Tu na razie jest ściernisko, ale będzie megalopolisko - parafrazując wpadającą w ucho piosenkę Braci Golec. Pięć afrykańskich państw, by poradzić sobie z najszybszą w historii ludzkości urbanizacją, tworzy miasto, którego długość wyniesie 1000 kilometrów. Ma w nim zamieszkać pół miliarda osób.


Od Abidżanu na Wybrzeżu Kości Słoniowej po Lagos w Nigerii - megalopolis ciągnące się wzdłuż wybrzeża z drapaczami chmur przeznaczonymi na biura, hotele czy kompleksy handlowe i przebiegającą przez nie autostradą ma stać się afrykańskim miastem przyszłości, ustanowionym ponad granicami - informuje "The Guardian".
Obecnie Afryka jest domem dla 17 proc. obywateli świata, czyli 1,4 mld ludzi. Zgodnie z prognozami ONZ do 2100 roku liczba ta wzrośnie czterokrotnie do oszałamiających 4 mld (co wówczas będzie stanowiło 40 proc. światowej populacji). To wymusza rozbudowę miast i infrastruktury. Do samego Lagos co dzień przyjeżdża 5 tys. migrantów z nigeryjskich wsi. To właśnie w miastach nastąpi rewolucyjny wzrost demograficzny.
Pojawia się więc pytanie: jak afrykańskie państwa poradzą sobie z najszybszą urbanizacją w historii ludzkości? Odpowiedź daje właśnie powstające megalopolis w Afryce Zachodniej. Analogiczne do gęstej zabudowy ciągnącej się od Waszyngtonu do Bostonu w USA - ale ona ma "zaledwie" 650 km czy trasy Tokio-Osaka.
Jak sugeruje Daniel Hoornweg, naukowiec zajmujący się urbanizacją na Uniwersytecie Technologicznym w Ontario, to niezwykła szansa gospodarcza. - Ale jeśli będzie się źle rozwijać, ogromny potencjał zostanie utracony, albo w najgorszym wypadku rozpęta się piekło - dodaje.
Najpierw droga, później rozwój miast?
Podróż po Afryce Zachodniej jeszcze do niedawna była dość skomplikowana. Z kolonialnej przeszłości kraje wyniosły dość dobrą sieć komunikacyjną prowadzącą z głębi kraju do portów, ale brakuje takiej wzdłuż nabrzeża. Zaczęło się to zmieniać w latach 90., kiedy powstawały kawałki autostrad. Teraz jednak ma się to zmienić wraz z rozwojem miast, które będą nawleczone na sieć dróg jak koraliki.
Za siecią dróg lobbuje także Afrykańska kontynentalna Strefa Wolnego Handlu, porozumienie, którego celem jest zwiększyć wymianę handlową na kontynencie. Zdaniem części ekonomistów dzięki temu afrykański PKB może zwiększyć się o 45 mld dolarów. Poza Światową Organizacją Handlu to największy region wolnej wymiany na świecie.
Szefowie Afrykańskiego Banku Rozwoju już przeznaczyli ogromną kwotę 15,6 mld dolarów na budowę autostrady wzdłuż Zatoki Gwinejskiej biegnącej przez Nigerię, Benin, Togo, Ghanę po Wybrzeże Kości Słoniowej. Mozna ją porównać do drogi między Baltimore a Nowym Jorkiem. Będzie ona miała sześć pasów w jedną stronę. Zgodnie z założeniami przejazd nią ma być płatny, ale bez konieczności zatrzymywania się - wystarczy chip wsadzony w tablicę rejestracyjną samochodu. Zgodnie z szacunkami Autostrada Zachodnioafrykańska zwiększy handel między pięcioma krajami.
Ghana prekursorem zmian, ale "tylko dla bogatych"
Autostrada przez Afrykę Zachodnią będzie sprzyjała rozrastaniu się miast biegnących wzdłuż trasy, a co za tym idzie - powstania megalopolis. Gwałtownie wzrosną ceny nierucomości wzdłuż drogi, co zachęci ludzi do budowania wieżowców (zamiast domów jednorodzinnych). Miasta staną się też znacznie bardziej przyjazne środowisku.
Jednym z nich jest m.in. Akra, stolica Ghany. Władze tego kraju stworzyły projekt o wartości 1,3 mld dolarów, który ma wynieść turystykę na zupełnie nowy poziom. Architekci z Adjaye Assosiates chcą przekształcić nabrzeże w "enklawę turystyczną światowej klasy", która powstanie na 248 arach. Podczas budowy mają zostać użyte materiały naturalne, tj glina i kamień, zamiast stali i betonu.
Tylko że takie projekty zaspokajają potrzeby wąskiej grupy ludzi zamożnych, a nie milionów, które potrzebują dachu nad głową.
Afryka jak Azja?
- Najlepszą radą daną Afryce Zachodniej byłoby rozważenie doświadczeń Azji - wyjaśnia Alain Bertaud, naukowiec z Uniwersytetu Nowojorskiego i były urzędnik Banku Światowego. To on m.in. doradzał Chinom w sprawie rozwoju jednego z odnoszących największe sukcesy megaregionów położonemu w delcie Rzeki Perłowej.
- Gęstość zaludnienia sama w sobie nie stworzy dobrobytu - mówi. - Potrzeba transportu, a więc nowych linii kolejowych, nowych dróg łączących nadmorską autostradę z zapleczem i małymi miastami z tańszą, a więc bardziej dostępną, ziemią - dodaje. Przede wszystkim jednak megalopolis musi przezwyciężyć podziały administracyjne w pięciu krajach, na które się złoży. Być może ma to źródła znów w historii, w której Wybrzeże Kości Słoniowej, Benin i Togo były koloniami francuskimi, których waluty były powiązane z frankiem, a teraz euro, a Nigeria i Ghana - brytyjskimi. Podobnie podzielone są elity tych państw.
- Będziemy potrzebować jednocześnie funkcjonującego państwa Ghany, funkcjonujących państw w Beninie i Togo oraz przynajmniej minimalnie funkcjonującego rządu Nigerii, aby ta niezwykle zurbanizowana przyszłość nadawała się do zamieszkania – powiedział E Gyimah-Boadi, 70-letni współzałożyciel i były dyrektor generalny think tanku Centrum Rozwoju Demokratycznego w Ghanie. Nadzeję pokłada w nowych pokoleniach.
Afryka potrzebuje około 45 mld rocznie: 25 mld na inwestycje infrastrukturalne plus 20 mld na mieszkalnictwo - szacuje ugandyjski ekonomista Haas.
***
Popkultura i pieniądze w Bankier.pl, czyli seria o finansach "ostatnich stron gazet". Fakty i plotki pod polewą z tajemnic Poliszynela. Zaglądamy do portfeli sławnych i bogatych, za kulisy głośnych tytułów, pod opakowania najgorętszych produktów. Jakie kwoty stoją za hitami HBO i Netfliksa? Jak Windsorowie monetyzują brytyjskość? Ile kosztuje nocleg w najbardziej nawiedzonym zamku? Czy warto inwestować w Lego? By odpowiedzieć na te i inne pytania, nie zawahamy się zajrzeć nawet na Reddita.





















































