To był jeden z tych nielicznych dni, gdy cały show rynkowi akcji skradł amerykańskich rynek długu, na którym doszło do gwałtownego wzrostu rentowności papierów emitowanych przez rząd USA. Był to efekt „jastrzębiego” pohukiwania dochodzącego z Rezerwy Federalnej.


Niektórzy członkowie Federalnego Komitetu Otwartego Rynku wprost powiedzieli, że nie wykluczają podwyżek stóp procentowych o 50 pb., zamiast zwykle stosowanych ruchów o 25 pb. Takiej zmiany podejścia (z 25 na 50 pb.) nie wykluczył też w swojej poniedziałkowej wypowiedzi przewodniczący Jerome Powell. Notowania kontraktów terminowych dają już prawie 60% szans na podwyżkę o 50 pb. na majowym posiedzeniu FOMC.
To sygnał dla rynku, że w tym cyklu Fed jest gotowy działać znacznie szybciej niż poprzednio: zarówno na froncie stóp procentowych jak i redukcji swojej sumy bilansowej (QT). A to stanowi poważne zagrożenia zarówno dla wysoko wycenianych amerykańskich akcji jak i dla obligacji skarbowych. Rentowności tych ostatnich w poniedziałek poszły bardzo mocno w górę. W przypadku 10-letnich Treasuries był to ruch o ponad 15 pb. i do poziomu 2,31% - czyli najwyżej o prawie trzech lat. Rentowność papierów 2-letnich podniosła się o niemal 19 pb., do 2,13%. Był to drugi najsilniejszy dzienny wzrost rentowności tego typu obligacji od czerwca 2009 roku.
Oznacza to, że okres nadzwyczajnie niskich stóp procentowych w Stanach Zjednoczonych definitywnie dobiegł końca. Zresztą przy sięgającej prawie 8% oficjalnej inflacji CPI rynkowe stopy procentowe rzędu nieco ponad 2% wciąż wydają się być śmiesznie niskie. Ale już fakt, że szybko rosną, powoli przestaje być śmieszny dla posiadaczy amerykańskich akcji i obligacji.
Niemniej jednak same zmiany nowojorskich indeksów w poniedziałek nie były zbyt gwałtowne. Dow Jones stracił 0,58% i zakończył dzień na poziomie 34 552,99 punktów. S&P500 osunął się raptem o 0,04%, do 4 461,18 pkt. Nasdaq spadł o 0,4%, finiszując z wynikiem 13 838,46 pkt.
Od ustanowienia na początku stycznia nowych rekordów wszech czasów S&P500 pozostaje w spadkowej korekcie, choć zwyżki z poprzedniego tygodnia dały nadzieje na powrót do hossy. Nieco gorzej wygląda sytuacja Nasdaqa, który ostatni rekord wyznaczył niemal równo cztery miesiące temu i który od tamtej pory stracił niemal 15%. Kombinacja wysokiej inflacji, rosnących stóp procentowych i ostro hamującego wzrostu gospodarczego wydaje się nie być najlepszym otoczeniem dla utrzymania niemal rekordowo wysokich wycen amerykańskich akcji.
KK