Podczas dwóch kampanii wyborczych pod rząd to właśnie ludzie związani z Rządową Agencją Rezerw Strategicznych odpowiadali za wizerunek premiera Mateusza Morawieckiego - ustalił Onet. Zarobili wówczas dziesiątki milionów złotych na rządowych zleceniach.


Pięć lat temu za kampanię Mateusza Morawieckiego odpowiadała firma Stopro, której właściciele był Dominik Basior. Jak wynika z ustaleń "Gazety Wyborczej" zarobiła wówczas 600 tys. zł. Już rok po wygranych przez PiS wyborach zarówno do tej firmy PR-owej, jak i do drugiej spółki - Direction - zarządzanych przez tego samego biznesmena zaczęły spływać zlecenia od Agencji Rezerw Materiałowych, która następnie przekształciła się w Rządową Agencję Rezerw Strategicznych. Zarządzał nią wówczas Michał Kuczmierowski.
Tak zaczęła się "kariera" obydwóch firm. Jak donosi Onet, zarówno Direction, jak i Stoporo robiła zakupy dla RARS. W czasie pandemii ta pierwsza odpowiadała za sprzęt ochronny, a druga - za agregaty prądotwórcze dla walczącej z Rosją Ukrainy.
Zapytani przez dziennikarzy Dominik Basior zarzeka się, że nie było to forma wynagrodzenia za zaangażowanie w kampanię wyborczą premiera Mateusza Morawieckiego.
To jednak nie koniec. Zgodnie z treścią dokumentów firma Joker, prowadzona przez Łukasza Urbanka, zajęła się najnowszą kampanią wyborczą premiera i kilku polityków z PiS. Wystawiła za to fakturę na kwotę 488 186 zł. Odbiorcą jest Prawo i Sprawiedliwość. Nie jest ona jedyna. Onet dotarł aż do 16 faktur na łączną kwotę 1 mln zł. Jak to się ma do firmy Stopro? Kilka miesięcy wcześniej biznesmen dołączył właśnie do niej.
Śledztwo w sprawie nieprawidłowości w Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych najwyraźniej zatacza coraz szersze kręgi. Zarzuty przekroczenia uprawnień usłyszeli: były prezes Michał Kuczmierowski, twórca marki Red is Bad Paweł Szopa (miał zarobić 500 mln zł), dwie urzędników RARS (w tym szefa działu zakupów).
opr. aw