

Małgorzata Kotlonek pracowała jako charakteryzatorka, a jej siostra Agnieszka Kotlonek-Wójcik była szefową działu handlowego w firmie komputerowej. Oprócz więzów krwi łączy je zamiłowanie do własnoręcznie robionej biżuterii i galanterii. W pewnym momencie hobby przerodziło się w biznes. Nie miały żadnego wkładu finansowego, jednak małymi kroczkami i ciężką pracą udało im się rozwinąć działalność.

Mówili: bierz przykład ze starszych
Tata naszych bohaterek prowadził własną firmę i to, jak wskazują dziewczyny, było pierwszym bodźcem, aby pójść w jego ślady. - Widziałyśmy, że kosztuje to dużo pracy, ale też daje poczucie wolności – wspomina Agnieszka. To on również zainspirował siostry do użycia na ich torbach motywów łowickich, a konkretnie jego wycinanki, którą sam zrobił z kolorowego papieru i powiesił w ich domu.


Siostrzany biznes
GOSHICO to firma dwóch sióstr i nie wyobrażają sobie, aby było inaczej. Są całkowitym przeciwieństwem porzekadła, że z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu. Dziewczyny uzupełniają się wzajemnie, mają do siebie zaufanie i co najważniejsze: wpierają się nie tylko prywatnie, ale również zawodowo. - My się przede wszystkim bardzo kochamy i na wzajem o siebie dbamy – wyjaśnia Małgorzata.

Jak wspomina Małgorzata, na początku były tylko one dwie. Gdy zaczęły wspólnie robić torby, podział prac był następujący: ona wycinałam, Aga zszywała, potem Małgo okuwała. - To była bardzo ciężka praca. Pracowałyśmy po nocach, bolały nas kręgosłupy. Ponadto trzeba było zrobić zdjęcia produktów, umieścić je na stronie, dodać opisy, zająć się promocją, wizytówkami, metkami i wszystkimi innymi rzeczami, które są niezbędne do prowadzenia firmy - dodaje.
Same też musiały robić zaopatrzenie, dźwigać belki filcu, ciężkie okucia. Do dzisiaj mają masę pracy, ale obecnie posiadają już zgrany zespół, gdzie jest wyraźny podział ról. Od kilku lat współpracują z tymi samymi firmami i dostawcami.
Firma to pasja

Poza tym własna firma to dla niej możliwość zrealizowania każdego pomysłu. Podkreśla także, że chociaż talent plastyczny i zdolności manualne są bardzo ważne, to i tak nic by się nie udało bez logicznego myślenia. Projektowanie napędza ją do działania, nauki i poszerzania horyzontów. Inspiracje czasami są dla niej oczywiste, jak w przypadku polskiej sztuki ludowej, ale do zaprojektowania niektórych wzorów zainspirowały ją np. perskie mozaiki czy grecka terakota z VI wieku p.n.e.
Polski rynek designerski

Dziewczyny nikomu nie zazdroszczą, bo sama spełniają się w swojej pracy i jak mówią, są docenianie prze klientów. Mimo że na rynku możemy spotkać bardzo dużo produktów z filcu, to jednak wyroby dziewczyn mają swój własny "goshico'wy" styl. Cały czas dochodzą nowe modele toreb, nowe hafty -wszystko w ograniczonej ilości.
„Wszystkie jesteśmy takie same, wszystkie kochamy torby”
Niemal wszystkie Panie kochają torby i torebki, dlatego siostry starają się, aby każda z kobiet znalazła u nich coś dla siebie. - Chcemy, aby na nasze torebki mogły sobie pozwolić zarówno młode studentki, jaki i dojrzałe kobiety ustabilizowane finansowo. Biorąc pod uwagę, że jest to połączenie designu z etnicznymi wzorami autorskimi; mięsiste hafty, doskonała jakość wykonania, ciekawe okucia, to cena nie powala – twierdzi Agnieszka.
Zobacz, jakie pomysły na biznes mają kobiety!
|
![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() |
Przeczytaj inne wywiady z cyklu |
Ceny ich torebek mieszczą się w przedziale między od 50 do 300 zł i są nie tylko eleganckie, ale przede wszystkim bardzo wygodne. Torebki GOSHICO noszą osoby znane i nieznane. Dziewczyny jednak podkreślają, że to nie ma znaczenia, bo przecież „wszystkie kochamy torby”.

Po co narzekać?
Nasze bohaterki nie narzekają na przepisy prawa, czy konieczność płacenia podatku. Jak same podkreślają, nikt ich do niczego nie zmuszał. Mają dużo możliwości rozwoju i to jest dla nich najważniejsze. Zamiast tracić energię na narzekanie, wolą zorganizować akcję charytatywną dla dzieci, które tego potrzebują.

Zapytane o to, w czym tkwi sukces ich firmy zgodnie odpowiadają: - Pasja, ciężka praca i dobra energia. Bez tego ani rusz! Choć dziewczyny mają jeszcze wiele do osiągnięcia, już mają swojego następcę. – Chciałabym, aby pałeczkę po mnie przejął mój siostrzeniec, który jest estetą i na widok naszych toreb głęboko wzdycha – mówi Małgorzata. Obecnie na pytanie, czy będzie projektował torebki z ciocią, dumnie odpowiada "tak".
*zdjęcia bohaterek, fot. Jola Skóra
Jeżeli masz ciekawy pomysł na biznes i go realizujesz - napisz do redakcji i podziel się z czytelnikami swoim doświadczeniem.
Barbara Sielicka
Bankier.pl
b.sielicka@bankier.pl