Problem ujrzał światło dzienne jeszcze we wrześniu, gdy pracownik spółki należącej do GMAC Mortgage przyznał się do podpisywania not o wszczęciu postępowania egzekucyjnego bez przeprowadzenia odpowiedniej kontroli dokumentów. W ten sposób pracownicy jednego tylko oddziału firmy mieli zatwierdzić 10.000 egzekucji komorniczych.
Sprawa nabrała rozgłosu w ostatnich dniach, gdy zainteresował się nią prokurator generalny USA, a największe banki nagle wstrzymały wszystkie (jak Bank of America) lub część (jak JP Morgan) procedur przejęcia domów od niesolidnych dłużników. Najgorsze jest, że nikt nie wie, w ilu przypadkach naruszono zasady i jakie mogą być tego koszty. Paul Miller – analityk z FBR Capital Markets – oszacował, że banki na całej sprawie mogą stracić nawet 10 miliardów dolarów.
Już wczoraj akcje Bank of America przeceniono o 5,2%, a kurs Wells Fargo spadł o 4,2%. Jeśli notowania amerykańskich banków nadal będą spadać, to wyraźnie wzrośnie prawdopodobieństwo korekty na całym rynku akcji. Wówczas o próbie ataku na tegoroczne szczyty moglibyśmy zapomnieć.
Tymczasem w cieniu „afery hipotecznej” opublikowane zostaną pierwsze w tym tygodniu ważne dane z amerykańskiej gospodarki. Ekonomiści liczą, że we wrześniu sprzedaż detaliczna była o 0,4% wyższa niż w sierpniu. Rynkowy konsensus każe się też spodziewać minimalnej poprawy nastrojów konsumenckich – październikowy indeks Uniwersytetu Michigan miał wzrosnąć z 68,2 do 69,0 punktów.
Równie istotne tym razem mogą się okazać nieco zapomniane już dane o inflacji konsumenckiej. Oficjalny wskaźnik CPI miał wzrosnąć w zeszłym miesiącu o 0,2% mdm, co trochę kontrastuje z postawą Fed-u narzekającego na zbyt niską inflację. Smaczku dzisiejszym danym dodaje fakt, że w momencie ich publikacji przemawiać będzie Ben Bernanke – przewodniczący Rezerwy Federalnej.
K.K.