Minister zdrowia stwierdził, że jest zwolennikiem wzrostu nakładów na służbę zdrowia do co najmniej 6% PKB. Kłopot w tym, że Polacy na ochronę zdrowia wydają już więcej. To, o czym mówi minister dotyczy państwowego sektora medycznego, a sam wzrost nakładów prawdopodobnie oznaczać będzie zwiększenie składki zdrowotnej.


Obecnie budżet NFZ wynosi niecałe 70 mld zł, co stanowi ok. 3,8% PKB. Przykładowo na leczenie szpitalne wydajemy ok. 32,7 mld zł, a na podstawową opiekę zdrowotną ok. 9 mld zł. Od lat Ministerstwo Zdrowia utrzymuje, że pieniędzy na państwowy sektor medyczny jest za mało, co jest jednym z głównych powodów m.in. tworzenia się kolejek do lekarzy, odpływu fachowców, etc.
Minister mówi o potrzebie zwiększenia nakładów do ok. 6% PKB w ciągu 2-3 lat. Z ostrożnych prognoz wynika, że oznaczałoby to zwiększenie się budżetu NFZ-u lub grup instytucji, które przejmą jego obowiązki, do ok. 120 mld zł rocznie w 2019 roku. Oznacza to wzrost o 50 mld zł wobec obecnie dekretowanych wydatków, czyli o blisko 70%.
Przeczytaj także
Biorąc pod uwagę fakt, że budżet jest już mocno napięty (ponad 50 mld zł deficytu), rząd prawdopodobnie będzie chciał poszukać dodatkowych środków w kieszeniach Polaków. Już dwa lata temu z Ministerstwa Zdrowia nieśmiało płynęły sygnały, że składka zdrowotna powinna być podniesiona, bo pieniędzy jest za mało.
ReklamaZobacz także
Składka zdrowotna musi wzrosnąć z 9% do 15%
Obecnie wynosi ona 9% (z czego część jest odliczana od podatku dochodowego) dla wszystkich osób pracujących na podstawie umów o pracę i zlecenia. Przedsiębiorcy płacą ryczałtowe ubezpieczenie zdrowotne wynoszące 298 zł miesięcznie. W przypadku umów o dzieło składka nie jest obowiązkowa. Za bezrobotnych płaci urząd pracy i dla nich ubezpieczenie zdrowotne wynosi ok. 56 zł miesięcznie. Rolnicy posiadający do 6 ha ziemi nie płacą ubezpieczenia zdrowotnego, a ci którzy posiadają więcej, zobowiązani są do płacenia 1 zł od każdego ha przeliczeniowego za każdego domownika.
Kłopot w tym, że przy dyskusji nt. składki zdrowotnej nie mówi się o solidarnym jej podniesieniu tylko o procentowym zwiększeniu, czyli w zasadzie zwiększeniu obciążeń tylko osób pracujących na umowach o pracę i zlecenia. Przy założeniu, że dochody państwowego sektora medycznego miałyby wzrosnąć o 50 mld w ciągu trzech lat, składka zdrowotna powinna zwiększyć się z 9% do ok. 14-15% - ewentualnie można zmniejszyć odliczenie od podatku dochodowego i uzyskane w ten sposób środki skierować do Ministerstwa Zdrowia.
Średnio dopłacisz stówkę
Połowa Polaków zarabia do 2,9 tys. zł brutto. Od takiej pensji składka zdrowotna wynosi 225 zł miesięcznie. Jeśli faktycznie dojdzie do jej podniesienia, to wyniosłaby ona nie mniej niż 370 zł. Różnica, czyli 145 zł netto, w znakomitym stopniu zostałaby przerzucona na pracowników. Wówczas dochód netto zatrudnionego od takiej pensji wyniósłby nie 2 tys. zł netto a ok. 1,9 tys. zł. Nawet gdyby rządowi udałoby się do tego czasu podnieść kwotę wolną od podatku do 8 tys. zł rocznie, to i tak przy zwiększonej do 14% składce zdrowotnej, pensje netto Polaków przeciętnie zmalałyby o 50 zł.
Państwu zabraknie na emerytury – yhy yhy puf puf

Państwu zabraknie ok. 50 mld zł rocznie na emerytury – donosi Gazeta Wyborcza. No cóż, od lat wiadomo, że w FUS-ie występuje deficyt w wysokości od 30-40 mld zł. Nie jest też tajemnicą, że to państwo pokrywa różnicę. Natomiast kłamstwem jest twierdzenie, że państwu na ten cel zabraknie pieniędzy i emerytur nie będzie.
Polacy już wydają ponad 6% PKB na ochronę zdrowia. Prócz wydatków NFZ-u są to koszty ponoszone na leki, prywatne ubezpieczenia medyczne (często opłacane przez pracodawców), prywatne wizyty lekarskie (w tym stomatologiczne), instrumenty rehabilitacyjne oraz na inne wydatki np. związane z upominkami dla lekarzy. W sumie mowa nawet o 120 mld zł rocznie.
Średnia w krajach OECD wynosi ok. 10%, ale zawyżają je m.in. Amerykanie (18% PKB). Wydajemy mniej niż Niemcy czy Portugalczycy, ale relacja nakładów do PKB nie jest miernikiem jakości służby zdrowia. Ponadto udział wydatków (szczególnie prywatnych) do PKB systematycznie rośnie.
Puchnie też budżet NFZ-u i wcale nie pociąga to za sobą proporcjonalnie lepszych wyników w ochronie zdrowia. Jeśli tak, to zanim Ministerstwo Zdrowia ściągnie z Polaków dodatkowe pieniądze (m.in. na realizację programu darmowych leków dla osób powyżej 75. roku życia), niech najpierw pokaże, co chce w ten sposób osiągnąć.



























































