Kasowa elita
Kasy mieszkaniowe mają niewielu klientów, ale prowadzące je banki są zadowolone
21 padziernika minęły cztery lata od rozpoczęcia działalnoci przez pierwszą w Polsce kasę mieszkaniową Banku Pekao SA. Wkrótce potem swoje kasy otworzyły również dwa inne banki ląski i Przemysłowo-Handlowy. Do wszystkich trzech zapisało się dotąd ponad 70 tysięcy osób. Blisko 52 tysiące klientów ma kasa Pekao SA, ponad 15,5 tys. Banku Przemysłowo-Handlowego, za 6,5 tys. BSK. Oszczędnoci, jakie udało się zgromadzić kasom, wynoszą w tej chwili blisko miliard złotych (1,2 mld, jeli do kwot wpłaconych przez klientów dodać rodki wypracowane dla nich przez same kasy).
Czy to dużo? Na konferencji Jak finansować budownictwo mieszkaniowe?, która odbyła się na początku padziernika w Warszawie, Roman Nowicki, wiceprezes Warszawskiej Izby Samorządu Gospodarczego ocenił, że podstawowym kryterium oceny każdego systemu wspierania mieszkalnictwa, w tym i kas mieszkaniowych, jest ich masowoć. Jasny pogląd na tę sprawę miał również Tadeusz Grotowski, przedstawiciel w Polsce niemieckich kas budowlanych (które próbowały uruchomić swoje odpowiedniki we współpracy z polskimi bankami). Jego zdaniem sukces udało się odnieć kasom tworzonym na wzór niemiecki w Czechach, na Węgrzech i na Słowacji. W Czechach, gdzie takie instytucje działają od 1993 roku, mają one 3 mln klientów, na Słowacji od 92 roku zebrały ich 800 tys., za na Węgrzech w ciągu trzech lat do kas zapisało się pół miliona osób.
Klienci polskiej kasy mieszkaniowej muszą oszczędzać przez trzy lata (w wyjątkowych przypadkach minimum dwa), aby dostać niskooprocentowany kredyt. Do niedawna w kasach był to niemal temat tabu, co w czasie spotkania, zorganizowanego przez Pekao SA, przyznała nawet Elwira Ostrowska-Graczyk, dyrektor kasy tego banku. Według niej do tej pory nie mówiło się na przykład, że chcący otrzymać kredyt klient kasy musi posiadać zdolnoć kredytową. Musi też udokumentować, że wyda pożyczone od kasy pieniądze na realizację celu mieszkaniowego. Warunkiem uzyskania kredytu jest również systematycznoć oszczędzania w kasie (chociaż akurat kasa Pekao SA daruje to, jeli braki są minimalne).
Niewielka skala systemu kas mieszkaniowych, które są wydzieloną częcią prowadzących je banków, daje powód do postawienia pytania o sensownoć całego przedsięwzięcia z punktu widzenia Pekao, BSK czy BPH. Kasa przynosi dochody. Jest to element rynku finansowania mieszkalnictwa, który staramy się pobudzać. Poza tym nie wiadomo, czy bez kasy częć naszych klientów korzystałaby z naszej oferty kredytów hipotecznych mówi Sebastian Łuczak, rzecznik Banku Pekao SA. Podobne wyjanienie przekazał nam Bank Przemysłowo-Handlowy.
Wród bankowców można spotkać się z opinią, że w tej chwili kasy przynoszą bankom dochody dzięki systemowi lokat, na który pozwalają kasom przepisy. Depozyty zebrane od klientów można umieszczać na lokatach bankowych oraz w bezpiecznych papierach skarbowych i banku centralnego. Kasy miałyby wedle tej opinii - preferować lokaty we własnych bankach. W ostatnim czasie kasa mieszkaniowa lokowała wolne rodki głównie w bonach skarbowych. Ponadto w różnych okresach czasu, rodki były częciowo lokowane w obligacjach skarbu państwa oraz na lokatach bankowych zadeklarował rzecznik BPH, Robert Waker. Dominacji lokat bankowych nie ma też w największej kasie Pekao SA.
Skoro tak, to uzasadnieniem prowadzenia kasy rzeczywicie musi być chęć uczestnictwa w systemie wspierania finansowania mieszkalnictwa. Jeli kasy wyglądają na zadowolone z obecnej sytuacji (wciąż nie mają konkurencji w postaci kas budowlanych) to być może nie warto zmieniać zasad ich funkcjonowania, także modelu wsparcia ze strony państwa, które obecnie polega na możliwoci korzystania z ulgi podatkowej, a w przyszłoci miałoby polegać na wypłacie premii z budżetu. Ale też z obecną liczbą klientów kasy na pewno nie przyczynią się do przełomu na rynku mieszkaniowym.
ŁW