W ostatnich miesiącach notowania jena względem euro i dolara wykazują bardzo silną korelację z indeksem Nikkei225, który dzisiaj spadł o przeszło 1%. Giełdowe indeksy traktowane są jako barometr nastrojów globalnych graczy i wyznaczają ich apetyt na ryzyko. Wraz z jego spadkiem inwestorzy zamykają pozycje carry trade, w ramach których tanio pożyczone jeny zamienia się na bardziej dochodowe aktywa. Tak więc zamykanie tych transakcji rodzi silny popyt na jeny, co podnosi notowania tej waluty.
W ten sposób kurs jena reaguje na takie wydarzenia jak wyniki kwartalne Citigroup czy Bank of America i odzwierciedla nastroje na światowych giełdach papierów wartościowych. O godzinie 9:40 euro było wyceniane na 163,51 jenów, czyli o 0,4% niżej niż na zamknięciu wczorajszych kwotowań. Od początku roku europejska waluta zyskała jednak 0,44%, choć po drodze zaliczyła spadki nawet do poziomu 151,68 jenów.
O wzroście awersji do ryzyka świadczy też rosnący Libor 3M dla dolara, który wczoraj wzrósł do poziomu 2,92% i znalazł się na najwyższym poziomie od czasu ostatniej obniżki stóp procentowych w USA. Tak duża różnica pomiędzy stopą funduszy federalnych Fed-u (2,25%) a rynkową ceną pieniądza sygnalizuje kłopoty na rynku międzybankowym, co dla zwykłego spekulanta oznacza gorsze warunki kredytowania inwestycji.
„Bańka na jenie wywołana przez transakcje carry trade właśnie pęka i ci, którzy desperacko szukają płynności na rynku jena mogą być rozczarowani” – powiedziała agencji Bloomberga Naomi Fink, analityk walutowy w Bank of Tokyo Mitsubishi. Jej zdaniem do końca roku kurs USD/JPY spadnie z obecnych 103 do poziomu 95 jenów.
K.K.