Spółka LPP postanowiła przenieść prawa do swoich marek do cypryjskiej i arabskiej spółki. Powód? Oszczędności na podatkach. Oburzeni klienci zapowiadają bojkot sklepów Reserved i innych marek firmy.
foto: HH/Bankier.pl
Jeszcze w zeszłym roku LPP, spółka działająca na rynku odzieżowym pod markami m.in. Reserved, Cropp i House, poinformowała o zawarciu umowy sublicencji przenoszącej prawo do znaków towarowych (wycenianych na ponad 500 mln zł) na cypryjską firmę Gothals. Ta z kolei przeniosła je dalej, do firmy Jaradi Limited, zarejestrowanej w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Na mocy zawartego porozumienia Jaradi udzieli licencji spółce Gothals, a ta z powrotem LPP.
Po co te zawiłości?
Jak czytamy w oświadczeniu firmy, cały zabieg miał na celu ochronę i zwiększenie wartości znaków towarowych - te bowiem zostały przeniesione do spółek zajmujących się zarządzaniem znakami towarowymi. W oświadczeniu producenta odzieży przeczytamy również, że dzięki transakcji firma "zachowa optymalną strukturę podatkową".
![]() | » Tak minister Szczurek powinien zmienić podatki |
Klienci przestaną odwiedzać sklepy LPP?
Klienci zdążyli jednak osądzić optymalizację podatkową firmy jako niedopuszczalną. "Jesteście Państwo mało patriotyczną firmą, w dodatku bezczelną wobec swoich klientów", "właścicielom tej sieci sprzedaży nie wystarcza już miejsce na liście 100 najbogatszych Polaków", "te szmaty niech Wam na Cyprze kupują" - to tylko kilka wypowiedzi użytkowników z facebookowego profilu Reserved.
Niektórzy jednak rozumieją i popierają działania polskiej spółki: "zastanówcie się ludzie, kto tak wysoko ustawia podatki, ze biznes z Polski ucieka i na nich przelejcie swoje żale", "proponuję założyć firmę, poczuć jak to jest w tym kraju i wtedy komentować" - to tylko część wypowiedzi zwolenników LPP, które giną jednak w natłoku krytyki.
Spółka natychmiast rozpoczęłą obronę swojego stanowiska i wydałą oświadczenie w sprawie. Wymienia w nim, że LPP było szóstym największym płatnikiem CIT wśród firm należących do polskich przedsiębiorców, a firma wpłaciła do polskiego budżetu w 2012 roku 465 mln zł w postaci różnych podatków, a pomimo działań optymalizujących za rok 2013, kwota ta powinna wzrosnąć do 540 mln zł. Firma zakłada też, że przez prowadzone inwestycje w 2014 roku jej obciążenia podatkowe mogą wzrosnąć nawet o 20%.
Warto przypomnieć, że nie jest to pierwsza sytuacja, w której działania spółki zderzyły się z krytyką jej klientów. Po katastrofie budowlanej w Bangladeszu, gdy pod gruzami hali produkcyjnej Rana Plaza w kwietniu 2013 zginęło ponad 1000 osób, okazało się, że produkowana była tam też odzież sprzedawana przez LPP. Spółka nie chciała przystąpić do porozumienia ds. bezpieczeństwa zasłaniając się tym, że zlecała produkcję poprzez pośredników. W końcu również polska firma podpisała porozumienie Bangladesh Accord i wraz z takimi firmami jak m.in. Benetton, H&M, Adidas, czy Inditex (właściciel Zary) walczy o poprawę bezpieczeństwa fabryk w Bangladeszu.
Komentuje Piotr Szulczewski, analityk Bankier.pl | |
![]() Naiwny jak...dziecko, zachłanny jak fiskus, sprytny jak RESERVEDRząd powinien zadbać o to, by duże podmioty inwestowały w Polsce, a nie uciekały za granicę. Skoro oszczędności podatkowe umożliwiają przyspieszony rozwój firmy, trudno się dziwić przedsiębiorstwu, które zamiast oddawać pieniądze, woli je zachować do własnych celów. Termin optymalizacji podatkowej przewija się przez naszą gospodarkę nie po raz pierwszy. Budowanie optymalnych struktur podatkowych należy do form przeciwstawiania się polskim wysokim podatkom. Gdyby podatek dochodowy został ograniczony do minimum na rzecz podatków pośrednich (VAT, akcyza), Reserved nie uciekałby się do kruczków prawno - podatkowych. |
Marcin Lekki
Bankier.pl