REKLAMA

"Kredyty walutowe dotknęły niemal każdego Węgra"

2015-12-28 06:00
publikacja
2015-12-28 06:00

W dyskusji dotyczącej problemu kredytów walutowych przywołuje się często przykład Węgier - kraju, który podjął radykalne kroki, by poradzić sobie ze spuścizną kryzysu finansowego i wcześniejszego boomu mieszkaniowego. O przyczynach i skutkach zawirowań wokół franka szwajcarskiego nad Dunajem rozmawiamy z Aronem Horvathem, analitykiem rynku nieruchomości, prezesem ELTINGA Centre for Real Estate Research.

Wbrew potocznemu przekonaniu odcięcie się Węgrów od problemów wywołanych przez popularność kredytów walutowych nie było wynikiem jednorazowej, męskiej decyzji. Proces ten trwał wiele lat, a jego najważniejsze etapy przypominamy na łamach Bankier.pl, w tekście "Jak Węgry pozbyły się franka?". W ostatniej chwili Węgrom udało się uniknąć wiszącej w powietrzu katastrofy, ale kraj zapłacił za to dość wysoką cenę.

fot. / / ELTINGA Centre for Real Estate Research

Michał Kisiel, Bankier.pl: Co było przyczyną masowej popularności kredytów walutowych na Węgrzech?

Áron Horváth: W tym czasie [przed 2008 rokiem – przyp. red.] różnica pomiędzy oprocentowaniem zobowiązań w forintach i frankiem szwajcarskim wynosiła ok. 6 pp. Był to zatem mocny bodziec, aby wybierać kredyty we frankach, zwłaszcza jeśli ktoś nie obawiał się, że może to być ryzykowna decyzja. Dodatkowo panowała powszechna opinia, że Węgry dołączą do strefy euro w ciągu 3-4 lat, a ludzie spodziewali się, że kurs franka szwajcarskiego będzie w jakiś sposób powiązany ze wspólną walutą. Nawiasem mówiąc, do pewnego stopnia taką opinię podzielali także politycy i nadzór – oczekiwano, że wstąpienie do strefy euro jest wykonalne w perspektywie kilku lat.

Oprócz różnic w wysokości stóp procentowych pewną rolę odegrał system dopłat obowiązujący w latach 2000-2004. Potencjalni kredytobiorcy uznali dzięki niemu, że oprocentowanie na poziomie 5-6 proc. jest „normalne”.

Oczywiście poza wymienionymi czynnikami jest jeszcze jeden fundamentalny problem. Ludzie nie brali pod uwagę ryzyka związanego z kredytami w walutach obcych. Edukacja finansowa Węgrów jest pełna luk. Moim zdaniem, aby uniknąć kłopotów w przyszłości konieczne będzie wzmocnienie ogólnej wiedzy o finansach w społeczeństwie.

W Polsce kredyty walutowe trafiły w znaczącej części do mieszkańców większych miast. Czy można pokusić się o sylwetkę typowego kredytobiorcy frankowego na Węgrzech? Czy byli to głównie przedstawiciele klasy średniej?

W przypadku Węgier korzystanie z kredytów walutowych (nie tylko mieszkaniowych) było powszechne. Klienci pożyczali na mieszkania, samochody, wydatki konsumpcyjne. We frankach szwajcarskich i japońskich jenach, zarówno w Budapeszcie, jak i poza nim. Dłużnicy to gospodarstwa domowe o niskich i wysokich dochodach.

W którym momencie nad Dunajem stało się jasne, że kredyty walutowe są poważnym problemem?

Prawdziwe rozmiary tej „góry lodowej” ujawniły się podczas kryzysu. Na Węgrzech prowadzono badania dotyczące przyczyn nieregulowania zobowiązań. Ich autorzy dowiedli, że nawet gdy znacząco wzrósł kurs franka, a raty skoczyły w górę, kredytobiorcy zazwyczaj spłacali swoje zobowiązania. Poddali się jednak, gdy gospodarstwa domowe odczuły spadek dochodów, a ludzie zaczęli tracić pracę.

W Polsce ruch na rzecz “odfrankowienia” kredytów ma charakter głównie oddolny, niepowiązany wprost z partiami politycznymi. Czy podobnie było na Węgrzech? Kiedy po raz pierwszy pojawił się pomysł konwersji kredytów i kto go promował?

Nie przypominam sobie szerokich, masowych protestów przeciwko kredytom walutowym. Zdarzały się akcje gromadzące kilkuset uczestników przed siedzibami banków, ale ich postulaty bywały z reguły zupełnie nierealne, np. oczekiwano, że kredytodawcy przestaną pobierać odsetki.

Nie powiedziałbym, że antybankowe nastroje były typowe dla węgierskiego społeczeństwa. Ludzie generalnie ufają bankom, powierzają im swoje oszczędności. Obawiam się jednak, że antykredytowe nastawienie może okazać się trwalsze. Ten kryzys może mieć długoterminowe efekty. Niemal każdy Węgier zna kogoś, kto doświadczył poważnych trudności związanych ze spłacaniem kredytów walutowych.

Na Węgrzech ważną rolę odegrał związek banków, który aktywnie negocjował z rządem. Ta współpraca doprowadziła do wypracowania dającego się zrealizować programu.

Czy Pana zdaniem węgierski program eliminacji kredytów walutowych okazał się sukcesem?

To była konieczność. Styczniowe wzmocnienie się franka okazałoby się katastrofalne w skutkach dla węgierskiego rynku, gdyby nie przeprowadzono konwersji kredytów na forinty. Większość ciężaru poniosły banki. Komunikacja ze strony rządu przedstawiała sektor finansowy jako głównego winnego, kozła ofiarnego. 

Kredytobiorcy odczuli ulgę. Program jednak był niesprawiedliwy względem osób, które zaciągnęły zobowiązania w forintach. Warto dodać, że sam proces restrukturyzacji trwał długo, pierwsze kroki podjęto w 2011 roku. Z punktu widzenia sektora finansowego oznaczało to, że otoczenie biznesu stało się nieprzewidywalne.

Jak proces konwersji kredytów wpłynął na stabilność sektora finansowego i jego zdolność do finansowania gospodarki?

Banki poniosły poważne straty. Zagraniczni właściciele wybrali jedną z dwóch dróg. Część z nich, np. Erste, Raiffeisen, Intesa (CIB), Unicredit, zdecydowała się dofinansować swoje instytucje. Inni sprzedali węgierski biznes – np. GE Financial (Budapest Bank), Bayerische Landesbank (MKB). Największy węgierski bank, OTP, był w stanie wykorzystać własne zasoby kapitałowe, by zaabsorbować straty. Zatrudnienie w sektorze finansowym spadło.

Trwa debata pomiędzy sektorem bankowym a bankiem centralnym czy spadek akcji kredytowej jest skutkiem  konwersji kredytów walutowych. Na rynku nieruchomości na pewno widoczne są echa tego kryzysu – konsumenci zmobilizowali oszczędności, by spłacać zobowiązania, co przełożyło się na spadek popytu na nieruchomości w ostatnich 5 latach.

 Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Michał Kisiel

Źródło:
Tematy
Plan dla firm z nielimitowanym internetem i drugą kartą SIM za 0 zł. Sprawdź przez 3 miesiące za 0 zł z kodem FLEXBIZ.
Plan dla firm z nielimitowanym internetem i drugą kartą SIM za 0 zł. Sprawdź przez 3 miesiące za 0 zł z kodem FLEXBIZ.
Advertisement

Komentarze (20)

dodaj komentarz
~franek
Gnida ty napewno jestes bangsterem lub jego krewnym
~Gnida
Tak, tylko Węgrzy przewalutowali te kredyty po AKTUALNYM kursie franka. Tyle że zanim zdrożał. Polskim franksterom-terrorystom zachciało się natomiast niedorzecznego przewalutowania po kursie z dnia zawarcia umowy. Co jest niemożliwe a więc co osiągnęli? NIC! To tak jakby się przespali bez zabezpieczeń z brzydką kobietą (tanio ale Tak, tylko Węgrzy przewalutowali te kredyty po AKTUALNYM kursie franka. Tyle że zanim zdrożał. Polskim franksterom-terrorystom zachciało się natomiast niedorzecznego przewalutowania po kursie z dnia zawarcia umowy. Co jest niemożliwe a więc co osiągnęli? NIC! To tak jakby się przespali bez zabezpieczeń z brzydką kobietą (tanio ale z ryzykiem) a jak zaciążyła to żądali by się przywróciła do stanu sprzed współżycia. Bo nie powiedziała im że ma płodne dni i jest ryzyko...
~Yellow_submarine
Leon Zawodowiec wiecie że nie trzymał kasy w banku.
~arnold
Banki zrobily sobie dobrze ale tylko jeden raz. Ja osobiscid czuje sie wy.d.ma.y przez bank, dlatego u mnie maja przegrane. Ta wiedza bedzie przekazywana staranie nastepnym pokoleniom. Nic juz u nich nie kupie. W.d.ym.ć dałem się raz.
~Tomy
Arnold, myślę, że nie raz. Sprawdź darmowe karty, zmieniające się umowy, dodatkowe opłaty, tanie kredyty, ubezpieczenia, itp. Ja zacząłem sprawdzać i z tym walczyć, ale... banki już nie są i nie powinny być instytucją godną zaufania. Z nimi nie ma co walczyć, trzeba ograniczyć korzystanie z nich. Z chęcią otworzyłbym własnego bloga Arnold, myślę, że nie raz. Sprawdź darmowe karty, zmieniające się umowy, dodatkowe opłaty, tanie kredyty, ubezpieczenia, itp. Ja zacząłem sprawdzać i z tym walczyć, ale... banki już nie są i nie powinny być instytucją godną zaufania. Z nimi nie ma co walczyć, trzeba ograniczyć korzystanie z nich. Z chęcią otworzyłbym własnego bloga z opisem jak banki (i niektóre firmy) nas d.y.m.ją, ale... boje się, że może to być nauka dla innych instytucji, jak wyciskać kasę z niczego, zamiast zaproponować uczciwe usługi i zbudować zaufaną markę na wiele pokoleń. Jak kiedyś spotkam uczciwy bank, to napiszę o tym... ;)
~franek
500 plus wydrenuje banki,na frankowiczów już zabraknie,szkoda dobrze ,że mam troje dzieci na raty wystarczy
~Gnida
Wolę dać 500zł na nie znane mi dziecko niż nie znanego mi fankstera. Dziecko się na świat nie prosiło, a frankster się prosił o kredyt. Gonił za nim jak handlarz za rozwalonym autem do podpicowania. Nie ważne że to prdukt trefny, ale TANI TO BIORĘ.....
~seth
" konieczne będzie wzmocnienie ogólnej wiedzy o finansach w społeczeństwie."

Raczej zadbajcie o ODPOWIEDZIALNYCH polityków i ekonomistów. ja się zmienia stopy % w przedziale 1 do 20% co daje wzrost raty o 3000 zł, to co wy chcecie od zwykłych ludzi ?!
Mam iść do szefa i powiedzieć żeby dał mi 2000zł podwyżki bo
" konieczne będzie wzmocnienie ogólnej wiedzy o finansach w społeczeństwie."

Raczej zadbajcie o ODPOWIEDZIALNYCH polityków i ekonomistów. ja się zmienia stopy % w przedziale 1 do 20% co daje wzrost raty o 3000 zł, to co wy chcecie od zwykłych ludzi ?!
Mam iść do szefa i powiedzieć żeby dał mi 2000zł podwyżki bo Belka podniósł stopy % o 10 % bo banki u niego lobbowały?
Przeciętny człowiek nie jest w stanie się zabezpieczyć na tak duże wahania kosztów kredytów !!!
~Gnida
Podasz przykład kiedy to Belka podniósł Ci stopy oprocemtowania o 10%?
~vod
Prezydent i PIS popierają złodziejstwo banków, nie robiąc ustawy frankowej.

Powiązane: Węgry

Polecane

Najnowsze

Popularne

Ważne linki