Aprecjacja dolara względem euro, niepewna sytuacja na rynkach akcji oraz nadmiar surowca sprowadziły dziś wycenę ropy Brent do najniższego poziomu od siedmiu dni. Kurs EUR/USD pogłębił wczorajsze spadki i znalazł się poniżej poziomu 1,30$, co dla inwestorów spoza USA oznacza, że surowce stają się droższe.
Z kolei problemy kolejnych dużych europejskich instytucji finansowych (głównie banków brytyjskich oraz irlandzkich) wywołują dużą nerwowość na giełdach, co nie sprzyja inwestowaniu na rynkach towarowych.
- Przez najbliższe sześć miesięcy będziemy oglądać okropne dane z gospodarki, banki być może zostaną znacjonalizowane, a do tego mamy nadmierne zapasy ropy w USA. Nie ma niczego, co mogłoby pociągnąć rynek w górę – powiedział Bloombergowi Jonathan Kornafel, z Hudson Capital Energy.
Oprócz tego na nowojorskim NYMEXie ropy jest po prostu za dużo. W magazynach w Cushing w stanie Oklahoma, gdzie przechowuje się surowiec będący przedmiotem obrotu w Nowym Jorku, pod koniec ubiegłego tygodnia znajdowało się rekordowe 33 mln baryłek „czarnego złota”. W rezultacie o godzinie 12:50 za baryłkę pochodzącej z Teksasu ropy Light Crude z dostawą w lutym płacono zaledwie 34,24$. Najbardziej popularnymi, marcowymi kontraktami handlowano po cenie 40,70$, a więc o 4% niższej niż na piątkowym zamknięciu notowań.
W Europie za baryłkę ropy marki Brent trzeba było o godzinie 13:10 zapłacić 44,61$, a więc o 0,6% mniej niż w poniedziałek.
K.K.