Europejski Bank Centralny widzi na horyzoncie deflację. Z tego powodu zamierza sięgnąć po ciężkie działa, aby pobudzić wzrost cen. Czy ma to jakikolwiek sens?
Spadająca inflacja podnosi głosy dotyczące niebezpieczeństwa nadejścia deflacji. Spadek cen w jest postrzegany, jako jedno z największych nieszczęść, jakie może dotknąć gospodarkę. Stąd coraz głośniej słychać nawoływania, aby Europejski Bank Centralny zaczął działania ukierunkowane na pobudzenie wzrostu cen. Inflacja w strefie euro bowiem od dwóch lat konsekwentnie maleje, a ostatnim razem ceny rosły równie wolno przed czterema laty. Z kolei inflacja bazowa zanotowała najniższy poziom od 2001 roku.
Ekonomiści oraz przedstawiciele rządów krajów Południa oczekują od EBC rozpoczęcia zakupów obligacji rządowych. Takie rozwiązanie pozwoliłoby osiągnąć dwa cele – po pierwsze pobudziłoby inflację, a po drugie przyniosłoby oczekiwaną ulgę dla rządowych budżetów. Spodziewanym rezultatem miałoby być wywołanie ożywienia gospodarczego.
Zobacz także
Taki sposób rozumowania ma jednak pewien zgrzyt – dane pokazują bowiem, że kraje bogate mają niską inflację. Zestawienie średniej inflacji z okresu 1961-2012 (dane Banku Światowego, nie dla wszystkich krajów dane mają tak długą historię) oraz PKB per capita za 2012 rok (dane Banku Światowego w dolarze) pokazuje, że niska inflacja tworzy wyższy dobrobyt.
To inflacja jest zagrożeniem
Nie jest to tylko obserwacja dotycząca ostatniej dekady, lecz właściwie całej powojennej historii gospodarek rynkowych, zwłaszcza w Europie. Patrząc z dłuższej perspektywy podział Europy na kraje Południa oraz Północy przebiega także na płaszczyźnie podejścia do polityki pieniężnej.
Francja oraz państwa realizujące zbliżony model gospodarczy tradycyjnie rozwiązywały problemy natury budżetowej dodrukiem pieniądza. Takie podejście pozwalało unikać trudnych tematów – podwyżek podatków, konieczności ograniczenia przywilejów emerytalnych i pracowniczych. Za rosnące ceny zawsze odpowiadali abstrakcyjni spekulanci, a nie politycy prowadzący inflacyjną politykę.
Na drugim biegunie mamy obóz zbudowany wokół Niemiec. Restrykcyjny Bundesbank oraz silna marka były fundamentem sukcesu gospodarczego naszego zachodniego sąsiada po drugiej wojnie światowej. Taki model wymaga jednak wysiłku od społeczeństwa oraz dyscypliny budżetowej, dlatego nie wszyscy chcą kopiować niemiecką drogę do sukcesu.
Europejski kryzys finansów publicznych dobitnie pokazał zróżnicowanie modeli gospodarczych w Europie. Południe nastawione na inflacyjną drogę na skróty, kiedy zostało pozbawione własnych banków centralnych drukujących pieniądze na życzenie polityków, zostało zmuszone do powrotu do rzeczywistości.
| Bankier.pl poleca: | |
|
Naucz się praktycznej analizy makroekonomicznej od ekspertów z najwyższej półk - Krzysztof Kolany, Wojciech Białek. Zagadnienia: Cykl koniunkturalny w gospodarce, Dane makro w warsztacie inwestora, skuteczne filtorwanie informacji Zobacz program [PDF] Szczegóły |
Z kolei brak problemu bezrobocia w krajach Północy pokazuje, jak skuteczna jest polityka silnego pieniądza oraz opieranie wzrostu gospodarczego na budowaniu oszczędności, a nie pompowaniu gospodarki kredytem.
Deflacja chroni portfele
Deflacja rozumiana jako umiarkowany spadek cen towarów w gospodarce (a nie spadek podaży pieniądza) jest pożądana dla portfeli zwykłych ludzi oraz przedsiębiorców. Spadające ceny chronią majątek przed erozją wartości pieniądza. Z perspektywy firm pozwalają lepiej oceniać wynik finansowy niż w przypadku rosnących cen. Inflacja tworzy bowiem iluzję zysku, która prowadzi firmy do bankructwa. Szkoda tylko, że dzisiaj tak naprawdę trudno znaleźć kraj ze zdrową deflacją.
Co jest zatem groźniejsze – inflacja czy deflacja? Odpowiedź na to pytanie jest oczywista. To inflacja prowadzi do baniek inwestycyjnych oraz sztucznego boomu, który potem przynosi olbrzymie bezrobocie oraz spadek produkcji. Natomiast deflacja (oraz niska inflacja) to objaw zdrowego wzrostu opartego na oszczędnościach, a nie sztucznie pompowanym kredycie. Pozostaje wierzyć, że widmo Bundesbanku krążące po korytarzach EBC we Frankfurcie uratuje strefę euro przed inflacjonistami.
Piotr Lonczak
Analityk Bankier.pl
p.lonczak@bankier.pl



















































