Zarobek na giełdzie nie zależy tylko od tego, czy inwestor kupi dobrą spółkę, ale i od tego, po ile ją kupi. Rosnąca w ostatnim czasie popularność zlecenia PKC (po każdej cenie) pokazuje jednak, że często o tym drugim aspekcie się zapomina.


Piątek przyniósł szaloną sesję na ML System. Spółka zakończyła dzień wzrostem o 9 proc., jednak wielu inwestorów tak mocne wzrosty może określić mianem wielkiej porażki (czego przykłady widać na forum bankier.pl oraz Twitterze). Dlaczego?
Akcje ML System cieszyły się wielkim powodzeniem wśród inwestorów od samego rana, a zainteresowanie było tak duże, że początkowo przez kilkadziesiąt minut handel był wstrzymany. Gdy ruszył, kurs akcji spółki kształtował się na poziomie 150 zł, podczas gdy czwartkową sesję zamknęła ona na poziomie 105 zł. Skala wzrostów na otwarciu sięgnęła więc blisko 50 proc. Kolejne godziny przynosiły stopniowe spadki aż do 114,5 zł na zamknięciu. Osoby, które kupiły na otwarciu, zakończyły dzień ze sporą stratą, mimo iż sama spółka zamknęła sesję na sporym plusie.
Kupię, bo prezydent
Ogromne zainteresowanie spółką to efekt wizyty prezydenta Andrzeja Dudy przy okazji ogłoszenia, iż firma stworzyła urządzenie, które wykrywa koronawirusa z oddechu w ciągu mniej niż 10 sekund. - Odkrycie tego urządzenia jest dzisiaj wielką dumą całej Rzeczypospolitej - powiedział w czwartek prezydent Andrzej Duda. - Na naszych oczach dokonuje się rewolucja - dodał prezes spółki ML System Dawid Cycoń. I nie bez przyczyny podkreślam rolę prezydenta, bowiem sama informacja o urządzeniu pojawiła się jeszcze w czwartek w trakcie sesji i wielkiego szumu nie wywołała. Dzięki prezydentowi temat pojawił się jednak w szerokich mediach, a o spółce stało się głośno. Efektem był wspomniany skok popytu na akcje spółki w piątek rano.
Podstawowy problem polegał na tym, że wiele zleceń złożono, byle by akcje kupić, nie ważne po jakiej cenie. Inwestorzy tacy nie wyceniali spółki, po prostu chcieli mieć akcje. W takich przypadkach wykorzystywane jest zlecenie "po każdej cenie" (PKC), które właśnie daje sygnał na rynek, że inwestor jest gotów kupić papiery niezależnie od ich ceny (standardowe zlecenie kupna z limitem posiada limit ceny maksymalnej, gdzie inwestor ma zagwarantowane, że nie kupi akcji drożej, niż po tej określonej w zleceniu maksymalnej cenie). Oczywiście na płynnym rynku, z dużym udziałem standardowego handlu i dla niezbyt dużych zleceń, PKC często bywają realizowane po cenie nieodbiegającej znacznie od wcześniejszych notowań. Takie zlecenie ma w tym przypadku taką zaletę, że zgodnie z zasadami obrotu ma pierwszeństwo realizacji. Problem pojawia się jednak, gdy zlecenia PKC zasypią rynek.
Tak było w przypadku ML System. Duża przewaga zleceń PKC utrudniała otwarcie notowań. Chętnych do zakupu, którzy nie określili konkretnej ceny, było dużo, to zaś "czyściło" z kolejki zlecenia sprzedaży po coraz to wyższych cenach. Prowadzący sesję wstrzymywał początkowo handel, gdy jednak sytuacja się nie uspokajała, puszczono notowania blisko 50 proc. powyżej czwartkowego zamknięcia.
O skali zainteresowania najlepiej świadczy fakt, że w chwili otwarcia piątkowych notowań właściciela zmieniło więcej akcji, niż w całym pierwszym tygodniu lutego. To ogromny skok obrotów przy zanotowanym w tym samym momencie ogromnym skoku wyceny akcji spółki. W sumie w trakcie całej piątkowej sesji małe ML System było trzecią najchętniej handlowaną spółką na całej GPW. Ustąpiło pola tylko Allegro i CD Projektowi, wyprzedziło wielu tuzów polskiej giełdy w tym m.in. PKO BP czy KGHM. Licznik obrotów wskazał 85,9 mln zł. Więcej, niż łącznie na wszystkich wcześniejszych sesjach w tym roku.
Akcjonariusze wykorzystali sytuację
PKC jako zlecenie akceptujące każdą cenę często można określić mianem zlecenia najbardziej zdesperowanych do zakupu. Inwestorzy, którzy nie akceptowali tak wysokiej ceny zakupu, zostali poza rynkiem, co tuż po otwarciu uszczupliło popyt. Dodatkowo w arkuszu zaczęły pojawiać się duże zlecenia sprzedaży inwestorów, którzy posiadali akcje wcześniej i postanowili wykorzystać tak gwałtowny skok notowań do spieniężenia swoich zysków. W efekcie kurs po bardzo udanym otwarciu zaczął spadać, a osoby, które zleceniami PKC wywindowały cenę na otwarciu, mogły zacząć liczyć straty.


Tutaj warto wspomnieć, że akcje ML System przy podwyższonych obrotach drożały już we wtorek i środę, więc kolokwialnie mówiąc "miał kto sprzedawać". Cała sytuacja budzi zresztą podejrzenia o wykorzystanie informacji poufnych, skok wolumenu i wyceny nastąpił tuż przed wizytą prezydenta i piątkową gorączką. To jednak temat na zupełnie osobny artykuł (szczególnie, że póki co wykorzystania informacji poufnej nikomu nie udowodniono), nie "rozgrzesza" bowiem masowego składania zleceń po każdej cenie.
Reddit, koronawirus, PKC
Kupowanie "bez limitu" to dość powszechny problem i tyczy się nie tylko przykładu ML System. Motyw sukcesu spółki, który miał gorzki smak dla inwestorów, wielokrotnie przerabiano na GPW i NewConnect w 2020 roku. Koronawirus napędził zainteresowanie giełdą, co objawiło się nie tylko gwałtownym skokiem liczby rachunków maklerskich, ale i przypadków dziwnych rajdów cen akcji mniejszych spółek. Wystarczyła drobna informacja, często nawet sugestia, że spółka może skorzystać na koronawirusowym zamieszaniu, by akcje drożały o kilkaset, a nawet kilka tysięcy procent. Wiele takich skoków kończyło się gwałtownymi spadkami, część zrewidowały wyniki finansowe (lepsze rok do roku, ale dużo gorsze od oczekiwań), a szerzej cały problem opisywaliśmy w artykule "Pułapka koronawirusowej hossy". Tutaj także problemem był brak "sufitu". Chodziło o to, by mieć akcje, a nie o to, by kupić akcje po atrakcyjnej cenie.
Podobnie sytuacja wyglądała ze styczniową rewolucją na Wall Street, którą szeroko opisywaliśmy na łamach Bankier.pl. Inwestorzy m.in. na redditowym forum skrzykiwali się do zakupu wybranych akcji, by podpompować ich wyceny. Celem znów nie było kupienie akcji w atrakcyjnej cenie, a po prostu kupienie, niezależnie od ceny. Tymczasem notowania w długim terminie dążą do fundamentalnej wartości i wzrosty "z powietrza" trudno utrzymać. Spółki windowane na redditowej fali gwałtownie drożały, by chwilę później gwałtownie spadać. Osoby, które kupiły na szczycie, zostały z mocno przepłaconymi papierami.


Tutaj warto zaznaczyć, że ML System może, ale nie musi powtórzyć takiego scenariusza. To bardzo ciekawa spółka z innowacyjnymi produktami z branży fotowoltaiki, której to branży poświęciliśmy w Bankier.pl szeroki artykuł. Nie jest wykluczone, że być może prędzej czy później wycena akcji wróci w okolice 150 zł, a dzisiejsze spadki w trakcie dnia to głównie efekt dużej fali podaży. Z punktu widzenia powyżej analizy jednak nie to jest najważniejsze. Nawet gdy akcje ML System ruszą w górę choćby i za chwilę, nie będzie to oznaczało, że zlecenie PKC było zasadne, było to bowiem niepotrzebne podjęcie ogromnego ryzyka. Równie dobrze cena na otwarciu mogła się ukształtować na poziomie 200, 400, czy nawet 1000 zł. Inwestor składający zlecenie PKC tego nie kontrolował i tutaj leży problem. Na kwestię tę należy patrzeć szerzej, a nie przez pryzmat jednego przykładu.
GPW też ma problem z PKC
Warto dodać, że zlecenie PKC jest problematyczne nie tylko dla inwestorów. Zlecenia te mogą być także problemem dla całego systemu notowań, szczególnie gdy ich się nadużywa. Giełda nie udostępnia wprawdzie dokładnych danych dotyczących rodzaju składanych zleceń, gdy jednak w grudniu 2020 roku odwiedzaliśmy GPW w ramach akcji "Tour de Spółki", przedstawiciele giełdy sugerowali, że problem ze zleceniami PKC wezbrał w ostatnim czasie.
- Widzimy negatywny trend dość nieumiejętnego korzystania ze zleceń PKC (po każdej cenie). Obserwujemy to szczególnie na debiutach instrumentów, ale i w sytuacjach, gdy pojawia się raport cenotwórczy i bardzo duża liczba inwestorów chce nabyć dane akcje. Składają w tym celu zlecenia PKC, które zapychają arkusz i powodują, że poziom równowagi bardzo mocno zaczyna odbiegać od poprzednich kursów. W tym roku wielokrotnie mieliśmy sytuację, gdy byliśmy zmuszani podejmować decyzję o rozpoczynaniu notowań na poziomie kilkuset procent powyżej poprzednich kursów - mówił wówczas w rozmowie z bankier.pl Arkadiusz Detyniecki, dyrektor Działu Notowań warszawskiej Giełdy Papierów Wartościowych.
- Problem z PKC polega dodatkowo na tym, że inwestor nie wie, po ile de facto kupi papier. W związku z tym dostajemy sygnały od maklerów, że inwestorzy czasem nie mają wystarczających środków, by pokryć złożone zlecenie. Przykładowo: inwestor, który kupuje PKC przy cenie 10 zł i widełkach na poziomie +/-2 zł, po zapchaniu arkusza przez zlecenia PKC może kupić akcje nawet po 20 zł. Apelujemy zatem o korzystanie ze zleceń z limitem, wówczas i sytuacja w arkuszu będzie bardziej przejrzysta i inwestor w świadomy sposób wyznacza najwyższą akceptowalną przez siebie cenę - dodawał Detyniecki.
Warto zatem z rozwagą stosować tego typu zlecenia. Odpowiedzialna strategia inwestycyjna oparta jest na scenariuszach, te wymagają zaś, by inwestor miał wizję, po ile mniej więcej kupi spółkę. Kupowanie byle kupić, bo akurat pojawiła się dobra informacja, może prowadzić do tego, że za spółkę się przepłaci. Raz się może udać i później nastąpią wzrosty, innym razem nie i inwestor zostanie ze stratą, w szerszym ujęciu ważne jest jednak, że inwestor traci kontrolę nad swoją inwestycją. Oczywiście ustawienie limitu ceny maksymalnej, po jakiej chcemy kupić akcje, nie gwarantuje nam wzrostów, jednak pozwala w bardziej świadomy sposób zarządzać pozycją i uniknąć przykrych niespodzianek w postaci bardzo wysokiego otwarcia.