

Wakacje to okazja, żeby odciąć się od codzienności – coraz częściej urządzamy sobie w tym czasie technologiczny detoks, wyłączając telefony i odłączając się od sieci. Jednak od czasu do czasu mobilny internet może okazać się przydatny w podróży. Mimo że dostęp do sieci nie jest już luksusem, to po powrocie z wojaży może nas zaskoczyć wysokość rachunku.
Od 1 lipca obowiązują nowe, niższe stawki za usługi telefonii komórkowej w roamingu na terenie UE. Przesłanie 1MB to dziś koszt maksymalnie 1,02 zł. Jeszcze rok temu płaciliśmy ponad 3 razy więcej, ale nadal w porównaniu z krajowymi cenami, korzystanie z sieci za granicą jest drogie. Dzisiejsze smartfony są stale online, a włączona synchronizacja poczty i kont w serwisach społecznościowych może spowodować, że nieświadomie „skonsumujemy” pokaźny pakiet danych. Dlatego przypominamy, co warto zrobić, jeśli wybieramy się z telefonem za granicę.
Po pierwsze, włącz roaming
Jeśli mamy nowy telefon od niedawna, zmienialiśmy operatora lub rodzaj umowy, to w pierwszej kolejności należy sprawdzić, czy mamy włączoną usługę roamingu. Niektórzy operatorzy pozostawiają tę opcję domyślnie wyłączoną i po przekroczeniu granicy nasz telefon zamilknie. Status usługi możemy sprawdzić w telefonicznym lub internetowym biurze obsługi, lub w aplikacji mobilnej operatora, jeśli pozwala on na zarządzanie kontem w taki sposób.
Wyłącz internet w roamingu – korzystaj w razie potrzeby
W następnej kolejności warto sprawdzić, czy nasz telefon przypadkiem nie połączy się automatycznie z internetem po przekroczeniu granicy. W ustawieniach urządzenia poszukajmy opcji „dane w roamingu” i upewnijmy się, że jest ona wyłączona. W przypadku urządzeń z systemem Android, odpowiedni ekran wygląda tak, jak poniżej.

Synchronizacja? Najlepiej przez WiFi
Wiele aplikacji na naszych smartfonach opiera się na wykorzystaniu „chmury”, czyli przechowywaniu danych na serwerach w sieci. Ma to niezaprzeczalne zalety – np. nie stracimy zdjęć wykonanych telefonem, jeśli ich kopia trafia do internetowego sejfu. Jeśli jednak aplikacje takie jak Dropbox czy iCloud ustawione są tak, że stale korzystają z mobilnego łącza, to gdy za granicą włączymy internet na chwilę (by np. sprawdzić mapę), wszystkie programy będą chciały naraz zsynchronizować się z chmurą. W efekcie wykorzystamy sporą paczkę danych, chociaż cała operacja spokojnie mogłaby odbyć się np. w hotelu, gdzie mamy dostęp do darmowej sieci.

Możemy ominąć ten problem, wyłączając synchronizację wszystkich usług na czas wyjazdu (i np. ręcznie odświeżyć zawartość skrzynki pocztowej w razie potrzeby) lub ustawiając niektóre z aplikacji tak, aby korzystały wyłącznie z połączenia WiFi.
ABS dla kosztów
Jak informuje Urząd Komunikacji Elektronicznej, operator powinien powiadomić nas o fakcie korzystania z usługi transmisji danych (np. wiadomością SMS) oraz podać cennik. Powinniśmy zatem zauważyć moment, w którym podłączyliśmy się do „obcej” sieci.
Operatorzy telefonii komórkowej zostali kilka lat temu zmuszeni do wprowadzenia usługi Anti Bill Shock, czyli blokady usług uruchamianej po przekroczeniu limitu należności wynoszącego 50 euro netto. Wcześniej operator powiadomi nas o zbliżaniu się limitu i da możliwość jego podwyższenia.
Większość mrożących krew w żyłach historii o astronomicznych rachunkach za korzystanie z internetu za granicą mogłaby się nie wydarzyć, gdyby klient nie zdjął samodzielnie blokady. Z tej możliwości warto korzystać z rozwagą i jeśli się na to zdecydujemy, śledźmy co się dzieje na naszym koncie abonenckim. Większość operatorów daje taką możliwość (w internecie lub aplikacjach mobilnych).
Większe potrzeby? Kup na miejscu kartę SIM
Polscy operatorzy proponują różne usługi mające obniżyć koszty korzystania z sieci za granicą. Pakiety danych włączane i wyłączane na żądanie, dodatkowe opcje w abonamentach nie zadowolą jednak osób, które wybierają się poza UE lub chcą intensywnie korzystać z sieci np. na chorwackiej plaży.
Dla tych, którzy naprawdę nie mogą oderwać się od internetu, najtańszą opcją pozostanie nadal kupienie na miejscu karty SIM lokalnego operatora. W czasach, gdy niemal każdy telefon lub tablet może być bezprzewodowym routerem to dobre wyjście, pozwalające udostępnić sieć także innym towarzyszom podróży.
Michał Kisiel