Sąd nakazał wpuszczenie inspektorów NIK do Orlenu - takie postanowienie wydano w sprawie kontrowersji, jakie wywołała próba kontroli państwowego giganta w sprawie fuzji z Energą. Marian Banaś zapowiedział ponowne wysłanie na miejsce urzędników.


Sprawa oparła się o sąd, kiedy Najwyższa Izba Kontroli chciała skontrować spółki energetyczne, ale odmówiono im wejścia, a co za tym idzie wykonania ustawowych obowiązków. Wówczas Marian Banaś zdecydował się na powiadomienie o tym prokuratury, która nie zgodziła się na wszczęcie postępowania. Jej decyzję NIK zaskarżył do sądu, który przychylił się do argumentacji kontrolerów.
Jak podaje TVN24, powołując się na słowa Mariana Banasia, sąd w swoim orzeczeniu potwierdził, że NIK ma prawo kontrolować spółki Skarbu Państwa, w tym Orlen, oraz zakładane przez te spółki fundacje
"Obywatele mają wiedzieć, w jaki sposób naprawdę są wydawane środki publiczne. Orzeczenie jest jednoznaczne [...], więc absolutnie mamy prawo wchodzić na kontrole" - wyjaśnia szef NIK.
Dodatkowo już zapowiedział ponowne kontrole w Orlenie, Energii i ich fundacjach.
Kontrola NIK dotyczy fuzji Orlenu i Energii. Koncern zarządzany przez Daniela Obajtka kupił ponad 331 mln akcji Energii, stając się głównym akcjonariuszem spółki.
NIK już wcześniej wypowiadał się negatywnie m.in. o realizacji bloku energetycznego Ostrołęka C, za którą stały Energa i Enea. To jedna z kluczowych inwestycji rządów PiS.