Październik przyniósł jeszcze mocniejsze przyspieszenie inflacji CPI w Czechach. Roczna dynamika CPI u naszych południowych sąsiadów osiągnęła poziom, jaki w Polsce obserwowaliśmy miesiąc wcześniej. Pytanie brzmi, czy teraz stopy procentowe w NBP podążą stromą, czeską ścieżką.


W październiku inflacja CPI w Czechach wzrosła do 5,8% wobec 4,9% odnotowanych miesiąc wcześniej – poinformował Urząd Statystyczny Czech. To najwyższy odczyt od dokładnie 13 lat. W XXI wieku wyższą inflację za Sudetami odnotowano jedynie w 2008 roku, gdy w porywach sięgnęła ona wtedy 7,5%.
To taki sam rezultat, jaki w Polsce GUS zaraportował wstępnie za wrzesień (choć potem zrewidował w górę ten wstępny szacunek na 5,9%). Z wysoką i szybko rosnącą inflacją cenową zmagają się wszystkie kraje naszego regionu. Na Węgrzech październikowa inflacja wzrosła do 6,5% wobec 5,5% jeszcze miesiąc wcześniej. Dzisiaj nadeszły także statystyki z Rumunii, gdzie inflacja CPI przyspieszyła z 6,3% aż do 7,9% w skali roku.
Przy tym dane o inflacji regularnie przewyższają oczekiwania większości ekonomistów. Tak też było i dzisiaj. Czeska CPI miała wynieść 5,5%, a wzrosła do 5,8%. Rumuńska wyskoczyła do 7,9%, choć oczekiwano 7,3%. Dzień wcześniej statystyki z Węgier pokazały 6,5% zamiast prognozowanych 6,0%. Rozbieżności między danymi faktycznymi a oczekiwanymi są więc ogromne. Podobnie było w Polsce, gdzie od marca rynkowym analitykom udało się trafić tylko raz, a w pięciu przypadkach wstępny odczyt CPI okazywał się wyższy od większości szacunków. A już 30 listopada GUS opublikuje wstępny szacunek inflacji cenowej za listopad. Jest w zasadzie pewne, że odczyt ten przewyższy 7%.
Banki centralne kontratakują
Tegoroczny wystrzał inflacji CPI zmusił do reakcji już nawet najbardziej ospałe banki centralne regionu. Inflacja we wszystkich krajach naszego regionu wyraźnie przekracza urzędowe cele inflacyjne i ani myśli spadać sama z siebie. Nie jest więc ani niska, ani przejściowa, jak to przez miesiące wmawiali nam bankierzy centralni.
W ubiegłym tygodniu Narodowy Bank Czech dokonał potężnej podwyżki stóp procentowych, czym solidnie zaskoczył rynek. Kolejna decyzja o czeskich stopach zapadnie 22 grudnia. Na ostatnim posiedzeniu z 19 października Narodowy Bank Węgier (MNB) po raz piąty z rzędu podniósł stopy procentowe (do 1,8 proc.), by w ten sposób walczyć z inflacją. Kolejne posiedzenie zaplanowano na wtorek 16 listopada – ekonomiści oczekują kolejnej podwyżki stóp, do 1,95 proc. Wczoraj stopy procentowe podniosła także Rumunia, ale podwyżka z 1,50% do 1,75% okazała się niższa od oczekiwań rynku.
W Polsce mamy za sobą dwie podwyżki stopy referencyjnej, choć jeszcze we wrześniu prezes NBP Adam Glapiński zarzekał się, że stóp nie podniesie. A jednak w październiku RPP zaskoczyła rynek podwyżką stopy referencyjnej o 40 pb., by w listopadzie dołożyć do tego kolejne 75 pb. Rynek wycenia jednak kolejne podwyżki i zakłada, że w przyszłym roku stopy procentowe w Polsce sięgną ok. 3%. Czyli poziomu, do którego już teraz zbliżyli się Czesi. Kolejne i ostatnie w tym roku decyzyjne posiedzenie RPP zaplanowano na środę 8 grudnia.
Warto też dodać, że stopy procentowe we wszystkich krajach Europy Środkowej, a także w przeważającej większości państw rozwiniętych, znajdują się obecnie znacznie poniżej poziomu oficjalnej inflacji – zarówno tej bieżącej, jak i oczekiwanej na następne 12 miesięcy. Np. w Polsce realna stopa procentowa jest głęboko ujemna i wynosi ok. -5,4%.
Krzysztof Kolany





















































