Nie tylko Polacy, ale i mieszkańcy strefy euro żyją w piątek informacjami o wysokiej inflacji. W obu przypadkach wzrost cen okazał się wyraźnie silniejszy od oczekiwań ekonomistów.


Jak poinformował Eurostat, inflacja HICP w strefie euro wyniosła w październiku 4,1 proc. wobec 3,4 proc. we wrześniu. Rynkowy konsensus zakładał wzrost, ale jedynie do 3,7 proc. Oznacza to, że inflacja w unii walutowej jest najwyższa od lipca 2008 r.
Jeszcze dalej, bo do roku 2003 r., należy się cofnąć w poszukiwaniu wyższej inflacji bazowej, która w październiku sięgnęła 2,1 proc.
OUCH! #Eurozone #Inflation tops expectations as energy crunch bites. Consumer prices rose 4.1% in Oct, highest since 2008, core rate reached 2.1%, highest since 2003. pic.twitter.com/ZLoDtwDd9d
— Holger Zschaepitz (@Schuldensuehner) October 29, 2021
Najnowsze dane Eurostatu stanowią wstępne opracowanie – pełny raport na temat październikowej inflacji poznamy 17 listopada. Póki co wiemy, że energia podrożała o 23,5 proc., żywność o 2 proc., usługi o 2,1 proc., a dobra przemysłowe o 2 proc.
W publikacji Eurostatu znajdziemy też wstępne dane o inflacji w poszczególnych krajach członkowskich strefy euro. W niechlubnym rankingu prowadzą kraje bałtyckie: Litwa (8,2 proc.), Łotwa (7,4 proc.) i Estonia (6 proc.). Najniższą inflację odnotowano na Malcie (1,4 proc.) i w Portugalii (1,8 proc.). Nie znaczy to, że południowcy nie mają powodów do narzekań - miesiąc wcześniej inflacja na Malcie wynosiła 0,7 proc.


W czwartek Europejski Bank Centralny utrzymał w mocy łagodną politykę monetarną. Władze monetarne strefy euro uważają, że obecna inflacja jest przejściowa i w przyszłym roku wskazania powrócą w okolice celu inflacyjnego (2 proc. w średnim okresie z dopuszczalnymi odchyleniami w obie strony).
Również w czwartek poznaliśmy dane o oczekiwaniach inflacyjnych w UE. Wszystko wskazuje na to, że kolejna tego typu publikacja pokaże jeszcze wyższe wyniki – o ile w Polsce czy na Węgrzech konsumenci przyzwyczaili się do inflacji, o tyle w niektórych krajach zdają się nią być wyraźnie zaskoczeni.
W cieniu danych o inflacji pozostała publikacja Eurostatu dotycząca PKB. Kwartalna dynamika w strefie euro wyniosła 2,2 proc., czyli tyle samo co w II kwartale (oczekiwano spadku do 1,9 proc.). Z kolei roczne tempo wzrostu sięgnęło 3,7 proc. wobec 14,3 proc. w II kwartale (efekt niskiej bazy z 2020 r.) i oczekiwaniach na poziomie 3,5 proc.
Należy zaznaczyć, że inflacja HICP jest odmienną miarą wzrostu cen od najpopularniejszego i stosowanego przez GUS wskaźnika CPI. O różnicach między wskaźnikami pisaliśmy w artykule „Jak GUS mierzy inflację? Statystycy wyjaśniają”. W skrócie: obie miary stosują nieco odmienny system wag i uwzględniają nieco inny zakres wydatków.
O piątkowym odczycie inflacji CPI w Polsce przeczytasz w artykule „Inflacja w Polsce zbliżyła się do 7 procent”.