Wyciek danych lub utrata dokumentu może spowodować, że wrażliwe informacje o nas trafią w niepowołane ręce. Oszuści mogą wykorzystać je do zaciągnięcia zobowiązania w naszym imieniu. Przypominamy, jak sprawdzić, czy nie padliśmy ofiarą kradzieży tożsamości.


Od 2008 r. do końca września 2022 r. odnotowano ponad 105 tys. udaremnionych prób wyłudzenia kredytów, informuje Związek Banków Polskich w raporcie InfoDOK. Chociaż przestępcom jest coraz trudniej z powodzeniem skorzystać z cudzych danych, to nadal testują różne sposoby na ominięcie zabezpieczeń wprowadzanych przez banki i firmy pożyczkowe.
Nasze wrażliwe dane mogą trafić do oszustów na różne sposoby. Możemy je podać nieświadomie, np. w wyniku ataku typu phishing. Zawinić może także firma, które posiada informacje o nas, ponieważ zawarliśmy z nią jakąś umowę (chociażby dostawca mediów, jak w przypadku firmy Tauron w 2021 r.). Hurtowe wycieki danych z systemów informatycznych nie należą wcale do rzadkości, a odnotowuje się także przypadki nieuczciwości pracowników. Zdarza się również, że zgubimy dowód tożsamości i ze zguby skorzysta złodziej.
Czy ktoś zaciągnął na mnie pożyczkę?
Wszystkie banki i znacząca część firm pożyczkowych korzysta z Biura Informacji Kredytowej podczas weryfikacji swoich klientów. To właśnie tam możemy sprawdzić, jak wygląda nasza historia kredytowa. BIK przechowuje dane m.in. o zaciągniętych zobowiązaniach, ich statusie (spłacane terminowo czy z opóźnieniami) oraz zapytaniach złożonych przez instytucje udzielające kredytów i pożyczek.
Pełen płatny raport BIK, który możemy pobrać na stronie biura na swój temat, zawiera zestaw wszystkich ważnych informacji. Dowiemy się z niego nie tylko, gdzie są tzw. otwarte rachunki kredytowe (czyli aktywne, niespłacone jeszcze w całości zobowiązania), ale także które instytucje pytały się BIK o nas z użyciem naszych danych identyfikacyjnych.
Biuro Informacji Kredytowej umożliwia także śledzenie na bieżąco nowych zapytań o nas i pojawiających się wpisów o kolejnych kredytach i pożyczkach. Usługa nazywa się Alerty BIK i kosztuje 36 zł rocznie. Oprócz powiadomień w czasie rzeczywistym o nowych danych, co miesiąc otrzymywać będziemy podsumowanie ostatnich zdarzeń.
Oprócz płatnych opcji możliwe jest także raz na pół roku pobranie informacji gromadzonych przez biuro na nasz temat. Dostęp do danych nie jest jednak w tym przypadku natychmiastowy.
Gdzie jeszcze warto sprawdzić zadłużenie?
Przestępcy mogą wykorzystać nasze dane również w firmach, które nie raportują do Biura Informacji Kredytowej. W tej sytuacji zazwyczaj o długu nie dowiemy się aż do momentu, w którym pojawiają się zaległości i nasze dane trafią do biur informacji gospodarczej.
BIK współpracuje z BIG InfoMonitor i dzięki alertom będziemy mieli na bieżąco powiadomienia o nowych zdarzeniach związanych z tą bazą. Pozostałe biura to KRD (Krajowy Rejestr Długów), ERIF, KBIG i KIDT (Krajowa Informacja Dłużników Telekomunikacyjnych). Na stronach internetowych tych firm można skorzystać z opcji płatnych raportów oraz pakietów powiadomień lub, raz na pół roku, z bezpłatnej informacji, której muszą udzielać zgodnie z przepisami prawa konsumentowi na jego temat.
Jak zapobiegać wyłudzeniom kredytów?
Przed zaciągnięciem zobowiązania na nasze dane można chronić się jeszcze przed ewentualną utratą danych. Biuro Informacji Kredytowej oferuje tzw. Zastrzeżenie Kredytowe. Aktywując je, informujemy współpracujące z BIK instytucje, że nie chcemy zaciągać nowych zobowiązań. Gdy do kredytodawcy, który wdrożył to rozwiązanie, zgłosi się osoba korzystająca z naszych danych, nie otrzyma pożyczki. Grono firm korzystających z usługi stale się powiększa.
Wiele niebankowych firm pożyczkowych uczestniczy także w systemie BezpiecznyPesel.pl. Pozwala on bezpłatnie zastrzec numer PESEL i poinformować pożyczkodawców, że nie zamierzamy zaciągać zobowiązania. W ten sposób chronimy się przed kradzieżą tożsamości.
MK