyceniane jest 215. w rankingu największych spółek Votum. Największa rodzima spółka, Pekao, warta jest ponad 40 mld zł.
Piątka, która wzięła udział w inauguracji GPW to Tonsil (producent głośników), Próchnik (producent płaszczy), Krosno (huta szkła), Kable (producent - zaskakująco - kabli) i Exbud (firma budowlana). Pierwszego dnia złożono 112 zleceń, obroty sięgnęły 2 tysięcy złotych (kwota już po denominacji). Smucili się jedynie akcjonariusze Krosna, pozostałe spółki rosły względem ceny z IPO. Dalsze losy tych spółek różniły się od siebie, choć było wiele wspólnych mianowników.
Szalona hossa
Takim wspólnym mianownikiem była hossa roku 1993, kiedy to na giełdzie rosło w zasadzie wszystko. Najlepiej ówczesny klimat obrazuje wykres WIG-u. Na początku wartość indeksu wynosiła niewiele ponad 1000 punktów, w lutym 1994 przekroczyła ona 20 000 punktów. Wartość Próchnika była wtedy 16-krotnie wyższa niż podczas pierwszej sesji. Krosno skoczyło 13-krotnie, Kable 9-krotnie, Tonsil 8-krotnie, a Exbud "jedynie" 3-krotnie.
Później jednak nastąpiło załamanie. W 1996 roku akcje Próchinka były notowane już "ledwie" 50% powyżej ceny z pierwszej sesji, Formę próbowały trzymać tylko walory Krosna i Kabli, ich ceny jednak i tak spadły o połowę względem lutego 1994 roku.
Dinozaury znikają z giełdy
W kolejnych latach skład historycznej piątki powoli zaczął topnieć. Najwcześniej z rynkiem publicznym pożegnał się Exbud. Jego akcje, zgodnie z wolą głównego akcjonariusza, Skanski, zniknęły z parkietu w 2002 roku. Cena zamknięcia była o 560% wyższa, niż ta z debiutu. Analizując stopy zwrotu spółek z tego okresu warto jednak pamiętać o inflacji, jaka panowała w Polsce w latach 90. i na początku XXI wieku.
Jeszcze gorszymi inwestycjami długoterminowymi okazały się papiery Tonsilu i Krosna. Obie znikały z giełdy przy cenach poniżej 10 groszy za akcję. Pierwsza z warszawskim rynkiem kapitałowym pożegnała się w 2005 roku, druga w 2009.
Jesienią 2010 duński właściciel przedsiębiorstwa NKT Cables zadecydował o zdjęciu z giełdy Kabli. Jej akcjonariusze zarobili ponad 250%, jednak podobnie jak w przypadku Exbudu warto pamiętać o inflacji.
Jedyną spółką ze wspominanej piątki, która pozostała na giełdzie do tej pory jest Próchnik. Spółka przetrwała burze i zawirowania i po 25 latach wciąż jest obecna na GPW. Niestety dla akcjonariuszy, jej kursowi daleko nie tylko do szczytów z 1994 roku, ale także i ceny z debiutu. Nominalnie strata na akcjach Próchnika przekracza obecnie 77%. W 2016 roku firma znajduje się jednak ponad kreską. Od stycznia jej wartość giełdowa wzrosła o 25%.























































