Wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin nie jest zwolennikiem "ogałacania" spółek Skarbu Państwa poprzez wypłatę dywidend. Chce, by spółki przede wszystkim inwestowały - informuje PAP Biznes.


"Nie jestem zwolennikiem, żeby dywidendy ogałacały spółki Skarbu Państwa; chcemy, żeby one przede wszystkim inwestowały, gdyż nie ma rozwoju bez inwestycji. Jeśli jakieś spółki będą chciały wypłacić dywidendy, to tak, ale będę je zachęcał do tego, by nie było to realizowane w taki sposób, żeby dywidendy ograniczały rozwój i inwestycje" - powiedział dziennikarzom wicepremier Sasin.
"Chciałbym, by spółki posiadały środki na inwestycje, bo wyzwania są ogromne" - dodał Sasin cytowany przez PAP Biznes.
Inwestycje? Inwestorzy mają wątpliwości
Na słowa Jacka Sasina należy spojrzeć jednak nieco szerzej. Dywidendy nie są „ogałacaniem” spółek. Oczywiście trzeba zachować równowagę pomiędzy wydatkami na inwestycję, budowaniem kapitałów oraz dywidendami i czasem rzeczywiście nie jest wskazane rekomendowanie dywidendy. Problem ze spółkami Skarbu Państwa polega jednak na tym, że Skarb Państwa w pewnym sensie dywidendę sobie i tak wypłaca, tyle że z pominięciem akcjonariuszy mniejszościowym. Ową "dywidendą" jest używanie spółek Skarbu Państwa do celów politycznych. Z biznesowego punktu widzenia niektóre ruchy nie mają sensu, a jednak Skarb Państwa je forsuje, realizując polityczną agendę. Dodatkowo pieniądze są wypompowywane ze spółek przez specpodatki (np. miedziowy), manewry kapitałowe (jak w PGE), czy wezwania. Do tego dochodzą upolitycznienie zarządów i wysokich kadr, które również odbija się na spółkach. Przykładowo w Enerdzie przez ostatnie pięć lat miejsce miało aż 9 zmian na najważniejszym w spółce stanowisku. Ciężko zatem mówić o stabilizacji.
Podsumowując, częściowo na pewno można się zgodzić z Jackiem Sasinem. Inwestycje wymagają nakładów i niektóre spółki takie jak np. JSW, czy Orlen realizują obecnie wielkie programy inwestycyjne. Także energetyka ma przed sobą kapitałochłonną transformaję. To jednak tylko część obrazu. Problem polega na tym, że Skarb Państwa już wielokrotnie potwierdzał, że w spółkach przez niego kontrolowanych na pierwszym miejscu jest polityka a nie biznes. Czy inwestorzy mają gwarancję, że pieniądze które nie trafią na dywidendę, rzeczywiście trafią na rozwój, a nie np. do jakiejś nierentownej kopalni niezwiązanej z biznesem danej spółki? Patrząc na historię – można mieć wątpliwości. Widać to zresztą i po wycenach spółek Skarbu Państwa, które statystycznie rzecz biorąc są wyceniane wyraźnie niżej względem wartości księgowej, niż spółki w prywatnych rękach.
Adam Torchała/PAP Biznes